Przejdź do zawartości

O panslawizmie zachodnim/III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Boromeusz Hoffman
Tytuł O panslawizmie zachodnim
Podtytuł Studium historyczne
Wydawca komis księgarni B. Behra
Data wyd. 1868
Druk czcionkami Ludwika Merzbacha
Miejsce wyd. Poznań i Berlin
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
III.

W Słowiańszczyznie zachodniéj, uszczuplonéj materyalnie rozbiciem trzeciéj unii, dwa tylko pozostały plemiona, które, wszedłszy na drogę chrześciańskiéj cywilizacyi, mogły mieć jakie takie prawo do sterowania reszcie: Polska i Czechia. Polska, rozdzielona na cząstki, lecz nosząca przynajmniéj cień jedności w zachowaniu nietkniętéj hierarchii kościelnéj; Czechia, zostająca pod nominalną zwierzchnością cesarzów niemieckich, lecz zachowująca i swoje jedynowładztwo i swoją całość. Rzecz oczywista, że ostatnia, i pod względem wewnętrznego rozwoju i pod względem zewnętrznego znaczenia, znajdowała się w daleko korzystniejszych warunkach. Czesi mogli marzyć o rozszerzaniu granic państwa, czy z wiedzą czy bez wiedzy niemieckiego cesarza. Dziejopisowie czescy[1] przypisują myśl jednoczenia narodowości słowiańskich po Bolesławie Chrobrym swojemu księciu Brzetysławowi I (1037—1055), noszącemu tytuł restauratora państwa, który chciał zacząć od wcielenia Polski do Czech, i utrzymują, że nie tyle opór Polaków, ile interwencya cesarzów niemieckich udaremniła jego zamiary. Jeżeli tak jest, to Brzetysław nieużył właściwych środków do przeprowadzenia swéj myśli. Jego najazd na Polskę w czasie bezrządu po wygnaniu Ryxy (1038), skażony zrabowaniem głównych stolic: Wrocławia, Krakowa, Poznania i Gniezna, obdzieraniem świątyń pańskich, uwożeniem skarbów i przedmiotów czci narodowéj, uprowadzeniem ludności nosi raczéj cechę dzikiéj żądzy łupu lub podboju, niż jednoczenia. Podbój nie jest jednoczeniem narodowości, chyba jeżli mu towarzyszy idea braterstwa i dobrodziejstwa, zachęcające do dobrowolnéj unii. Każde spółeczeństwo łacno się skłania do równoplemiennych związków, ale pod warunkiem, że na tych związkach zyska a nie straci. I Chrobry podbijał plemiona słowiańskie, ale się nigdy niesplamił wandalizmem barbarzyńskim; jeżeli zaś był cokolwiek surowszym w przełamywaniu uporu plemion pogańskich, to za to niósł im w darze daleko większe dobrodziejstwa moralne i polityczne, niż te, jakich używali w stanie swéj odrębnéj i niepewnéj niepodległości. Następcy Brzetysława postępowali względem Polski tymże samym co i on trybem. Korzystając z niepokojów i słabości Polski, trapili ją ciągłemi najazdy, częstokroć na spółkę to z germanizmem, to z Węgrami. Za panowania Władysława Hermana udało im się zniewolić Polskę do płacenia im lennéj daniny za Szlązk[2], niby dawne ich dziedzictwo z czasów Światopułka, z którego się dzielny Bolesław Krzywousty wyswobodził. Dopiero ostateczne oderwanie Szlązka od korony polskiéj, skutkiem podziału kraju między synów Krzywoustego, położyło koniec ich zaczepkom. Odtąd datuje większa między dwoma bratniemi narody harmonia. Czesi, zaspokojeni w swych odwiecznych roszczeniach[3], zaczęli spoglądać na Polskę przyjaźniejszym okiem. Osłabiona i rozćwiertowana niewzbudzała w nich żadnéj obawy. Całą swą działalność polityczną odwrócili z wschodu na zachód, z nieprzyjaznych narodowości na nieprzyjazne szczepy. Uznali, że Polska stanowi zawsze element, który w pewnych ewentualnościach może im posłużyć za zbawienny punkt oparcia. Zrozumieli myśl słowiańską. Na ich szczęście Opatrzność zesłała im szereg królów, których świetne panowanie stanowi nową w ich dziejach epokę. W owych grubych czasach inicyatywa wielkich reform zależała od samych tylko monarchów, a inicyatywa inicyatyw od ich osobistéj mądrości. Sobiesław II zwraca całą uwagę na ubogich i maluczkich, i zyskuje tytuł: króla chłopów[4]. Otokar I wyrywa naród z nierządu, podnosi powagę monarchii na zewnątrz otrzymaniem korony od Papieża;[5] zabezpiecza jedność państwa ustanowieniem primogenitury w miejsce senioratu; rozpoczyna organizacyą miast zaprowadzeniem praw niemieckich magdeburgskich. Wacław gładzi obyczaje narodu, urządza pompę dworu na krój zagraniczny, oswobadza raz na zawsze Europę od najazdów tatarskich pamiętném nad Mongołami zwycięztwem pod Ołomańcem (1241 r.). Otokar II szczepi oświatę i sztuki piękne, budzi literaturę w narodowym języku, zakłada szkoły, emancypuje chłopów, mnoży miasta i kolonie niemieckie, otwiera kopalnie. W dziedzinie prawodawstwa porządkuje sądy i archiwa krajowe, zaprowadza osobne magistratury do egzekucji praw (rzecz dawniéj Słowiańszczyźnie nie znaną), organizuje reprezentacyą narodową w sejmach, zawsze pod roztropną klauzulą większości głosów, wprowadza doń izbę trzecią, złożoną z reprezentantów miast, podnosi mieszczan do znaczenia politycznego stanu. Z owéj kolonizacyi niemieckiéj wywiązały się wprawdzie dwa w Czechach żywioły, niemiecki i słowiański; kultura niemiecka czarowała niektóre wyższe warstwy spółeczeństwa, ale dno jéj pozostało w ogólności nietknięte, a handel, przemysł, bogactwo, oświata, owe rzeczywiste podstawy siły narodowéj, podniosły się niesłychanie. Wśród zakłóconéj w owéj epoce Europy, Otokar II uchodził już za najbogatszego i najpotężniejszego mocarza,[6] tytułował się królem Czech, księciem Austryi, Styryi, Karyntyi, margrabią Morawii, panem Krainy, Marchii Wendeńskiéj i Egry; zjednoczył prawie połowę pozostałéj Słowiańszczyzny.
Jakiż odskok między losem Czechii a jéj siostry Lechii! Kiedy pierwsza rosła, druga upadała. Niektórzy z rozlicznych Piastowiczów, co rządzili tą ostatnią, starali się naśladować instytucye czeskie, ale żaden z nich nie odznaczył się ani wielkością politycznéj idei, ani osobistą energią, zdolną do przywrócenia jedności rządu i ludu i odzyskania powagi na wewnątrz i na zewnątrz. Krwawe ich rywalizacye, wszelkiego rodzaju niepokoje i gwałty, stanowiły jedyny dziejów ich epoki materyał. Polacy, porównywając swój stan nieszczęśliwy z błogim stanem Czech, porównywając potęgę władzców czeskich z niedołężnością swoich kłótliwych książątek, spoglądali na bratni naród smętném okiem zazdrości, mimowolnie wzdychali i do silnéj opieki ich rządzców.[7] Ztąd mnożyły się wzajemne sympatye. Najpopularniejszym w Polsce był Otokar II. Odpłacał się téż swojéj sąsiadce wzajemną łaskawością; a jedną z najsilniejszych pobudek do jego braterskich usposobień, byłą kanonizacya św. Stanisława. Namaszczenie to odnosi się do r. 1254. Odgłos cudów męczennika takie robił między ludami Zachodniéj Słowiańszczyzny wrażenie, że wszystkie pałały żądzą obrania go sobie za narodowego patrona, wszystkie spoglądały okiem wyjątkowego szacunku na kraj, obdarzony tak znakomitą łaską Bożą. I Otokar nie mógł się oprzeć prądowi powszechnego zapału. Ile razy wiódł wojsko na wyprawy, polecał je orędownictwu krakowskiego męczennika, a udarowany jego ramieniem przez Bolesława Wstydliwego, taką uczuł ku całemu polskiemu narodowi wdzięczność, że poprzysiągł puścić w wieczną niepamięć dawniejsze z nim zatargi, bronić go od wszelkiéj zewnętrznéj napaści; biskupów krakowskich, stróżów grobu świętego patrona, uznał za swoich ojców, obiecując oświecać się ich nauką, być posłusznym ich kościołowi i ozdabiać go z wspaniałomyślnością monarszą.[8]
Téj to zmianie polityki względem Polski, zmianie opartéj nie na podboju, ale na miłości braterskiéj, winni byli Czesi, iż Polacy, zmierziwszy sobie panowanie Piastowiczów, niezrywając z własną dynastyą, łącząc ją owszem z dynastyą czeską wydaniem córki Przemysława Ryxy za Wacława II, wybrali go sobie za króla i włożyli w Gnieźnie na jego skronie koronę Chrobrego (r. 1300). Skutkiem owéj unii dynastycznéj powstało w środkowéj Europie potężne państwo jednoplemienne, rozciągające się od Szumawy (Böhmerwald) do Bałtyku, od Elby do Bugu. Dziejopisowie nasi niemile wspominają o tym epizodzie historycznym, cieszą się nawet, że prędko minął, niezostawując śladu. Ma to za sobą pod pewnym względem sprawiedliwe przyczyny; przy dynastyi czesko-polskiéj nie mielibyśmy ni Łokietka ni Kazimierza W., owych wskrzesicieli dawnéj jedności, chwały i potęgi polskiéj. Wacław cokolwiek sobie lekceważył autonomią (jak ją dziś nazywamy) pobratymczego narodu, rządząc nią przez własnych czeskich lub szląskich namiestników; a jego wstąpienie na tron polski nigdy nie uzyskało sankcyi stolicy apostolskiéj.[9] Wszakże pomimo tego, połączenie Polski z Czechami pod jedném berłem liczy się zawsze do najważniejszych momentów w historyi zachodniego panslawizmu, stanowi bowiem czwartą z rzędu w Słowiańszczyźnie unią, opartą tym razem nie na feodalnym stósunku, ale na wspólności dynastyi. Żeby obliczyć jéj następstwa dla narodowości słowiańskiéj w ogóle, trzebaby wziąć w rachunek odrębne losy Czech i Polski w dalszych wiekach i zastanowić się nad tém, czy późniejsza unia Polski z pogańską Litwą i syzmatycką Rusią przyniosła jéj tyle korzyści, ileby przyniósł jéj związek z potężną i ucywilizowaną Czechią w środkowéj Europie. Bezpośrednie zerwanie jéj po sześciu latach nie zadało bolesnéj rany żadnemu z dwu narodów; gwałtowna potrzeba jéj odnowienia dała się dopiero uczuć, jak to niżéj powiemy, po upłynieniu jednego stulecia. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, każde z państw rozłączonych rozwijało się coraz świetniéj: Polska pod berłem ostatnich Piastów, Czechia pod berłem nowéj dynastyi luksemburgskiéj.[10] Jeżeli co kłóciło pożądaną między niemi harmonią, to wzajemne pretensye dynastyczne, urosłe z zerwania Unii. Jan luksemburgski, mniemany dziedzic Przemyślidów, nosił zawsze tytuł króla polskiego, protestował przeciw koronacyi Łokietka, gotował się do wojen, rozporządzał nawet samowolnie ziemiami polskiemi, rozdając je Krzyżakom. Nawzajem Łokietek i Kazimierz podnosili dawne prawa do Szląska. Dopiero starania się Jana o koronę cesarsko-niemiecką skłoniły go do zmiany polityki względem Polski. Ów król, szalony żołnierz, co ginąc za obcą sprawę pod Cressy, wołał zapamiętale: „tot Boh da nebude, aby kral czesky z boje utiekal“, ów król, mówię, obok rycerskiéj namiętności łączył w sobie przymioty mądrego i umiarkowanego rządzcy, nie spuszczał nigdy z oka interesów słowiańskich; przewidując, jakie mu przyjdzie staczać walki z żywiołem germańskim na zachodzie, północy i południu, uznał potrzebę zabezpieczyć sobie plecy od wschodu. Na szczęście natrafił w Polsce na króla, nieustępującego mu w wielkich pomysłach i wiedzionego równego rodzaju interesem. Kazimierz Wielki, zagrożony od Litwy, Rusi i Prus, pragnął równie bezpiecznych pleców od zachodu, co królowie czescy od wschodu. Wszystko więc pchało obiedwie strony do zgody, a ta zależała od poświęcenia wzajemnych pretensyi. Zgoda przyszła do skutku i traktatem wyszogrodzkim (1335) przygaszone zostało raz na zawsze ostatnie zarzewie rozbratu dwóch jednoplemiennych narodów. Polska wyrzekła się praw do Szląska, Czesi wyrzekli się praw do korony polskiéj. Ściślejszego zamalgowania interesów nie dozwalało już istnienie dwóch równie silnych dynastyi.
Odnawiały się i późniéj niesnaski między Kazimierzem a Janem o przedmioty podrzędne, jak n. p. o niezapłacenie długów, o niepotrzebne pomaganie Krzyżakom przeciwko Litwinom[11], o wyjęcie biskupstwa wrocławskiego z pod archidyecezyi gnieźnieńskiéj itd.; strony groziły sobie wojną, wyzywały się do walki,[12] ale do stanowczego zerwania nigdy już nie przyszło i traktat wyszogrodzki pozostał w swéj mocy. Jeżeli Jan ślepy uznał potrzebę wiecznego przymierza z Polską, cóż dopiero jenialny syn jego, Karól IV, owa najwydatniejsza postać historyczna XIV wieku! Wstąpiwszy na tron, potwierdził natychmiast w Namysłowie układy wyszogrodzkie (1348), a otrzymawszy koronę cesarską, wziął się z tym większym zapałem do przeprowadzenia hegemonii słowiańskiéj w Niemczech. Pomijamy jego zasługi, jako twórcy bulli złotéj niemieckiéj; dla Czech wyczerpał całkowite siły swéj miłości, energii i światła. On to pod względem terytoryalnych granic, prawodawstwa, administracyi, oświaty i kultury materyalnéj, postawił królestwo swoje na takim stopniu świetności i potęgi, jakiego jeszcze nigdy nie znało. Wedle świadectwa Eneasza Silwiusza ze stolicy Pragi utworzył gród, przechodzący swą wspaniałością wszystkie inne stolice Europy, ognisko sztuk i nauk, Ateny ówczesnego świata. Zamiłowany w czeskim języku, tym tylko językiem rozmawiał i pisał; nawet go równouprawniał z niemieckim w urzędowych aktach Rzeszy. A kiedy Niemcy nazywali go ojcem dla Czech, ojczymem dla siebie, inne słowiańskie plemiona witały w nim gwiazdę, przeznaczoną przez Opatrzność do przyświecania historycznemu ich rozwojowi. Dość było Kazimierzowi Wielkiemu naśladować jego dzieła, żeby sobie zasłużyć na równie nieśmiertelne imie w własnym narodzie, żeby uzyskać owe świadectwo, które Suetoniusz udzielił Augustowi: „marmoream se relinquere, quam lateritiam accepisset.“ Żył téż z Karolem w najściślejszéj przyjaźni, zasięgał jego rad, odwiedzał go w Pradze, chciał się nawet żenić z jego siostrą, i acz Śmierć nagła oblubienicy udaremniła ten zamiar, nieprzestawał nazywać go bratem. Przykład tak wysokiéj harmonii królów i rządów ustalił odtąd między dwoma narodami szczerą i nigdy w dawnych wiekach nieznaną sympatyą, mnożąc między nimi nietylko handlowe, ale i spółeczne stósunki. Polacy jeździli do Czech dla nabycia światła w owéj sławnéj wszechnicy, liczącéj do 3,000 uczniów, lub przypatrywania się przepychowi i elegancyi królewskiego dworu, który od czasu ożenienia się Karola z Bianką de Valois, księżniczką francuską, przyswoił był sobie mody i obyczaje francuskie. Czesi jeździli do Polski dla pozyskania karyery, bądź w cywilnym bądź w wojskowym zawodzie; a familie czeskie i polskie osiadały nawzajem w jednym lub drugim kraju z taką łatwością, jakby się przenosiły z jednéj tylko prowincyi do drugiéj. Od tego to może czasu powstało w Czechach pochlebiające dumie obudwu narodów przysłowie: „co Polak to pan, co Czech to hetman.“
Kiedy dwa bratnie i graniczące z sobą narody wyrobią w sobie równą miłość, równe interesa i równe potrzeby, cóż staje na przeszkodzie zlaniu się ich w jedno ciało? Nic więcéj jak interesa dynastyczne. Między Czechami a Polską czas usunął i tę przeszkodę. Zobaczmy wśród jakich okoliczności.






  1. Palacki „Geschichte von Böhmen“ I. 291.
  2. Palacki I. 318 sq.
  3. Cesarze niemieccy odstąpili im feodalnego zwierzchnictwa nad Szlązkiem.
  4. Palacki I. 1965.
  5. Koronę od cesarza otrzymał był już jego poprzednik Władysław II r. 1158; między namaszczeniem świeckiém a duchowném upłynęło lat 46. Bolesław Chrobry czekał na to ostatnie lat 25.
  6. Palacki II. 206.
  7. Palacki II. 362.
  8. List Otokara do biskupa krakowskiego Prandoty w Zbiorze Pamiętników Niemcewicza. I. 309.
  9. Papież Bonifacy VIII, zagniewany na Czechów, nakazywał Wacławowi złożyć otrzymaną od biskupów polskich koronę z powodu, że ta należała do dyspozycyi najwyższego pasterza Raynaldi Annales eccles. Ad. a. 1302.
  10. Dynastya Przemyślidów wygasła po Wacławie III w roku 1306.
  11. Czesi zostawali w przyjaźni z Krzyżakami już od Otokara II. Od tego to czasu rycerstwo czeskie, zagrzewane gorliwością wiary, biegło na wyścigi pomagać Krzyżakom w wojnach przeciwko poganom. Kamaraderya żołnierska zamieniła się w familijną niejako przyjaźń od czasu, jak jeden z książąt domu luksemburgskiego, Karól z Trewiru, został mistrzem krzyżackim (1211).
  12. O jednej to z tych wypraw opowiadają, że Kazimierz Wielki, chciał ją zakończyć w sposób homerowski i zapomniawszy o kalectwie oczu Jana, wyzwał go na pojedynek. Jan miał mu odpowiedzieć w następujących wyrazach: „Każ sobie, kochanku, wyłupić obadwa oczy, a stanę ci niezawodnie.“





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Boromeusz Hoffman.