Przejdź do zawartości

Lucyan/Jak historyą pisać

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Lucyan
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


JAK HISTORYĄ PISAĆ NALEŻY?

Za czasów króla Lizymacha, miało się zdarzyć, iż obywatele miasta Abdery podlegli byli gorączkom bardzo gwałtownym, które krwi ujściem, lub rzęsistemi kończyły się potami; ale w tej chorobie, to było rzeczą najosobliwszą, iż chorujący ustawicznie tragedye prawili, a osobliwie Andromachę Eurypidesa : czynili to zaś głosem smutnopoważnym, tak dalece, iż pełne było miasto komedyantów, którzy wybledli i schorzali pow tarzali razwraz z Perseuszem: « O miłości! Tyranie bogów i ludzi..... » Trwało to zaś aż do zimy; mróz przerwał szaleństwo. Stąd zaś to miało pójść. W największe upały lata, sławny komedyant Archelaus grał wyżej wspomnioną tragedyą : po owem graniu, choroby zaraźliwe nastąpiły w Abderze, tak zaś mocne było poprzedzające uczucie w chorych tego, co przed chorobą na igrzysku teatralnem słyszeli i widzieli, iż w marzeniach gorączki, powtarzali ustawicznie to, co ich było wprzód mocno ujęło.
Coś podobnego zdarza się naszym pisarzom po wziętej Armenji i wojownych barbarzyńcach : nie już tragedye prawią, coby znośniej było, gdyżby przynajmniej dobre rzeczy powtarzali, ale udali się dopisania dziejów, i pełno mamy Herodotów, Tucydydów, Xenofontów. Sprawdza się więc owa stara powieść, iż wojna wszystkiego jest rodzicielką, ponieważ nawet i historyków płodzi. Jak więc Dyogenes widząc przed przyjściem Filipa zaprzątnione Koryntyany naprawianiem twierdzy, przygotowaniem broni; i on też, żeby nie był uznany za próżniaka, beczkę w której siedział razwraz toczył : biorę też i ja pióro w rękę, abym, jak mogę, grał igrzysko, i nie był przynajmniej niemym, gdy drudzy wymowni.
Nie jestem tak zuchwałym, iżbym przedsięwziął historyą pisać, bałbym się rozbicia słabej łódki na skrytych pod wodą skałach. Luboć pisarze nasi teraźniejsi mniemają, iż swoje rzemiosło doskonale posiedli, i że to jest dosyć rzecz składnie wyrazić, aby być dziejopisem : jednakże dam ja im niektóre przestrogi.
Wiesz to dobrze Filonie, iż nie masz nic cięższego według wyrazu Tucydyda, jak pracować na wieczność. Wiem ja o tem, iż się nie spodobam przez to tym, którzy dzieła swoje wydali z zwyczajnemi, jak to bywa, okrzykami; ale może im się to zda, gdy dalej pisać będą. Któż państwo Rzymskie w tym stanie, w którym jest teraz, będzie śmiał zaczepić? Jeżeli o dziełach piszący przestróg moich słuchać nie zechcą, ja o to niedbam : niech szaleją, kiedy chcą Abderyci; lekarz się będzie śmiał. Że więc nauki do tego zmierzają, co czynić, czego się strzedz; od tej ostatniej rzeczy zacznę : a nie zastanawiając się nad tem w powszechności, co się tycze porządku myśli i sposobu wyrażenia, do tego celu, który przedsięwziąłem, jedynie zmierzać będę.
A naprzód błądto jest naszych pisarzów, gdy zamiast tego, iżby wyłuszczali rzecz, zastanawiają się nad chwałą, lub naganą rządzących, i zamiast historyi dają nam panegiryk, albo satyrę; tak to dalekie jedno od drugiego, jak niebo od ziemi. Ten który chwali, chce ucieszyć, choć z uszczerbkiem prawdy, a kłamstwo przeistacza treść historyi, i czyni z prawdy bajkę. Nie zgadza się historya z rymotworstwem, skutkiem rozżarzonej imaginacyi piszącego; uczciwą, wstrzymałą, wstydliwą ona jest, i tak się wzdryga od ozdób nieprzyzwoitych, jak i uczciwa niewiasta, od tego, co nieprzystojnie przymila i wdzięczy. Nie potrzeba jej pomocy bajek, ani owych wzruszeń kunsztem zdziałanych, które zwykły ujmować. Kształcąc rzecz i pstrząc zbytkiem ozdoby, uczynimy ją podobną Herkulesowi, w stroju Omfali, co jest ostatniem stopniem niebaczności i głupstwa.
Nie idzie zatem, iżby nie miała historya używać pochwał, ale w nich powinna być wstrzemięźliwą; mając to w ustawicznem baczeniu, iż jej cel nie tak podobać się, jak uczyć, i że nie dla spółczesnych pracuje, ale dla potomności. Mylą się więc ci, którzy na dwie części historyą dzielą, chcąc wdzięk z pożytkiem razem umieszczać, a przeto napełniają ją pochlebstwem. Pisarza dziejów, jedynym być powinna celem użyteczność, z rzetelnego opisu rzeczy wynikająca. Jeżeli niekiedy przyda powieści swojej wdzięku i ozdoby, takowy przydatek nie ćmić prawdę, ale sposobić do jej przyjęcia powinien. To co tchnie pochlebstwem, odstręcza człowieka prawego, a dla ludzi prawych rzecz się dziać ma, reszta względu nie warta. Choćby się albowiem niektórym rzecz takowa i podobała, śmieliby się przecież z tego ludzie baczni : wiedzą albowiem, iż doskonałość każdej rzeczy zasadzona jest na jej istocie, a gdy ją kto od niej odrywa, zamiast cudu, czyni dziwoląg.
Nie zastanawiam się nad tem, iż pochwały tym tylko lube, do których zmierzają, i tu jeszcze potrzeba, iżby były nader dobrze przyprawne, żeby się czułym podobać mogły; nieznośne są, gdy przesadzone, zarażone albowiem naówczas podłym dusz nikczemnych kunsztem pochlebstwa. Są jednak takowi, co nie znając się na przywarach, rzeczy częstokroć do wiary niepodobne, rzucają jak w stos : ale byleby chwalony miał coś czoła, odegnać, zelżyć powinien bezwstydnych czcicielów.
Właśnie do rzeczy przychodzi, co piszą o Alexandrze. Arystobulus, który jego dzieła pismem podawać przedsięwziął, gdy przyszło do walki z Porusem, rzecz największemi pochlebstwy nadział. Słysząc czytającego płynący naówczas po Hydaspie Alexander, wydarł mu z rąk pismo i w rzekę rzucił, mówiąc : iż jak pismo, tak i pisarz godzien być w rzece, gdy miał śmiałość tam mięszać kłamstwo, gdzie dość było na prawdzie. Sprawiedliwy nader byłto gniew wielkiego męża, który w innym czasie odpędził pochlebcę Architekta, co chciał górę Athos uczynić jego posągiem, i tak to zdziałać, iżby ów posąg na jednej ręce trzymał miasto, a drugą rzekę ku morzu wpuszczał.
Cóż bowiem za ukontentowanie być może w słuchaniu i fałszywych pochwał? Chybaby kto był podobien do niewiast, które piękniej chcą być wymalowanemi, niż są; jakby to miało naprawić to, czego im brakuje; albo jakby zdrowszemi przeto zostały, gdy im farba rumieńca przyda. Podpadają jednak po większej części tym przywarom wieku naszego dziejopisowie, i zdają się niedbać na potomność, której przeto dzieła swoje podejrzanemi czynią. Jeżeli więc ma się rzecz przywdzięczać i zdobić, niechże przynajmniej takie będą ozdoby i wdzięki, które prawda znieść może; a nie owe obłudne i czcze powaby, które, jako już namieniłem, wydają się w teraźniejszych naszych pisarzach. Gdy rzecz wyłuszczę, że nader śmiechu godna, niech tego nikt nie ma za jakową z mojej strony przysadę : to co powiadam, stwierdziłbym przysięgą, gdyby było przystojnie w xiążce przysięgać.
Zaczyna jeden z owych, których teraz mamy pisarzów, rzecz swoję od wezwania Muz na pomoc, i ażeby jak zaczął, tak też i skończył; przyrównywa cesarza do Achillesa, a króla Perskiego do Tersyta, nie bacząc na to, iżby nierównie więcej czci wyrządził cesarzowi, gdyby przeciwnika jego zrównał z Hektorem. Przyłącza ku temu pochwałę swoję i kraju swojego, a to, iżby dał uczuć, że godzien być dziejopisem, i daje poznać niby odniechcenia, iż gdybyto był Homer uczynił, wieleby oszczędził w tej mierze pracy grammatykom, którzy dotąd o jego ojczyznie są w sprzeczce. Kończy wstęp do dzieła oświadczeniem, iż przeciwników będzie upadlał, a naszych podwyższy; tak więc zaczyna powieść swoję:
« Ten nędzarz Wologezes wojnę wszczął przeciw cesa-
« rzowi dla następujących przyczyn. »
Drugi wielki naśladownik, a przeto następca Tucydyda, na wzór jego tak rzecz zaczyna : « Kreperyus Kal-
« purnianus, obywatel miasta Pompei, opisał wojnę
« Rzymian z Partami, biorąc rzecz od początku. » Po tak pięknym wstępie o reszcie łatwo domyślić się można. Tysiąc dalej głupstw kładzie w usta jakiegoś krasomowcy z Korcyry, i uraczą powietrzem mieszkańców miasta Nizyby za to, iż z nami nie trzymali; a to wszystko, ile możności kradnąc z Tucydyda, oprócz rozciągłych murów, w których wtedy zapowietrzeni Ateńczykowie mieszkali. Idzie zatem z Etyopji do Egiptu, a stamtąd do Partów, gdzie sprawia pogrzeb Ateńczykom w Nizybie, gdzie i ja go zostawiam, domyślając sie co ma dalej nastąpić po takowym wstępie. Jakoż, dobry to sposób naśladować Tucydyda, kiedy kto z niego kradnie rzecz do tego, o czem pisze, wcale nieprzyzwoitą. Niedosyć na tem : nasz pisarz wyrazy greckie na łacińskie przeistacza, jakby się na to uwziął, aby i uszy obrażał.
Inny opisując wojnę uracza potomność dziennikiem każdego żołnierza, nawet i przekupniów obozowych; jużci ten mniej wykracza, boć to przynajmniej może się zdać na co, ale tytuł nadto wspaniały na rzecz lichą : « Historya Partów pisana przez Kalimorfa, lekarza « Hastaryuszów szóstego półku. » Przedmowa tej xiążki godna dzieła : utrzymuje w niej autor, iż sami tylko lekarze powinni historyą pisać, ponieważ Eskulapiusz synem jest Apollina, a ten jest ojcem nauk i Muz protektorem.
Trzeba też tu i o filozofach coś namienić. Jeden z nich, którego nazwiska przez uszanowanie nie objawiam, wszystkich innych w tej mierze pisarzów w głupstwie przechodzi. Zaczyna on rzecz swoję od tego, iż tylko mądrzy (to jest tacy, jak on) mają pisać historyą; i więc chcąc niby rzecz dowieść głupim argumentem, tłoczy głupszy po nim następujący argument, mięszając z rzeczami godnemi śmiechu, podłość czołgającego się pochlebstwa. Co najnieznośniejsza w tem głupstwie, to owe niby przepowiadanie, iż cesarz tem przejdzie wszystkich starożytności monarchów, iż filozofy dzieła jego pisać będą; lepiej rzeczy takie dać skromnie uczuć, niż dumnie objawiać.
I tego z pisarzów przepomnieć nie należy, który wiedząc, jak w opisaniu dziejów poprzedniki jego chcieli się przeistoczyć w Tucydydy, on też chciał zostać Herodotem, i zaczyna niby to poważnie z prosta :
« Będę mówił o Persach i Rzymianach; tamtym mu-
« siało coś złego przypaść. » I zaraz podaje do wiadomości, iż Osroes jest ten, którego Grecy w brzmieniu swojego języka nazywają Oxiroes, a za tem inne podobne głupstwa.
Znajduje się i taki, nibyto sławny krasomowstwem wielki Tucydyda naśladowca (jeżeli go tylko nic przechodzi) któremu się podobało opisywać miasta, pola, rzeki, góry, a to dlatego, jak on rozumie, ażeby rzecz jaśniej objawił i wyłuszczył. Ale jego opisy zimniejsze są nad śnieg gór Kaspijskich i wszystkie lody północne. Całej mu na to potrzeba xięgi, żeby opisał puklerz cesarza, w którego środku wydaje się ostro patrząca Gorgona, z świstającemi jadowicie na łbie wężami. Przepasanie monarchy przyrównywa do tęczy. A dopieroż jak wpadnie w opis odzieży Wologezesa, wędzideł jego konia, bujających powianiem wiatrów włosów Ozroesa, gdy przez Tygr płynął, i schronił się potem w nadbrzeżnych pieczarach, osłonionych mirtami, co miłym cieniem czyniły słodkie schronienie od zbyteczności słonecznych promieni, a przy nich jeszcze i bluszcze i laury; zaprawdę takowe okoliczności są nader zdatne do rzeczy.
Stąd ta zdrożność, zda mi się, ma swój początek, iż takowi gryzmoliciele, nie wiedząc co podać milczeniu, a co objawić, nie są zgodni do tego, aby co zdatne objawić, co użyteczne opisywać; stają się oni naówczas podobnemi do owych czeladników, którzy po śmierci mistrza zyskawszy puściznę, nie wiedzą jak włożyć płaszcz, nie dla siebie sporządzony, i tak się objadają rosołem, iż potem inszych potraw jeść nie mogą. Więc jeden z nich, jak to widzimy, zastanawia się nad opisem ran zadanych i zgonów strasznych. W piętę cięty umiera nagle, na wrzaskliwy odgłos zwycięzkiego wodza, ośmiu ludzi bez duszy padło.
Co się tycze liczby pobitych nieprzyjaciół, to przechodzi wszelkie podobieństwo do prawdy : zginęło (prawi) 370,236 nieprzyjaciół; z naszej strony dwóch zabitych i dziewięciu rannych. Są i tacy, którzy wyrazy rymotworskie w opis dzieł kładą, jakby razem grali i tragedyą i komedyą. Nadymają się drudzy przy pierwszym wstępie, jakby mieli coś wielkiego i osobliwego powiedzieć, a kończy się rzecz na błahem nikczemnych okoliczności wyrażeniu. Jestto coś, ile pamiętać mogę, podobnego do owych obrazów, gdzie Kupidyn nosi maskę Herkulesa, albo jak mówi przysłowie, góra rodzi, a płód mysz. Trzeba w opisie jedność, całkowitość istoty zachować, nie mięszać gałganów z purpurą, ani na karlej postaci, kłaść głowę olbrzyma.
Czynią niektórzy w opisach dziejów, ciało bez głowy, nibyto upoważnieni przykładem Xenofonta, tak zaczynającego powieść odwodu 10,000 Greków. « Daryusz i Paryzalys mieli dwóch synów. Ale nie wiedzą, iż są powieści, które mogą zastąpić wstęp rzeczy, i o tem niżej się powie. Można przebaczyć jeszcze przywarom wyrazu, lecz dziejopis, który myli się na odległości nie mil, ale całodziennych podróży i przechodów, niewart względu; jak ten na przykład, który ojczyste moje miasto Samosatę, i z wieżami i murami przeniósł nad Eufrat i Tygrys; a ja jużci przecież ani Pers, ani Mezopotamczyk, wiem, iż koło niej ani Tygrys, ani Eufrates niepłynie : i dodaje potem, iż jakiś wódz Rzymskiego półku Afranius Sylo, powiedziawszy tam jakowąś przemowę, dobył miecza i nim się przebił. Gdyby złych mówców godziło się zabijać, kto inszy miałby był ten obowiązek wypełnić; mowa ta albowiem śmiechu tylko godna.
Są tacy, którzy nie zastanawiając się na rzeczach istotnych, łudzą fraszkami, i szczególnościami; tak właśnie, jak gdyby kto opisując posąg Jowisza w Olimpji, od obuwia zaczynał, albo też przestał na samym postumencie. Ten także pisarz godzien śmiechu, klóry nie postawszy w Syryi, ani w Armenji, namienia, iż wierniejsze i pewniejsze oczy niżeli uszy; niemówi więc o tem, co słyszał, ale na co patrzał; pisze, iż niezmierne żmije rodzą się u Partów, i na proporce je kładą : co, jak można sobie imaginować, bardzo straszy, a dopieroż kiedy je z proporców spuszczą, naówczas z niezmierną zjadłością padają na nieprzyjaciół, zabijają i duszą. Patrzał on na to, ale z wierzchołka drzewa, i dobrze się stało, że z wierzchołka drzewa patrzał; gdyby go albowiem tak, jak innych żmije zjadły, nie wiedzielibyśmy o tem, że Party noszą żmije na proporcach.
Był taki, co wieszczą historyą udziałał, wziął w niewolą króla Wologezesa, zabił Osroesa, zwyciężonych w tryumfie prowadził. Wystawił miasto w Mezopotamji, ale nie lada miasto. Miasto, które wystawił, nie umiał nazwać; był albowiem w niepewności i troskliwem zatrudnieniu, czyli miało się zwać Irene, czy Nicea, na znak pokoju, lub zwycięztwa. Przez Indus rzekę przepławił naszę trzecią legiją, a przy niej Gallów i Maurytanów pod komendą Kassyusza. Lecz jak się tam naszym powiedzie, i jak się z słoniami spotkają, to jeszcze niepewna; trzeba więc czekać na nowiny z królestwa Muzuris, lub rzeczypospolitej Oxydraków.
Jużem ja tych głupich rzeczy dosyć w mojej powieści nasadził, nie czynię tego dla żartu, ale żeby służyło do nauki. Ale może się kto odezwie, uprawiłeś pole, chwast zniosłeś, rzuć też ziarno. Żeby więc w rzecz wejść; mówię, iż ten, który historyą pisać chce, musi mieć naprzód łatwość przyrodzoną do objawienia tego, co myśli, i do uznania różnicy między prawdą, a fałszem : te przymioty nie nabywają się kunsztem, darem są bożym; luboć w prawdzie kunszt wyrazu może się wydoskonalić pilnością i czytaniem pism dawnych.
Nie potrzeba do tego, com powiedział, prawideł; nie można nadać rozumu temu, który go nie ma. Byłaby to rzecz, gdyby ją wynaleźć można, szacowniejsza nad kunszt przemienienia kruszców w złoto, co się kamieniem filozoficznym nazywać zwykło. Nie daje więc nauka tego, czego nie mamy, ale naddaje do tego, co w nas znachodzi; i mój umysł w tem piśmie nie jest, zrobić wszystkich dziejopisami, ale nad tem zastanawia się, iżby nie czynili błędów ci, którzy się tą drogą udają. Niedość mieć pojętność, iżby się obejść bez kunsztu i prawideł; nie dosyć śpiewakowi mieć głos piękny, jeżeli go udziałaniem muzyki wdzięczniejszym jeszcze nie uczyni.
Trzeba oprócz tego pisarzowi dzieł, mieć znajomość okoliczności świata i cywilnych i wojennych : kto nie był z pierwiastków między ludźmi celnemi kraju, i sam w tej sposobności nie patrzał, z cudzych powieści rzecz nie czyni, lecz siłacza. Pisarz dziejów, nie powinien mieć względów ku swoim czasom. Na bok prawy, malował ślepego na lewe oko pana, malarz nadworny. Przywiązanie do ojczyzny święte, ale kłamać się nie godzi. Powiadajmy, gdzieśmy pobili : powiadajmy, gdzie nas pobito. I dziejopis i komedyant, nie jest winowajcą tego, co oznacza. Powinnością dziejopisa jest, powiadać o rzeczach tak, jak się stały; co dość ciężko, gdzie piszący z jednej się strony boi, a z drugiej się spodziewa. Powinien on mieć za cel potomność, jeźli się do tego celu wznieść może : inaczej nie jest dziejopisem, ale czołgaczem płatnym wieki go nazwą.
Służy do tego co powiadają o Alexandrze. Rozmawiając z Onesykrytem rzekł : iżby rad po swojej śmierci na jaki czas przyjść na świat, aby mógł się dopiero wtenczas dowiedzieć, co o nim myślą i o jego dziełach. Nie dziwuję się temu, rzekł dalej, iż mnie chwalą; jedni którzy mnie się boją, drudzy którzyby chcieli zyskać. I stądcito podobno jest, iż wierzymy, że Achilles był wielce mężnym, bo dość nierychło po śmierci Achillesa pisał Homer o jego męztwie; niech więc dziejopis jedynie lubi prawdę i nie ma przyczyny, żeby ją taił. Niech ofiar nie czyni bojaźni, nadziei, przyjaźni i nienawiści. Niech będzie bezkrajnym, bezwspółecznym, gdy pisze, i rzeczy po własnem nazwisku niech mieni. Tak czynił Tucydydes, chociaż widział w takiej wziętości Herodota, iż xięgom jego nazwiska Muz były nadane; mówił on albowiem, wolę ja się nie podobać mówiąc prawdę, niż przymilać podając bajki.
Sposób pisania dziejopisa ma być jasny, pospolity, a nie podły; jako albowiem prawidłami jego ma być wolność i prawda, tak też w pisaniu wiadomość i jasność. Wykwintności zbytniej strzedz się powinien w wyrazach, i chyba wówczas krasomowstwa użyć, kiedy tego rzecz koniecznie wyciąga; naprzykład, gdy opis czyni bitwy walnej, lub mowy zacnych osób do wiadomości podaje.
Wszystko jednak i naówczas powinno być w przyzwoitej mierze; wystrzegać się przysady ma; zbytek albowiem i kłamstwo największem są w pisarzu dziejów przewinieniem. Jeżeli się chce wznieść, niech to wzniesienie raczej będzie w rzeczach, niż w wyrazach. Peryody nie mają być nadto przewlekłe, styl niewykwintny, ani też nadto prosty, tak, iżby na podłość zarywał. Co do myśli, potrzeba, iżby miały więcej istoty, niż blasku, i miały piętno roztropnej bardziej polityki, niżeli konceptów przesadzonego krasomowstwa. Maxymy nie powinny być mnogie, ani od rzeczy, ale właściwe do tego, o czem rzecz.
Co się tycze dziejów, które się do wiadomości podają, i nie trzeba je na hazard tłoczyć, ale ze staraniem i pilnością następnie objawiać, a w tej mierze radzić się takowych ludzi, którzy albo w nie, albo w podobne im wchodzili; jeżeliby tego brakło, iść za takowemi przynajmniej powieściami, które się zdają być najsprawiedliwsze, od uprzedzenia dalekie. Wiele na tem zależy dziejopisowi, żeby umiał czynić roztropną różnicę, i miejsc i osób, aby lekkowiernością nie zgrzeszył, a roztrząsał przyczyny, dla których prawda się objawia, lub tai. Gdy będzie miał materyały gotowe, dopiero niech się zabiera do ułożenia rzeczy, co czynić ma gruntownie i kształtnie. Tak zaś ma sobie postępować, jak Jowisz u Homera, który raz rzucił okiem na Greki, drugi raz na Trojany. Opisując działania stron przeciwnych, nie będzie ich mięszał, chyba w samej bitwie.
Dzieła szczególnych osób wtenczas objawiane potomności być mają, kiedy godne są wiekopomności. Niech więc istotne rzeczy, w powieść swoję kładzie, a o resztę niedba. W wojnie wodzów zabiegi, rozrządzenia, szyki i wojsk, niech wyraża, i ile możności daje przyczyny każdej rzeczy. Gdy przyjdzie do bitwy, niech zważa i daje poznać, co się z obu stron dzieje, a zbyt zaprzątniony zwycięzcą, niech też o zwyciężonym nie zapomina. Chcąc wiele a razem powiedzieć, po większej części zle się powiada : niech więc mierność we wszystkich okolicznościach i w tej będzie. Niech się dziejopis, ani zbyt gniewa, ani zbyt łagodzi; tem się to albowiem zazwyczaj kończy, iż znudzi czytelnika. Może czasem rzecz jaką opuścić, gdy trzeba przyspieszyć powieść, ale niech wróci się potem do tego, co opuścił, a trzyma się ile możności, następstwa chwil i czasów. Powieść dziejopisa ma być tak, jak zwierciadło, wiernie i to oddawać, co przyjmuje. Niedość dla niego powiedzieć; trzeba, żeby wiedział, jak powiedzieć, jak rzetelnie powiedzieć, jak się powziętych wiadomości trzymać. Snycerz nie robi złota i kości słoniowej, ale daje postać temu, co rżnie i topi. Uczynił więc pisarz zadosyć powinności swojej, gdy czytelnik mniema, że na to patrzy, i co czyta.
Może dziejopis zacząć rzecz bez wstępu, lub przedmowy, gdy się jedynie na tem zasadzi, co ma obwieścić, i naówczas wyłoży zwięźle na początku, o czem ma mówić. Lecz jeżeli chce użyć wstępu rozwleklejszego, niech ma wzgląd na dwie okoliczności : niech się stara uczynić czytelnika czułym i powolnym, nie pochlebiając mu przeto, iżby względy jego pozyskał. Dojdzie tego zamiaru objawiając, iż pisze o rzeczach dostojnych, ważnych i osobliwszym sposobem stosowanych do tych, j którzy je czytać będą. Tak uczynił Herodot, gdy mówi, iż pisze przeto, aby się wzmocniła i uwieczniła u Greków pamięć zwycięztw, które odnieśli nad dzikiemi narody; albo Tucydyd, który na wstępie ostrzega, iż przedsięwziął opisać wojnę największą z tych, które pamięć ludzka zasięgnąć może.
Służy wiele do objaśnienia i wyłuszczenia rzeczy, gdy się przyczyny objawiają. Zstąpi zatem pisarz do opowiadania nieznacznie, i naówczas będzie się starał to zachować, co krasomowstwo przykazuje, a jego przykazy : jasność, zwięzłość, łatwość, jednostajność; bo na to zawsze pamiętać trzeba, iż historya jest długą powieścią. I na to trzeba mieć baczność, iżby ta powieść nie była złożona z rozmaitych innych powieści, jakby to przyłatanych : ta rzecz ma się spajać a nie łatać; nie dość to, żeby się stykały, trzeba, iżby się trzymały wzajem. A to niech się tak czyni, iżby się z jednej strony wdzięk wydawał, a z drugiej kunszt ukrywał.
Co się tycze zwięzłości, użyteczna jest wielce tam, osobliwie gdzie się wiele rzeczy opowiadać mają, i nie tylko ma być w słowach, ale i w rzeczach. Są rzeczy w dziejach wspomnienia niewarte: najmniejsze okoliczności w rzeczach dzielnych, znamienitych, ostrzą ciekawość czytającego, i w tej mierze jak najdokładniej, trzeba im dogadzać : w potocznych choćby się i zwięźle namieniło, to namienienie nudzi. Trzeba w tej mierze tak czynić, jak się zwykło na dobrze zrządzonym bankiecie : wybierają tam smaczne tylko dla stołowników potrawy. Historya na to jest, iżby rzeczy tylko godne wiedzenia podawała ku wiadomości.
Trzeba także, iżby dziejopis w opisaniach swoich był umiarkowany : niechęć pokazania dowcipu, ale objaśnienie i ukształcenie rzeczy, piórem jego władać powinno. W tej mierze Homer, choć rymotworca, może być prawidłem : gdy opisuje wstąpienie Ulissesa do piekieł, nie zastanawia się nad wyobrażeniem szczególnych męczarni potępionych, nad czemby się nieprawy dziejopis obszernie rozwlekł, zbliżając wody ku ustom Tantala, i obracając rozmaicie koło Ixiona. Tucydyd w tej mierze nader baczny i wstrzemięźliwy. Kiedy on opisuje oblężenie, albo obóz, albo machinę wojenną, krótkim to wyrazem pełni : toż samo w nim znajdziem, gdy opisuje miasta, albo port Syrakuzy. Jeźli rozwleka powieść o zarazie powietrznej, postrzedz łatwo można, kto pilnie w rzecz wejrzy, iż go wielość rzeczy zastanawia, a kwapi się, ile możności.
Jeźli dziejopis mówiącego stawia, niech mu daje to mówić, co się przygadza i okoliczności i osobie mówiącego; i chociażby można w tej mierze użyć kunsztu krasomowstwa, niech to się jednak dzieje jaśnie, z rozsądkiem i bez przysady. Co się tycze pochwał, lub nagany; pisarzu dziejów tak czyń, iżby dzieło twoje nie było panegirykiem, ani satyrą, jak naprzykład Teopompa. Ganić, lub chwalić w dziełach potocznie należy; a pamiętać na to, iż opis dzieł wielkich ludzi, im tylko właściwy jest, innym nie przystoi.
Gdy się zdarzy co w opisaniu niepodobnego do wierzenia, można o tem namienić, ale bajki nie utwierdzać; niech każdy sądzi, jak mu się podoba. Nakoniec jak już wyżej namieniłem, niech pisarz dziejów o tem przeświadczonym będzie, iż pisze dla potomności, i czyni to, co uczynił ów architekt, co zbudował przy porcie Alexandryjskim wieżę Faros. Skończywszy on dzieło, które cudem świata nazwano, wyrył imie swoje na kamieniu, i przykrył je wapnem, a na wapnie położył nazwisko monarchy, który naówczas panował. Wiedział on, iż wapno spadnie, a kamień zostanie.
Otoż te są prawidła, które mi się zdały przydatne do dobrego dziejów pisania. Jeźli je kto zachowa, jam daremnie czasu nie strawił, gdym je pisał; jeźli nie, próżnom beczkę obracał.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.