Modre wody/V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Różycki
Tytuł Modre wody
Wydawca „Bluszcz” R. 37 nr 24
Data wyd. 1901
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały poemat
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

V.

Jakaż tu cisza!… W półśnie marzą drzewa
Pilica toczy fale swe srebrzyście,
W dziwnem omdleniu trawy drżą i liście
Słowika śpiew się w zaroślach przelewa
Który piosenkę o miłości śpiewa...
Na niebie czasem ptak się zakołysze,
Lecąc gdzieś w oddal… i znów mamy ciszę…
O, jak tu sennie — słodko — błogo — miło
I tajemnego czaru party siłą,
Dumasz zdziwienia pełen i zachwytu,
Spływając w jedność z harmoniją błękitu…
I idziesz zwolna po przez olszyn gaje
Z wielką powagą, z dziwnym majestatem,
Każdą się trawką pieścisz, każdym kwiatem,
Przed twemi oczy wielkość Boga staje,
Który tak cudnym kieruje wszechświatem;
Coraz się więcej wgłębiasz w gaj uroczy,
Idąc ścieżkami nadpilicznych zboczy,
Aż wreszcie stajesz i patrzysz przed siebie
Olśnione blaskiem słonecznych promieni
Wielkie się źródło seledynem mieni
I pytasz serca — czym ja jest już w niebie?




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Różycki.