Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/„Dzień Sowietu Piotrogrodzkiego“

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

„Dzień Sowietu Piotrogrodzkiego“.


Gmach Instytutu Smolnego znajdował się już w owym czasie w rękach Sowietu Piotrogrodzkiego i partji naszej. Mienszewicy i prawicowi socjaliści-rewolucjoniści przenieśli swą działalność polityczną do Pałacu Maryjskiego, w którym ledwo narodzony przedparlament spoczywał w agonji. Kiereński wystąpił w przedparlamencie z wielką mową w której przy burzliwych oklaskach burżuazyjnego skrzydła i pod krzykliwemi groźbami starał się ukryć swą niemoc. Sztab główny uczynił jeszcze ostatnią próbę oporu. Wysłał do wszystkich części garnizonu żądanie wydelegowania od każdego oddziału po dwuch przedstawicieli w sprawie wyprowadzenia wojska ze stolicy. Obrady naznaczone zostały na 4-go listopada o godzinie pierwszej popołudniu. Pułki zawiadomiły nas natychmiast o tem żądaniu. Zwołaliśmy telefonicznie naradę garnizonu na godzinę jedenastą przedpołudniem. Część delegatów udała się jednak do sztabu głównego, ale tylko w tym celu, aby złożyć oświadczenie, że nie uczynią żadnego kroku bez decyzji Sowietu Piotrogrodzkiego. Narada garnizonu prawie jednogłośnie potwierdziła swoją wierność dla Wojskowo-Rewolucyjnego Komitetu. Zarzuty stawiane były tylko przez oficjalnych przedstawicieli byłych rządzących partji sowieckich, ale nie znajdowały one żadnego oddźwięku wśród delegatów pułkowych. Usiłowania sztabu głównego wykazały nam tylko dobitniej, że mieliśmy mocny grunt pod nogami. W pierwszym szeregu znajdował się pułk wołyński, ten sam pułk, który w nocy 17-go lipca przy dźwiękach swej orkiestry pułkowej opuścił Pałac Taurycki, aby zdusić bolszewików.
Jak już powiedzieliśmy, Centralny Komitet Wykonawczy miał w swych rękach Kasę Sowietu Piotrogrodzkiego i jego wydawnictwa. Próba zawładnięcia choćby tylko jednem z tych wydawnictw do niczego nie doprowadziła. Od końca września przedsięwzięliśmy kroki, aby stworzyć samodzielną gazetę Sowietu Piotrogrodzkiego. Ale wszystkie drukarnie były zajęte, a ich właściciele, popierani przez Centralny Komitet Wykonawczy, bojkotowali nas. Postanowiliśmy tedy urządzić „Dzień Sowietu Piotrogrodzkiego”, aby rozwinąć agitację na wielką skalę i zebrać środki pieniężne na gazetę. Dzień ten dwa tygodnie przedtem naznaczony był na 4-go listopada, wypadł więc w chwili otwartego powstania.
Wroga nam prasa zapewniała z całą stanowczością, że 4-go listopada nastąpi na ulicach Piotrogrodu zbrojne powstanie. Że powstanie nastąpi — o tem nikt nie wątpił. Usiłowano jeszcze tylko odgadnąć datę — czyniono przypuszczenia i proroctwa i próbowano w ten sposób wymusić od nas zaprzeczenie lub potwierdzenie. Ale Sowiet z całym spokojem szedł swoją drogą, nie oglądając się na ryki burżuazyjnej opinji publicznej. Dzień 4-go listopada stał się dniem przeglądu sił armji proletarjackiej. Przebieg jego był wspaniały pod każdym względem. Nie zważając na wszystkie ostrzeżenia z prawa, że na ulicach stolicy krew strumieniami lać się będzie, masy w olbrzymich ilościach tłoczyły się na wiecach Sowietu Piotrogrodzkiego. Siły wszystkich mówców zostały wprowadzone w ruch. Wszystkie instytucje publiczne były przepełnione. Całemi godzinami ciągnęły się bez przerwy wiece. Jako mówcy występowali: członkowie naszej partji, delegaci Kongresu Sowieckiego; przedstawiciele frontu, lewi socjaliści-rewolucjoniści i anarchiści. Wszystkie gmachy instytucji publicznych zalewały fale robotników, żołnierzy i marynarzy. Takie zgromadzenia były rzadkie w Piotrogrodzie nawet w okresie rewolucji. Wciągnięta została w wir ruchu również znaczna część drobnomieszczaństwa, będąc raczej podniecona aniżeli przerażona krzykami, ostrzeżeniami i naganką prasy burżuazyjnej. Dziesiątki tysięcy ludzi przelewały się przez gmach Domu Ludowego, tłoczyły się w korytarzach i przepełniały sale. Jak olbrzymie kiście winne wiły się wokoło kolumn żelaznych girlandy głów ludzkich, rąk i nóg. W powietrzu panowało napięcie elektryczne, jakie charakteryzuje każdy moment krytyczny rewolucji. „Precz z rządem Kiereńskiego!“ — „Precz z wojną!“ — „Cała władza sowietom!“ Wobec tych niezliczonych mas ludzkich nie odważył się wystąpić ze słowem protestu nikt zpośród byłych partji sowieckich. Sowiet Piotrogrodzki byt absolutnym panem położenia. Kampanja była właściwie już wygrana. Pozostawało jeszcze tylko wymierzyć tej iluzji rządu cios ostatni.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.