Przejdź do zawartości

Menuet (Fogazzaro, 1921)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antonio Fogazzaro
Tytuł Menuet
Pochodzenie U poetów
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego w Warszawie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Miriam
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Sebben rido cosi, sospiro nel mio cuore...



Menuet.
WIEK XVIII. — FESTYN TANECZNY.
Scena przedstawia elegancki gabinet na parterze, między salą balową, zatłoczoną ludźmi, a ogrodem. Muzyka. Kawaler i dania tańczą menueta.
Dama, tańcząc:

Chociaż uśmiecham się niby, westchnienie mam w głębi serca.

Kawaler, tańcząc:

Chociaż uśmiecham się niby, ból śmiechu pierś mi przewierca.

(Ukłony.)

O pani, pokłon ci składam.

Dama

Pokłon ci składam, o panie.

Kawaler.

Jakiż to festyn wspaniały, jak słodkie muzyki granie!

(Tańcząc, zbliżają się do siebie.)

Jutro już będę daleko, w myśli cię chwytam w ramiona,
Całuję oczy twe, piersi, weź duszę moją, bo kona.

(Oddalają się od siebie.)

O, ten mus śmiać się i tańczyć, kiedy szloch usta mi krzywi.

Dama, ironicznie:

Tak, trzeba śmiać się i tańczyć; jesteśmy tacy szczęśliwi!

(Ukłony.)
Kawaler.

Pokłon ci pani, oddaję.

Dama.

Pokłon oddaję ci, panie
Oh, ileż wdzięku i jęku z tych trylów skrzypcowych kanie!

(Zbliżają się.)
Kawaler.

Zgódź się, ubóstwiam cię, błagam, jedź ze mną, jeśli mię kochasz!

Dama.

Nie mów tak, wieczne nieszczęście w tym krzyku serca mi szlochasz.

(Oddalają się.)

Jakiż menuet wesoły, czasem wszak plącze w nim męka.

Kawaler.

Jakiż wesoły menuet, lecz serce jednak mi pęka.

(Ukłony.)

O pani, pokłon racz przyjąć.

Dama.

Racz przyjąć pokłon, o panie.
Patrz, patrz, rój masek skrzydlaty z ogrodu wbiegł niespodzianie.

(Wpada maskarada Zefirów.)
Zefiry.

Wietrzyki my, pośredniki — od mrozu w nagły skwar,
Z zacienia w światła żar,
Ze smętku w szczęścia sny;
Na serca tchniemy czar,
Upojeń, szałów tchy;
Wenery myśmy posły, rój lekkich Amora mar.
Gdy lęka się i nie śmie z warg trysnąć jak sto słońc
Jęk słodkich serca żądz,
Gdy schnie i rwie się mrąc
Głos pałających łon,
Szalony pragnień ton, —
Pragnienia i westchnienia my wam szepczemy drżąc.
Wkrąg ponęt swych i tajni ten świat radosny tka
Zawoje, gęste niby mgła,
I źle naruszać je.
Skromności sroga gra
Próżno przeciwić się chce;
Myśmy wiewy niewinne, wiejące z niebios dna.

(Zefiry wybiegają.)
Dama, tańcząc.

Uśmiechnij się pan! oblubieńcem wszak byłeś mym od wieka.

Kawaler.

Wypadek dość osobliwy, lecz śmiać się? — chyba z człowieka!

(Ukłony.)

Pokłon ci składam, o pani.

Dama.

O panie, pokłon ci składam.

(Cicho.)

Śmieje się, tak; te Zefiry los zesłał; jaki, nie badam.

(Zbliżają się.)

Śmieję się, tak; dokąd pójdziesz, pójdę za tobą po świecie!
Śmieję się, tak! — Ukochany!! — Już nie porzucisz mię przecie!

(Zbliżają się. Ukłony.)

Pokłon ci, panie, oddaję.

Kawaler.

Pokłon oddaję ci, pani.

(Cichuteńko:)

Boże! skrzypcowy tryl kona w szalonej szczęścia otchłani!




ANT. FOGAZZARO, BOCCHERINI. MINUETTO IN LA.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Antonio Fogazzaro i tłumacza: Zenon Przesmycki.