O niebie i piekle

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Freidank
Tytuł O niebie i piekle
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kasprowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

O niebie i piekle.

O piekło w stokroć większym trudzie
niźli o niebo walczą ludzie,
większy ich mozół przygniata,
choć tak nierówna zapłata.
W piekielne, patrzcie, wiodą progi
w każdy otwarte czas trzy drogi:
pierwsza to droga jest rozpaczy,
ta duszy wieczną śmierć już znaczy;
druga, gdy spełnia człek złe czyny,
a przytem mieni się bez winy;
trzecia szeroka, potoczysta,
że z niej dziś cały świat korzysta:
bo świat najwięcej przez to grzeszy,
jeśli nadzieją się pocieszy,
że mu poprawa nie uciekła;
pociecha wiedzie wprost do piekła,
kto ma pociechę tę na względzie,
ten sobie szczęścia nie zdobędzie.
W niebo też można każdej doby
Na te trzy różne wejść sposoby:
jeden przemocą siądzie w niebie,
jeśli wyrzeknie się sam siebie,
drugi w nie znowu się zakrada,
gdy o swej cnocie nie nie gada,
trzeci je targiem kupi jednym,
że swe dobytki rozda biednym.
Słowy bożemi, kto je umie,
nieraz władano w czartów tłumie,
że czart, pomimo swej ochoty,
wyznał swą hańbę, swe zgryzoty.
Zaklęciem człek przywabia węże,
gdzie je z rąk jego śmierć dosięże;
jeśli zaklęcie kto wyrzecze,
tracą swe ostrze twarde miecze,
nawet żelazo cię nie sparzy,
chociaż przez cały dzień się jarzy;
tylko gdy na mszy jesteś święcie,
to ci nie zrobi nic zaklęcie.
Czarta i śmierci bać się muszę,
to mi napełnia strachem duszę:
nie widziało ich oko moje,
przecież, jak złego, ich się boję;
czem są, powiedzieć wszak nie mogę,
a przed obojgiem czuję trwogę.
Czart do tych chytrze nie przychodzi,
których na pasku swym już wodzi:
do tego chytrze się zabiera,
kto jego sprawom się opiera.
Czart zawsze wiernie się wypłaca:
jeśli mu służysz, to twa praca
w pamięci jego nie zaginie
o włos, choć tysiąc lat przeminie.
Przez szyd ma więcej czart dla siebie
swych męczenników, niż Bóg w niebie.
Czart, jeśli zechce, posiew rzuci,
co fałszem żywot cny zakłóci.
Kto jest barankiem w wilków stadzie,
w chytrości nawet czarta kladzie.
Ten, co świat stworzył i człowieka,
słyszy mą myśl i głos zdaleka.

Czart nigdy myśli nie odgadnie,
tylko je w czynach dojrzy snadnie.
Gdyby czart na ziemi
władał sądy swemi,
bardziej-by słuszność miał na względzie,
niźli najprawsi tutaj sędzie.
Sprawiedliwości czart nie skala:
sądzi, jak Bóg mu sam pozwala.
Z czarta, co przedtem był na szczycie,
zaszydził Pan Bóg należycie,
kiedy brać ludzką, tak zdradzoną
przezeń, ozdobił swą koroną.
Gdy czart zapobiedz już nie może,
by człowiek dzieło spełnił boże,
wtedy z chytrością idzie w parze:
tyle mu naraz spełniać każe,
że ten nie skończy swego dzieła:
tak chytrość czarta głupich wzięła.
Jeśli kto zacny żywot wiedzie,
tak zaraz chytrze czart na przedzie:
by go w tem zachwiać, wciąż go mami
i swojem kłamstwem i myślami.
Z tem czart od razu przed nim staje,
że mu się życie złem wydaje,
aż w swojem sercu on niezwłocznie
innego życia pragnąć pocznie.
Gdy tak z jednego w drugie wchodzi,
to mu i tamto nie dogodzi.
Nasycić rzeczy nic nie zdoła
trzech: piekła, ognia, skąpca; zgoła
„dosyć“ i czwarta nie wyrzecze,
syć ją, jak tylko chcesz, człowiecze!
Trzy nam ciągle wrogi
stoją pośród drogi:
świat i podstępne czarta sieci,
ma własne serce, to wróg trzeci.
Niech przed tamtymi Bóg mnie strzeże,
bo ja z swem sercem wciąż się mierzę,
bronię się ciągle: ono czuwa
wciąż, choć się ciało w sen zasnuwa.
Nic nie powstrzyma oka serca:
przenika lądy, głąb przewierca,
przebija niebo, w piekle tonie,
a wciąż je mamy w swojem łonie.

(Jan Kasprowicz).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Freidank i tłumacza: Jan Kasprowicz.