Tocz, tocz Spartańska rzeko, swoje fale mętne!
Na pianie twej pożółkłe płyną liście smętne, Zimnej jesieni zwiastuny,
Co cicho się unoszą za fal twoich biegiem,
A ja cichy wędrowiec stoję nad twym brzegiem I w sercu noszę całuny.
Euroto, gdzież jest dzisiaj owa sławna era,
Gdy się bohaterowie kąpali Homera W twych wód przejrzystym krysztale...
Kiedy z Agezylajem mierzył dłoń swą w bitwie
Tebańczyk mężny w boju a bystry w gonitwie Tak, jako sine twe fale?
Żadne się tu przeszłości echo nie odzywa,
Tylko smutek — samotność — i cisza straszliwa Nad twemi brzegi dziś krążą.
Pustynią naokoło zaległy obszary
Słychać tylko szum trzciny i fal twoich gwary Co, jako piorun, w dal dążą.
O, ojczyzno Likurga, ziemio nieśmiertelnych,
Ojczyzno wielkich imion, matko czynów dzielnych, Całuję twoje wspomnienie.
O ty, Peloponezu królowo, o Sparto!
Ach, krew w mych żyłach huczy boleścią zażartą, Gdy patrzę na twe zniszczenie!
Straszny widok! Tyś szkielet dzisiaj, o Lakonio,
A grób Leonidasa — o gorzka ironio — Został oborą dla bydła.
Jaskinią — Kleomena wsławione siedlisko —
I mieszkają tam dzisiaj niedźwiedź i wilczysko, Gdzie duch roztaczał swe skrzydła!
Sparto, gdzie twój bohater, gdzie dziś Leonidas,
Gdzie wielki Agezylaj, gdzie mężny Brazydas, Gdzie lud twój? gdzie twe efory?
Gdzie są walki Palestry? gdzie twych dziewic grono
Co ćwiczyły swe ciała — z piersią obnażoną — Pełne wstydliwej pokory?