Malwina czyli domyślność serca/Wstęp/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Konstanty Wojciechowski
Tytuł Wstęp
Pochodzenie Malwina czyli domyślność serca
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1920
Druk Drukarnia Literacka w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały wstęp
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II
ROMANS W POLSCE PRZED „MALWINĄ“

Romansu nowożytnego Polska przed Przypadkami Mikołaja Doświadczyńskiego (1776) nie znała — znała „romanje“, opowieści heroiczno-fantastyczne, dbające nie o prawdę, nie o postać rzetelnie nakreśloną, obyczaj wiernie chwycony, sytuację zewnętrzną czy wewnętrzną, w której wyraziłyby się charaktery ludzkie i uczucia tudzież procesy uczuciowe, lecz o zajęcie wyobraźni czytelnika nadzwyczajnością scen czy pomysłów. Powieść nowożytna zaś tem właśnie różni się od swej poprzedniczki, że zbliża się do życia. Raz zwróci główną uwagę na stronę obyczajową, innym razem na zagadnienia psychologiczne, nierzadko oba zadania połączy. Odbije się zaś w niej silniej, niż w dawniejszym typie, indywidualność twórców. Echa tego dawnego typu (w szczególności przygód dziwnych) odezwą się jeszcze nieraz, przygłuszając czasem nawet nową treść wewnętrzną, co więcej: sensacja stanie się w pewnem odgałęzieniu romansu nowożytnego żywiołem dominującym, ale z sensacją połączy się chęć wywołania nastroju, a postaci nawet w romansie sensacyjnym będą przecież kreślone tak, by mówiła przez nie prawda uczuć.
Krasickiemu przy tworzeniu Przypadków, podnietą była lektura „domowej“ powieści angielskiej, w silniejszej mierze „powiastki filozoficznej“ Woltera: Kandyd, nadto — obok innych dzieł — Robinson i utopje. Najwydatniej zaznaczył się wpływ Kandyda, w którym naprawdę dadzą się odnaleźć te trzy typy romansu, jakie tworzą trzy księgi Przypadków; nowożytna powieść obyczajowa, dbająca o prawdę charakterów i sytuacyj, oparta o obserwację, o realizm rysów, następnie utopja (typ dawny, rozgałęziony na Zachodzie w liczne konary), wreszcie „awanturnicze przygody“ (również typ dawny z niemałą zdolnością regeneracyjną). Ale te trzy typy, z których piętno nowożytności ma naprawdę tylko pierwszy, łączy wspólny problem wychowawczy. Bo nastrój (satyryczny) i dowcip (świetny), nadające w części pierwszej Przypadków barwę powieści, w częściach dalszych odzywają się tylko słabem echem. Przypadki wszelako to romans bez romansu, przygody pana Mikołaja i Julji nie obchodzą czytelnika nic, albo bardzo mało, motywem konstrukcyjnym jest nie miłość, lecz — jak w powieści awanturniczej — podróże i przygody bohatera.
Podobnie w księdza Michała Krajewskiego Wojciechu Zdarzyńskim (1785), stworzonym na obraz i podobieństwo imci pana Doświadczyńskiego. I tu na czoło wysuwa się problem wychowawczy, i tu nie brak rysów realistycznych, zrodzonych z obserwacji, i tu są trzy typy romansu — bez romansu, i tu motywem konstrukcyjnym jest podróż, a celem satyra, walka na dwa fronty przeciw sarmatyzmowi i szychowi wieku oświecenia.
Zupełnie zaś już brak wątku romansowego w Krasickiego Panu Podstolim (cz. I. 1778, cz. II. 1784, cz. III. 1802), co tem dziwniejsze, że w powieści odzwierciedlił się wpływ pilnej lektury Russa Nowej Heloizy. Ale Krasicki zużytkował z płomiennych dziejów serc tylko te partje, w których autor Emila roztacza obraz wzorowego gospodarstwa, wszelkiego sentymentu wystrzegając się jak djabeł święconej wody.
Nie pogardził nim natomiast, w nowym romansie, szukający stale natchnień w twórczości księdza biskupa, ksiądz Krajewski i w Pani Podczaszynie (1786) w partjach erotycznych naśladował nietylko styl Nowej Heloizy, ale i schemat wątku miłosnego. Czynił to jednak poto, ażeby zwalczać Russa — przy pomocy Russa. Nie obrona praw serca bowiem, z taką żywiołowościową głoszona w pierwszej części „listów dwojga kochanków“, przemówiła do psychiki naszego autora, nie postulat analizy uczuć, lecz część druga romansu, dydaktyczna, i Panią Podczaszynę pisał w tym celu, by wykazać, że głos serca trzeba stłumić, gdy każe tak uczynić głos inny, głos obowiązku. A raczej nie w tym celu pisał romans — był to cel uboczny tylko, — celem istotnym była dla ks. Krajewskiego propaganda aktualnych wówczas haseł społecznych, w szczególności walki z pańszczyzną.
Bo tendencja społeczna staje się wogóle głównym motorem twórczości naszych powieściopisarzy w dobie stanisławowskiej. Ona była piastunką Pana Podstolego, w jej służby zaprzęgnie się w dalszym ciągu ks. Krajewski w Leszku Białym, jak i w romansach swych księża Jezierski i Kossakowski. Powieść nasza chce być „użyteczna“ (tem pragnie okupić grzech swój pierworodny), idzie w parze z publicystyką społeczną, toruje drogę tym reformom, które skrystalizują się w uchwałach Konstytucji 3 maja. To jej chwała i zasługa, ale równocześnie także jej słaba strona, nie tyle bowiem o artyzm chodzi jej autorom, ile właśnie o „pożytek“. To też jest to raczej publicystyka, przybrana w szatę powieściową.
Charakter naszego romansu zmienia się w wieku XIX. Zrazu milczenie, spowodowane katastrofą narodową; rychło jednak poczną się pojawiać pierwsze zwiastuny przełomu w pojmowaniu celu powieści. Zmienia się jej typ i szybko się różniczkuje. W Wyborze powieści moralnych i romansów Józefa Lipińskiego (20 tomików, 1804/5) bohater jednego z romansów (Halina i Firlej czyli Niebezpieczne zapały) przypomina już kochanków z powieści sentymentalnych. Autor wziął sobie za wzór którąś z licznych „werterjad“, może francuskich, Firlej bowiem ma już pociąg do samotności, jego uczuciowość moglibyśmy nazwać chorobliwą, a jego pessymizm — echem pessymizmu postaci, które nigdy kontusza nie przywdziewały. Sentyment jest w Cyprjana Godebskiego Grenadjerze filozofie (1805), ale sentyment to swoisty, współdźwięk z piosnką o żołnierzu tułaczu. Tendencja społeczna, odzywająca się sporadycznie, zwraca się przeciw okropnościom rewolucji francuskiej, ale silniej rozlega się ton tendencji patrjotycznej, tego zatem żywiołu, który tak znamienną barwę nada większości produkcji literackiej w dobie porozbiorowej, Księstwa Warszawskiego i późniejszej. W tok opowieści wplecione obrazy natury — dwojakie: natury „miłej“ i budzącej grozę, przytłaczającej. Ostatnie wiodą autora do snucia refleksyj moralno-filozoficznych.
A wnet znów typ inny: romanse Anny z książąt Radziwiłłów hrabiny Mostowskiej (1806, 1807, 1809), konar bujnego drzewa powieści „sensacyjnej“, motywów romantycznych w rodzaju „tajemnicy, grozy i upiorności“, z światem zagrobowym, z widmami, z pierwiastkiem cudownościowym (lub cudownościowym pozornie), z efektownemi dekoracjami (rozwaliska, burze piorunowe), z intrygą skomplikowaną. Romans taki krzewił się w Anglji w ostatnich dziesiątkach XVIII wieku (Walpole, pani Radcliffe, Lewis), i stamtąd to Mostowska czerpała natchnienie, posługując się przekładami francuskiemi, a równocześnie nie gardząc wzorami, jakie znalazła w romansach pani de Genlis. Bo pod działaniem lektury tej właśnie autorki rozmiłowała się nasza powieściopisarka w dekoracyjnej stronie średniowiecza, w turniejach i skry złote siejących pancerzach. Obrazy natury mają u Mostowskiej charakter konwencjonalny, ale zadaniem ich bywa również wywołanie pewnego nastroju lub też stworzenie paralelizmu z nastrojem już wytworzonym. O ile mają być środkiem wzruszeniowym w pierwszem znaczeniu, przystosowują się do tła sceny, a więc inne są przed scenami miłosnemi, inne przed pełnemi grozy i t. d. Do wydobycia efektów świetlno-nastrojowych służy jej najczęściej księżyc. W przedmowie — z pewnem zażenowaniem — usprawiedliwia się autorka z tego, że romanse jej nie są użyteczne. Silne echa wyobrażeń XVIII wieku. Choć nawiązywała do przeszłości dziejowej, czuła brak związku romansów swych z życiem i w tem miała słuszność, nie rozumiała jednak, że „użyteczność“ nie jest równoznacznikiem dydaktyzmu.
Nie dydaktyka społeczna i nie sensacyjność, lecz chęć oddania namiętnych uczuć, nie dających się okiełznać rozumem, kierowała Ludwikiem Kropińskim, gdy pisał swą powieść p. t. Julia i Adolf czyli Nadzwyczajna miłość dwojga kochanków nad brzegami Dniestru. Ogłosił ją autor dopiero w roku 1824, ale wnet po napisaniu powieść krążyła w odpisach i dobywała strumienie łez z oczu czytelniczek. Julja i Adolf jest jednak nietylko obrazem uczuć namiętnych, jest także ich apologją. „O pismach serca — woła autor w przedmowie — powinno wyrokować serce, kierowane dokładną znajomością serc ludzkich“. Czy jest tam ta dokładna znajomość, to sprawa inna, ale jest dążenie, jest ambicja. Na kartach romansu zapanował wszechwładnie t. zw. styl sentymentalny, kopja z Russa Nowej Heloizy, z wykrzyknikami, skargami, pytaniami, kopja niezbyt udatna, ale znów świadcząca o ambicji autora, by dać nowy typ stylu. (Próby jego były już w Pani Podczaszynie). Obok Russa naśladuje Krupiński w cząstce także Wertera Goethego, biorąc z niego epilog, a niektóremi rysami Werterowskiemi obdarzając przyjaciela bohatera, Mirosława. Naśladuje też „Werterjady“ z ich typowemi motywami.
Więc była w Polsce przed Malwiną i powieść obyczajowa, rysy realistyczne czerpiąca z życia (przytem silnie tendencyjna, walcząca w obronie wyznawanych przez się dogmatów społecznych) i sensacyjna i „sentymentalna“, russowsko-werterowska, wysuwająca na czoło zagadnień podpatrywanie i odtwarzanie „gwałtownych“ uczuć, w bardzo skromnej mierze celem ich analizy, w większej — ażeby wzruszyć niemi czytelnika. Odezwała się i nuta patrjotyczna, o niezmiernem przywiązaniu do ziemi rodzinnej mówiąca (u Godebskiego), i rycerska (u Mostowskiej). Po tych romansach dostali czytelnicy w roku 1816 do rąk Malwinę czyli Domyślność serca.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Konstanty Wojciechowski.