Miasto Wiecznej Nocy/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Miasto Wiecznej Nocy
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 24.3.1938
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Miasto Wiecznej Nocy
Czarne perfumy

John C. Raffles — genialny awanturnik — oraz jego przyjaciel i sekretarz Charley Brand, rozparci wygodnie w skórzanych fotelach pulmanowskiego wagonu, palili spokojnie papierosy.
Pociąg mknął szybko i podróżni nie odczuwali najmniejszych wstrząsów.
— Jakie to dziwne uczucie, mój drogi Edwardzie, — rzekł nagle Charley Brand — siedzieć wygodnie i palić papierosy na przestrzeni pomiędzy New Yorkiem, a San Francisko, podczas gdy nasz śmiertelny wróg, dzielny Baxter ze Scotland Yardu, oddalony jest od nas o tysiące kilometrów! Mimo wszystko jest mi dziwnie lekko na sercu...
Raffles wybuchnął śmiechem:
— Cóż znowu, mój drogi? Nie mówisz tego na serio. Czy uważasz Baxtera za poważnego wroga?
— Nie... Jednakże jest to człowiek, z którym musimy się liczyć. Jest on niezmordowany, i uparty. A to coś znaczy...
Raffles strząsnął popiół z swego papierosa.
— Ja zaś oświadczam ci po raz chyba tysiączny, że z Baxterem nie mamy potrzeby absolutnie się liczyć. To człowiek tak głupi, że gotów wziąć księżyc za order...
W tej chwili czarny służący otworzył drzwi wagonu i zawołał:
— Panowie pasażerowie proszeni są o przygotowanie ręcznego bagażu. Za piętnaście minut będziemy w San Francisko.
Wszyscy podróżni opuścili palarnię.
— Edwardzie, — rzekł sekretarz do Rafflesa — czyż cel naszej podróży pozostanie jeszcze w dalszym ciągu dla mnie tajemnicą?
— No nie... mój chłopcze. Udaję się do San Francisko, aby zaopatrzyć się w pewne perfumy... Perfumy, których zaledwie parę kropel dał mi kilka lat temu jeden z mych przyjaciół w Pekinie. Wyrób tych perfum znany jest tylko Chińczykom. Jak ci wiadomo, w San Francisko istnieje prawdziwe chińskie miasto. Udajemy się tam aby...
— Do licha — zaklął Charley. — Dość kosztowny kaprys! Założyłbym się, że gdybyś miał ochotę na jakiś specjalny krawat, gotów byłbyś odbyć podróż dokoła świata aby zdobyć upragniony wzór.
— Czemu nie? — odparł Raffles, śmiejąc się. — W każdym razie podróż taka miałaby pewien cel, podczas gdy globtrotterzy okrążają kulę ziemską bez żadnego celu. Ja przynajmniej nie przedsięwezmę żadnej podróży bez powodu.
— Czyż to takie nadzwyczajne perfumy?
Raffles kiwnął głową.
— Tak. Posiadają zadziwiające właściwości. Wydzielają tak subtelny i dziwny aromat, że jeśli naprzykład użyje ich jakaś kobieta, mężczyźni, którzy się do niej zbliżą, znajdą się zupełnie pod jej czarem. Wystarcza użyć minimalną część kropli, poprostu atom. Trzy krople na chusteczce wystarczą ażeby oszołomić całą salę. Perfumy te zrobione są na ekstrakcie opium. Żaden naród na świecie oprócz Chinczyków nie zna sekretu przygotowywania tych perfum. Nawet w Chinach trudno je dostać. Aby je zdobyć trzeba zapłacić za nie majątek. O ile wiem, zaledwie pięć czy sześć osób na całym świecie posiada niewielki flakon tego czarnego, wonnego płynu. Mój zapas, niestety, skończył się.
— Nie rozumiem... — odparł Charley Brand, otwierając szeroko oczy — Czarne perfumy?
— Tak, mój drogi... Czarne perfumy.
— Niesłychane... Nie przypuszczałem, że coś podobnego znajduje się na świecie!
— Mój drogi, dowiesz się jeszcze o wielu rzeczach.
— Czy sądzisz, że otrzymasz je w San Francisko?
— Przypuszczam, że tak. Jeśli przypadkiem nie znajdę ich tutaj, wsiądziemy na okręt i przepłyniemy Ocean Spokojny. Będę ich szukał w Pekinie i Szanghaju.
Charley Brand uśmiechnął się.
— Chcesz więc czarować ludzi? Czy perfumy te działają tylko wtedy, kiedy ich używają kobiety? A może używane przez mężczyzn wywierają podobny wpływ na płeć piękną? Toby było ciekawe...
— Niestety — odparł Raffles ironicznie. — Perfumy te oddziaływują wyłącznie na mężczyzn.
— To może być wspaniale! Wyobrażam sobie że jeśli wrócisz do Londynu i będziesz miał jakieś sprawy do załatwienia, cały Londyn będzie się korzył przed twą wolą.
W tej chwili pociąg zatrzymał się w olbrzymiej hali dworca San Francisko. Raffles i Charley zajęli się wyładowywaniem swych bagaży. W dwie godziny później na pokładzie niewielkiego okrętu przeprawili się na drugi brzeg portu przez Złote Wrota. Zajechali do wspaniałego hotelu Cliffhouse, hotelu milionerów. Na liście gości zapisali się jako Bob Ewans z New Yorku ze swym bratem Harrym.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.