Przejdź do zawartości

Lucyan/Rozmowa VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Lucyan
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


ROZMOWA VIII.
Filozof sekty cyników[1] i Lycynus.

Lycynus. Cóżto za dziwactwo jest twoje? brodę zapuszczać, i nigdy jej nie rozczesywać? nie mieć sukni, ani obuwia, tułacze życie prowadzić, jak dzikie zwierze, obchodzić się z sobą nielitościwie, spać na ziemi; i ażeby jeszcze nieochędożniejszem uczynić nagości okrycie, samemi prawie gałganami odziewać się, ledwo podobieństwo do odzieży mającemi.
Cynik. Przyjacielu! mało mam potrzeb, lada czem się obejdę, i wszędzie znajduję to, czego pragnę. Ale powiedz mi proszę, co ty sądzisz o zbytku, i czyli go złym być mniemasz?
Lycynus. Zapewne.
Cynik. A skromność w żądzach, czyli nie mienisz być cnotą?
Lycynus. Bez wątpienia.
Cynik. Czemuż mi wymawiasz skromność, a na tych nie powstajesz, którzy się nigdy nasycić nie mogą?
Lycynus. Alboż się może skromnością nazwać nędzny sposób twojego życia? Nie widzę ja różnicy między tobą, a najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Cynik. Ponieważ mówimy o nędzy, chceszli, abyśmy rostrząsnęli wzajem, co jest prawdziwą potrzebą?
Lycynus. Nie przeczę.
Cynik. Czyż nie przystaniesz zemną, iż ten ma dosyć, który może dogodzić wszystkim żądaniom swoim?
Lycynus. Prawda.
Cynik. Wszak nędza jestto niesposobność mienia tego, bez czego się obejść nie można.
Lycynus. Tak jest a nieinaczej.
Cynik. Więc ja jestem najszczęśliwszym z ludzi, ponieważ mam wszystko, czego tylko zapragnąć mogę.
Lycynus. A to jak?
Cynik. Roztrząśnijmy w szczególności każdą rzecz, której nam potrzeba; na przykład, dóm nie natoż jest sporządzony, aby nas chronił?
Lycynus. Prawda.
Cynik. Wszak sukni dla tego używamy, ażebyśmy nią byli pokryci?
Lycynus. Bez wątpienia.
Cynik. Dlatego się zaś pokrywamy, iż to jest wygodnie.
Lycynus. Nieinaczej.
Cynik. Powiedz mi teraz, czyli moje nogi nie są lepsze, niż cudze.
Lycynus. Nie wiem.
Cynik. Więc ja cię nauczę, jaki jest nóg obowiązek.
Lycynus. Chodzić.
Cynik. A moje nie także dobrze chodzą, jak twoje?
Lycynus. Nie zdaje mi się.
Cynik. Czyż lepiejby mi służyły naówczas, gdybym je kształtnem obuwiem przykrył?
Lycynus. Nie rozumiem.
Cynik. Więc w tej mierze nikt mię nie przechodzi.
Lycynus. Dość temu wierzę.
Cynik. A moja powierzchowność, ciało, członki, sąż w gorszym stanie, niż u drugich? Gdybym co cierpiał, postaćby to moja oznaczała. Moc zdarza raźność. Ja wydajęż ci się słabym i schorzałym?
Lycynus. Nie.
Cynik. Więc mi nie potrzeba sukień. Gdybym się bez nich obejść nie mógł, i ciało i nogi moje nie byłyby w właściwej sobie porze. Niedostatek potrzebnych rzeczy, złego ma postać, bo jest ze szkodą; czyliż mniemasz, iż się zle karmię dlatego, że co znajdę ku posileniu, tego bez wyboru używam?
Lycynus. Mniemam, bo rzecz jest oczywista.
Cynik. Ponieważ zły pokarm zdrowiu szkodzi, byłżebym tak czerstwym, gdybym nie używał pokarmów zdrowych?
Lycynus. Zapewne nie.
Cynik. A dlaczegóż ganisz mój sposób życia, i mniemasz, iż jestem nieszczęśliwym?
Lycynus. Dlatego, iż bogowie przez dobroczynność swoję, i przyrodzenie, które czynisz życia twojego prawidłem, okrywając ziemię niezliczonemi dary, szczodrobliwości swojej celem uczyniły człowieka, w użyczeniu mu wszystkiego, cokolwiek nie tylko potrzebie, ale i ukontentowaniu jego dostarczyć może. Nie jestże rzecz godna nagany, zabraniać sobie takowego użycia, i podobne zwierzętom prowadzić życie? Pijesz wodę, jak bydle, na wzór psów, jesz co znajdziesz, i śpisz, jak oni : twoja odzież i żebraka nie skusi. Jeżeli mądrość od tak dziwacznej obojętności zawisła, nie masz za co dziękować stwórcy świata. Pocóżby wełnę nosiły owce, albo pszczoły dodawały miodu, grona winne zdarzały napój, a oliwa sączyła dzielne soki swoje. Tak przedziwna rzeczy rozmaitość, czyliż nie powinna pobudzać nas do wdzięczności? Więc nadaremnie sili się całe przyrodzenie ku dogodzeniu żądaniom naszym: użyczając bogactw, zdobiąc mieszkania, karmiąc smaczno, zasilając łagodnie. Jeżeli gwałtowne tego postradanie jest nieszczęściem, jak nie żałować takiego, któryby dobrowolnie z takowych darów korzystać nie chciał? Według mego zdania, zarywa to na szaleństwo.
Cynik. Pięknie mówisz; ale mnie też posłuchaj. Stawmy sobie widok człowieka bogatego i hojnego, który postanowiwszy dać wspaniałą ucztę, wielu na nię zaprasza, i stawia rozmaitego kształtu potrawy, dogadzając każdemu w szczególności. Stołownicy zaś jedni są słabi, drudzy czerstwi i mocni. Niechże jeden z ostatnich żarłocznie każdej zarwie, tak dalece, iż się i tym dostanie, które dla słabych przygotowano, a przesiedziawszy wszystkich, tyle sam zje co oni; cobyś sądził o takim człowieku? chwaliłbyś go?
Lycynus. Nie.
Cynik. Byłżeby on skromnym i wstrzemięźliwym?
Lycynus. Bynajmniej.
Cynik. Niechże drugi do tego stołu przypuszczony nie zważa na rozmaitość potraw i kształty, jednę z nich przed sobą postawioną niech wybierze, i z niej tyle użyje, ile mu do zasilenia potrzeba, na drugie nawet ani rzuci okiem; nic będzież on skromniejszym i wstrzemięźliwszym od pierwszego?
Lycynus. Zapewne.
Cynik. Zrozumiałżeś mnie? czyli chcesz, żebym ci się jaśniej tłumaczył?
Lycynus. Żądam tego.
Cynik. Gospodarz możny, który sprawił wspaniałą ucztę, jestto Bóg, którego hojna ręka dodaje wszystkiego na to, iżby każdy z nas słaby, czyli zdrowy, mocny, czyli niedołężny, według stanu i przemożenia wybierał z owej obfitości, co potrzebie jego służy, i nie pragnął nad możność, którą mu nadało przyrodzenie. Stołownik ów nienasycony, wyto jesteście, którzy nie przestając na tem, co was otacza, przenosicie rzeczy nadzwyczajne nad to, co macie u siebie, i wkładacie haracz na wszystkie części świata, ażebyście zbytkowi niszczącemu dogodzili. Morza i ziemię trzymacie w usłudze, i to się wam tylko podoba, co z niezmiernym wydatkiem sprowadzacie na wasze stoły. Znośniejbyto jeszcze było, gdybyście takowym wydatkiem, nabywali zdrowia; ale głupia rozrzutność zabija was i niszczy. Kruszce, które wam służą, przepych domów, co was wznosi, blask odzienia, którym się nadstawiacie, jąkato się pracą, wielą łzami i zniszczeniem posługaczów waszych opłaca? Giną wam podobni, dlatego ażebyście korzystali ze zdobyczy, na którą oni pracowali; pożera morze przewozicielów zbytku waszego. Zdrady, walki, zabójstwa, starganie najświętszych związków, skutkami są nieumiarkowanych żądz waszych. Przepyszne odzieże sąż wygodniejszemi, niż proste? alboż lepiej zasłania dach złocony nad słomę? jakiż sen twardszy, czy na wspaniałem łóżku w próżniactwie, czy po pracy na sienniku! Ucieka sen od rozkoszników, a owe przysmaki i napoje drogie, sprawcami są chorób i dolegliwości waszych. Każecie się nosić podobnym sobie, wy, cobyście i koni oszczędzać powinni; a nie przestając na tem, iż macie z ryb mięso, ich krwią dla blasku, i farby purpurowej, zdartą z owiec zaprawiacie wełnę.
Lycynus. Jeżeli ta ryba razem i mięsa dla pokarmu, i krwi ku farbierstwu użycza, czemuż nie mamy z tego korzystać?
Cynik. Takowym sposobem mówienia, możnaby i najniegodziwsze występki usprawiedliwić. Któż zdoła wyliczyć rodzaje zbytków, które wymyślili ludzie na swoje nieszczęście? A ty chcesz powabnemi na pozór przyczynami, iżbym się stał ich uczestnikiem? Ja jestem ów skromny i wstrzemięźliwy stołownik, który w obfitości przysmaków, gardzę przesadzonemi, a na prostych przestaję. Żem powściągnął żądze, równasz mnie z bydlęty; równajże z niemi i bogi, którzy potrzeb nie znają. Abyś poznał w tej mierze pierwszeństwo moje, pomnij na to, że im kto słabszy, tym więcej potrzebuje : więcej dzieci, niż dorośli; niewiasty niż mężczyzni; chorzy niż zdrowi. A bogowie żadnej potrzeby nie znają. Im więc kto mniej potrzebuje, tym się on bardziej ku bogom zbliża. Herkules największy z bohatyrów, mąż godny bóztwa, w których się liczbie nakoniec umieścił, byłże nieszczęśliwym przeto, iż się tylko lwią skórą okrywał? a umysł jego nie znał tych żądz, któremi są wasze ujęte. Czyż możesz mieć tak bezczelną śmiałość, iżbyś dobroczyńcę ludzi nazwał nędznym, albo ubogim tego, którego się dzielność po ziemi i morzu rozciągała? Zwyciężcy powszechnemu należało pierwszeństwo, i żaden mu go z żyjących, nie zaprzeczył. Na toż świat obiegał w ustawicznej walce, aby zyskał odzież, którąby okrył nagość swoję? Nie to było celem pracy jego; równie dzielny jak skromny, na cnocie, waleczności swojej stanowił zasady. Tezeusz który w chwalebne jego ślady wstępował, ów syn Neptuna, Aten dzierżyciel, nie na odzieży stanowił wartość; a dawni go, lepsi od was, uwielbiali. W owe proste a szczęśliwe czasy, odsyłano pieszczotę do niewiast, a waleczność była mężczyzn okrasą. Te szacowne starożytności przykłady, są mojem prawidłem, i nikt mnie do tego nie przywiedzie, iżbym się miał spodlić naśladowaniem zniewieściałych ludzi. Niech się trują w rozkosznych biesiadach, niech kunsztem zadają błąd przyrodzeniu; ja jeżelibym miał kiedy czego pragnąć, chciałbym mieć na wzór Chirona, w kopyta uzbrojone nogi : a na wzór lwów stwardziałe ciało, iżbym i tej, z której szydzisz, odzieży nie potrzebował.
Szczęśliwymi byliby ludzie, gdyby na ścisłej przestawali potrzebie. Niech żadne pragnienie, żadna żądza nieprzyzwoita i płocha przystępu do mnie nie znajdzie : jedyną moją nauką to zawsze będzie, abym umiał korzystać z szacownych pożytków mierności; ona to jest treścią obyczajności, i jedynem prawidłem mojem. Różnię się wprawdzie od gminu; dziwić się zatem nie powinieneś, iż inaczej od innych myśląc, nie tak, jak oni, żyję. Wolno komedyantom, muzykantom, śpiewakom, właściwe sobie nosić odzieże; a ty nie chcesz, iżby prawy człowiek miał znamię, któreby go od innych różniło? Jeżeli na to przystaniesz, iż powinien się różnić od innych ten, który nie tak jak inni żyje, czemuż niema przywdziać na siebie takowej postaci, któraby odstręczała zniewieściałych? Dla tej ja przyczyny chodzę bez obuwia, brody nie muskam, i podłą, z której się natrząsasz, mam odzież. Tobie wolno przywdziać to, czem się bezwstydne niewiasty szczycą, i owszem szydzącemu z brodatych tak się kształcić należy : podobni życiem, nie powinniście się różnić od niewiast odzieżą.
Jak gdybyście stąpać nie mogli, albo rozkosznie spoczywacie na puchu, albo jak gdybyście nóg nie mieli, z miejsca na miejsce przewozicie się w świetnych powozach; albo co gorzej jeszcze, podobni wam, a lepsi może od was ludzie, noszą was : mnie moje nogi tę czynią usługę. Cierpliwość uzbroiła przeciw gorącu i zimnu ciało moje, a życie wstrzemięźliwe nauczyło znosić bez mruczenia, co z woli bożej znosić niekiedy przychodzi. Nałóg szczęścia i pieszczot znudził wam nawet szczęście wasze. Sami sobie i wam nikt dogodzić nie może. Nie pamiętacie na to, co przeszło; tego co jest, nie uważacie, a przyszłość was zasmuca i straszy. W lecie pragniecie zimna, a gdy to przyjdzie, żałujecie, iż lato minęło. I chciałbyś, abym ja podobny sposób życia obrał; a porzuciwszy mój, którego czuję szacunek, chwycił się tych mistrzów, którymi gardzę?
Podobni jesteście do owego, który wpadłszy w rzekę i na koniu, gdy go wraz z nim wart bystrej wody daleko od brzegu uniósł, a przechodzący pytał gdzie płynie? odpowiedział : pytaj się konia, bo on mnie niesie; tak wy nie idziecie, gdzie wam iść należy, ale tam, dokąd was pierzchliwe żądze pędzą. Prawda, iż postać moja niemiła, nieochędóżna, i jak mniemasz, obrzydliwa, patrzącym niepodoba się, i odstręcza od siebie : ale ten sam wstręt nadarza mi spokojność. Uciekają od moich gałganów i brody roztarganej pieszczone młokosy, a ja się cieszę na ich ucieczkę patrząc : nie równie jednak bardziej, gdy widzę, iż się ku mnie zbliżają światli i poczciwi : z tymi ja przestawam z ochotą, bo moja dzikość jest tylko zwierzchnią, a sposób myślenia ludzki i serce czułe.
Nie zwrócisz mnie namową do towarzystwa zniewieściałych : patrząc na ich wspaniałą a płochą wyniosłość, łączę wzgardę z politowaniem. Obraża cię moja postać, żem prawie nagi. Rzuć okiem na bogów posągi; nieobwijali je w odzież najwytworniejsi snycerze, i sprawiedliwie, gdyż takowe obwinięcia, potrzebę oznaczają i bojaźń, której nie znają bogi. Gań więc, jeżeli śmiesz ganić, i powierzchowność i sposób myślenia mojego, a bierz przykład, jak się czczemi pozory uwodzić nie należy.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.
  1. Rodzaj filozofów gardzących bogactwy i wygodami, żyjących bez żadnego starania: z tej liczby był Dyogenes, który w beczce obrał sobie siedlisko.