Moją matką — atramentu flaszka,
Moim ojcem — obgryzione pióro,
Moja dusza to pstra fatałaszka,
A zajęcza skóra — moją skórą,
Mój kierunek — chorągiewkąz chorągiewką na dachu,
Mój charakter — łachmaniasta szata,
Me bogactwa — w urojonym gmachu,
A zajęciem mem — próżniacze lata.
Me przymioty — nędzny pył i błoto,
Które przylgną pośród życia drogi,
Nieszkodliwość — jedną moją cnotą,
A kaprysy — oto moje bogi!
Moim darem — sztuka rymoklecka,
Blask mej myśli — to jak z łoju świeca,
Me zamiary — to zachcenia dziecka
Szybki z okna, lub kafelka z pieca,
Moja pamięć — to dziurawa kieszeń,
Upór w kłótni — stałość ma żelazna,
Długi język jednem z mych pocieszeń
I mój dowcip — dźwięczny kołpak błazna!
Moja wiedza — to zlizany polor
Z gładkiej frazy lub z tytułów książek,
Wyobraźnia — wypłowiały kolor
Paru starych i podartych wstążek.
Moją wiarą — codzień coś innego,
Mą ideą — co się ściągnąć uda,
Głupi humor — dobrym mym kolegą,
A kochanką — chyba wieczna nuda!
Opiekunką mą — ambicyja drobna,
Która drażni duszę mą bez przerwy,
Kwaśne jęki — to ma pieśń żałobna,
Instrumentem — rozstrojone nerwy!
A nędzarze — oto moi równi,
Moją drogą — droga tłumów bita,
Moim wrogiem — to ja sam najgłówniej,
A mym celem — tylko śmierć — i kwita!