Nota C

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Nota C
Pochodzenie Krople czary. Część druga
Wydawca Paweł Rhode
Data wyd. 1865
Druk A. Th. Engelhardt
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Nota C.

Na obywatelstwie galicyjskiem w tej chwili ciężą najważniejsze i najsurowsze powinności. Cokolwiek późniéj stanie się i stać może, Galicya dziś najmniéj zniszczona, najmniéj skompromitowana, a najwięcej, chociaż ściśnionej, mająca wolności, jest obecnie jedynem polem dla roztropnéj i wytrwałéj organizacyi myśli i sił całego narodu, któraby solidarnie i miłościwie związana, pojednała raz na zawsze ludność polsko-ruską, wykazała jéj skutki tego, przypuszczalne w przyszłości, pojednała raz nieszczęśliwe odłamy kast, których w obec ludzi dobréj woli być niepowinno — a całą siłą życia rzuciła się do kształcenia i umoralnienia poczciwego, a zgorszonego ludu, w którym powodzenie przyszłości narodu śpi zaklęte — biada! kto mogąc, nie zbudzi go. Myśl wolna narodowa, jak matka, co zarówno miłuje wszystkie swe dzieci, jedne bez krzywdy drugich — spotka się tu nieraz jeszcze z wstecznym konserwatyzmem i oligarchiczną autonomicznością,[1] która jedna — w prądzie ruchu uświęconego przez cały naród, prywatnie stawiała tak długo czoło Rządowi narodowemu — że się jednak myśl ogółu nie cofa i postępowo wyrabia, dowodzi nam poniższa odezwa gorzka, jak gorzkie chwile, co ją wywołały wówczas:

Do obywateli Wschodniej Galicyi.

Rodacy!
Dekretem Rządu Narodowego z dnia 19 Sierpnia do L. 151 przez nadzwyczajnego pełnomocnika Rządu przysłanym, rozwiązany został Komitet Wschodniej Galicyi.
On jeden na całym obszarze dawnej Polski, od początku powstania w ciągłem zostawał nieporozumieniu z Rządem Narodowym. On jeden ze wszystkich komitetów i rad prowincyonalnych pod trzema zaborami.
Od Dźwiny po Wartę, od Bałtyku po Dniepr, lwowski komitet sam jeden targował się o swe prawa i przywileje. Targował się o autonomię stokroć uporniej, niż delegaci galicyjskiego sejmu o autonomię w obec rządu zaborczego.
Z kim się targował? Z Rządem Narodowym, z jedyną władzą zdobytą po tylu latach niewoli i wewnętrznych rozterek, zdobytą nadludzkiem narodu wysileniem, wymodloną u Boga przez męczenników u stóp szubienic, na lodach Sybiru, w kopalniach Nerczyńska, w ciemnicach moskiewskich, pruskich i austryackich.
Z kim się targował? Z Rządem Narodowym uświęconym i ulegalizowanym posłuszeństwem całego narodu, ośmiomiesięczną walką na śmierć i życie, krwią tysiąca męczenników, krwią stu tysięcy bohaterów! Z Rządem Narodowym uznanym de facto przez wszystkie ludy i rządy Europy.
Targował się i spierał z Rządem Narodowym, który po blisko stuleciu najsroższéj niewoli, z rozszarpanego narodu za boską pomocą jednolity utworzyć zdołał organizm.
Syn targował się z matką powstającą po długiej śmiertelnéj chorobie z łoża boleści, targował się z nią o pomocne ramię!
Nie dość na tém. Nie tu koniec zbrodni i bezeceństwa!
Komitet lwowski zniesiony dekretem Rządu, w otwartym zostaje buncie. Odmówił posłuszeństwa władzy, wzywającéj go do rozwiązania się.
Komitet twierdzi, że waszym jest reprezentantem, z woli waszéj.
Komitet kłamnie twierdzi, iż się opiera na wyborach, których nie było, że waszą związany wolą upiera się na stanowisku, które historya kiedyś jako bezprzykładną w dziejach naszych zdradę napiętnuje.
Komitet, który zawiódł wszelkie nadzieje, jakie Rząd Narodowy rościł sobie do pomocniczego działania w Galicyi.
Komitet, który nie dopełnił najświętszych w obec Rządu Narodowego przyjętych zobowiązań.
Komitet, który zmarnował niedołęztwem swem krwawy grosz wasz z trudem zebrany.
Komitet, który nieustannie szerzył pomiędzy wami najfałszywsze oszczercze o Rządzie Narodowym wieści, w celu podkopania jego powagi.
Komitet, przez którego niesłowność sparaliżowanem zostało powstanie w zabranych prowincyach, iż najdzielniejsi z tamtejszych obywateli bezowocnie polegli lub jęczą w kajdanach moskiewskich.
Komitet, który wyprawiał oddziały w sposób okazujący najwidoczniéj, iż nie o zwycięztwie myślał, ale o przedłużeniu „zbrojnéj demonstracyi“ za jaką uważa powstanie, które według niego nie ma innego celu jak sprowadzenie obcéj interwencyi.
Komitet, który wysyłał w bój waszych braci nie na to aby zwyciężyli, ale aby za ginącymi marnie, godni jego przyjaciele lamentowali po europejskich dziennikach.
Komitet buntowniczy, rozwiązany przez Rząd Narodowy.
Komitet, który donosząc bezecne fałsze członkom organizacyi na prowincyi o powodach owych sporów z Rządem Narodowym i owego dekretu R. N., równocześnie dopuścił się najhaniebniejszego czynu, denuncyując w swéj kurrendzie nazwiska osób powołanych przez Rząd Narodowy do mającéj się utworzyć Rady Prowincyonalnéj, a haniebną tę denuncyacyę uwieńczył jeszcze kłamstwem zamieszczając na téj liście nazwiska ludzi, których skrajne opinie mogłyby w chłodniejszych wzniecić nieufność.
Komitet ów, który na całym szerokim obszarze ziem polskich pierwszy dał przykład buntu przeciw Rządowi Narodowemu.
Komitet ów buntowniczy twierdzi, że za Waszą działa wolą, wypowiadając posłuszeństwo Rządowi Narodowemu.
Waszą rzeczą — obowiązkiem prawych synów Ojczyzny, zadać mu kłam.
Waszą rzeczą odepchnąć z pogardą niecne podbechtywania małéj fakcyi zbrodniczéj, która żąda od Was posłuszeństwa dla siebie a bunt podnosi przeciw narodowéj władzy.
Waszą rzeczą z godnością obywatelską ubezwładnić podle fakcyi téj intrygi i oszczędzić Rządowi Narodowemu bolesnego obowiązku utrzymania karności w chwili grożącego niebezpieczeństwa, którą utrzyma, choćby miał to uczynić publicznem wytknięciem rokoszan i zdrajców, choćby i najostrzejszemi środkami. — Od Was wszystko dziś zawisło.
Nie dopuśćcie nowego rozbioru Polski!
Łączcie się około Rządu Narodowego i władz przez niego ustanowionych!
Okażcie, żeście nieodrodnymi synami Polski!
Pokażcie, żeście nie Galicyanie, ale Polacy!
Szlachto polska zważcie, żeście potomkami Barskich; między wami wyrodziła się niegdyś[2] Targowica, nie dajcie jéj zmartwychwstać!
Ojcowie, pamiętajcie, byście nieskalane synom zostawili nazwiska!
Kobiety polskie, obyście się nie musiały płonić za nazwiska mężów waszych!
Mieszczanie, stańcie się godnymi mieszczan królestwa i Litwy!
Duchowieństwo polskie! niedopuść, aby synowie zmawiali się przeciw matce swéj.
Młodzieży polska! duchy Frankowskich, Narbuttów, Padlewskich wołają na Cię!
Obywatele!
Świat cały na Was patrzy. — Naród was osądzi — historya Was osądzi — Bóg sądzi Was!
Bóg z Wami!
Niech żyje Polska! Niech żyje Rząd Narodowy!

Obywatel z Poznańskiego.







  1. Które nie są w stanie pojąć, że wolność prawdziwa stoi w środku pomiędzy nie-wo-lą — a swa-wo-lą, i żelazną ręką obydwie trzyma na obroży, bo jest wyrazem dojrzenia ogólnego umysłów w szlachetności zdolnych ciągle dla ogółu zapierać się „samych siebie!“
  2. Temu zarzutowi przeczymy surowo —! Targowica wylęgła się nie wśród i nie ze szlachty polskiéj, poczciwej pamięci, lecz śród dygnitarstwa i magnateryi[3] — wyosobnionéj kastycznie z ogółu narodu, téj jemioły, téj piany narodu, opartej tylko na środkach materyalnych, któréj ojczyzna stała się środkiem do ich celu. Dygnitarstwo i możnowładztwo polskie (prócz nielicznych kometów), dosięga szczytu spodlenia i prywaty ze śmiercią Jana III., a staje na nim, by runąć w piekło za dni Targowicy. Tam — nigdy dość przekleństwa — i ostrożności na przyszłość! Ale stara szlachta polska — złą nigdy nie była. — Barem przeklęła Targowicę, czego dowiedła późniéj 3 Majem, rewolucyą Kościuszkowską, orłami Legionów i rokiem 1831. — Szlachta polska grzeszyła nieraz rozumem, magicznie dawała się za nos wodzić magnatom do ich celów zwykle prywatnych, ale Bóg i dzieje świadkiem, że sercem — nie grzeszyła nigdy! wyjątki napiętnowane reguły stanowić nie mogą w oczach ludzi dobréj woli — a czas by jéj pod tym względem oddano sprawiedliwość. — Dobroduszność, lenistwo, niewytrwałość próżność i wichrowatość, były i są jéj wadami. Ale małoduszności i ciasnoty serca w obec tego co nam święte — nikt jéj niezaprzeczy. — Rejtan i Korsak, J. Poniatowski, Dąbrowski i tylu innych pozostaną reprezentantami dziejowemi szlachty, tak jak Kościuszko, Kołłątaj, Mochnacki, ludu i trzeciego stanu, niestety tak mało wyrobionego dotąd między nami. Uwagi te, o których niejeden może powie, że są absurdami pisanemi z ręką na sercu, kończymy tym ustępem z ksiąg nieśmiertelnych pielgrzymstwa: „Tedy rzekł syn niewiasty: leczcie jakokolwiek, byleście wyleczyli. Ale lekarze nie chcieli się zgodzić, jeden żadnym sposobem nie chciał ustąpić drugiemu. — Tedy syn z żalem i rozpaczą zawołał: o matko moja! A niewiasta na ten głos syna obudziła się i wyzdrowiała.“ — Przebóg! tak zawołajmy życiem — a wstanie — gdzie taka całość bogata nierozinny się — bo stronnictwa najniebezpieczniejszą rzeczą w narodzie co nieodzyskał jeszcze swéj niepodległości. — Wielki apostoł św. Paweł — rzekł do dzisiejszych, raczej może niż do wczorajszych: „Ducha niegaście!“
  3. Ona jest w całej Europie jednem i tem samem ciałem, mytem dumnego samolubstwa, wyjąwszy może jedną Anglię z natury jéj instytucyi. Patrzmy, czem się stała w Francyi! czemby się stała była Francya, gdyby reszta narodu nie była się oświeciła, kiedy F. St. Germain w skutek zmiany rządu przestał służyć ojczyźnie?...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.