O Boże, Boże, co to za bieda (Oleskie)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł O Boże, Boże, co to za bieda (Oleskie)
Podtytuł 291. z p. Oleskiego.
Rozdział Pieśni miłosne, a. poważne
Pochodzenie Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku
Redaktor Juliusz Roger
Wydawca A. Hepner
Data wyd. 1880
Miejsce wyd. Wrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

291.
z p. Oleskiego.

O Boże, Boże,
Co to za bieda!
Do jednej dziéweczki
Chodziło ich dwa.

Trzeci na piwnicy
Całym głosem krzyczy,
Coby (mu) otworzyła,
Coby otworzyła.

Ja nie otworzę,
Bobych grzéch miała,
Spowiadać bych się
Tego musiała.

Jam jest prawa panna,
Byłoby mnie gańba,
Przed tym naszym księdzem
To się spowiadać.

Jednę chusteczkę
Toćbych ci dała,
Gdybym prawe słówko
Z ciebie wiedziała:

Na sobotę zmowy,[1]
Na niedzielę opowiedź;[2]
Na wtorek będzie
Wesoło wszędzie.

Już się ta dziewéczka
Wydawać będzie;
Tego będzie brała,
Co go nie puszczała
Z piwnicy do komory.




  1. Zmowiny.
  2. Zapowiedź.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: anonimowy, Juliusz Roger.