Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego/List XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan III Sobieski
Tytuł Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST XI.
Mila od Preszburku, 19 Septembris.

Jedyna i t. d. Już do połowy napisany list, zdrayca wiatr wyrwał mi z rąk y wszystek nań wylał inkaust. Zaczynam tedy drugi raz, oznaymuiąc, że Głębski pokojowy Pana Starosty Sandomirskiego nie mógł się z listem moim onegdayszym y postskryptem przez Dunay przewieźć, za czem przez tę znowu okazyą, ze wszystkiey duszy ściskam y całuię iedyną pociechę moię. My, da P. Bóg, iutro u Dunaiu staniemy, y tam przez most, który stawiamy, przeprawimy się, a to aby iak nayprędzey wniść w krai nieprzyiacielski, dla pożywienia koni. A że nieprzyiaciel wciąż poszedł, nigdzie się nie zatrzymuiąc, ale rzucając wszystko, a nawet y ludzie swe, których ostatek w tak głodnym wyzdycha kraiu, chcielibyśmy tę kampanią zakończyć, wziąwszy dwie albo trzy fortece temu nieprzyiacielowi. Ja życzę prosto do Budy, jako à la capitale de Hongrie, a mieysce na wszystek świat sławne. Prawda, qu’il nous faudra encore repasser le Danube, ale w tem żadna się nie znajduie trudność, bo most przy nas zaraz wszędzie Dunaiem płynąć będzie; ale zaś ta wielka commodité, że i Gran, autrement Strigonie, będziem mogli oraz obledz, y przy łasce bożej, obojgu temu zadosyć uczynić. Drugim się zda, a naybardziej z interesu bliskości Wiednia, y że iuż tam byli na wiosnę podstąpili y zaś w kilka dni z tamtąd odeszli, aby wprzód obledz Nowe Zamki ou Naihaisel. Póydziemy potem mimo te Zamki, y ieżeli Pasza Budeński w nie ze wszystkiem nie wszedł swem woiskiem, y ieżeli się trafi iaka rzeczy dobra conjoncture, możemy y tam próbować szczęścia.
Ale Wć moia duszo mniey mile podobno te nasze będziesz woienne czytała dyskursy; bom to obserwował więc często, żeś ich, podczas kiedy z kąd przyszły, nie barzo z attencyą słuchała. Naszych siła zostało w Wiedniu y po zadzie, y zdrowych y chorych. Pan Waldek chory, aż na tamtę kazał się odwieźć o milę za Wiedeń stronę, dla lepszego powietrza. Pan W-da Wołyński dziś się miał dopiero wodą ruszyć z miasta. Cesarz JMć iuż dziś wyiechał nazad do Lincu. Posłałem mu dziś parę pięknych i głównych koni, bo się o to swoim przymówić kazał, z siedzeniami barzo bogatemi, suto rubiny z szmaragdami, a rządzik dyamentowy. On też Fanfanikowi naszemu przysłał dziś, przy samem ruszaniu woyska, par son gentilhomme de chambre, szpadę dyamentami sadzoną dosyć nie szpetną, któremu oduzdnego kazałem dać kilka par głównych soboli, co z niepojętem odebrał ukontentowaniem. Dziś także posłałem konia Xciu Anhaltowi[1], dawnemu memu przyiacielowi, któregom tylko na moment w Wiedniu widział, konia także ze wszystkiem siedzeniem; a że to dopiero początki, chyba, da P. Bóg, bauzetami (sic) albo wielbłądami do Wci s. m. powrócę.
Le Père Louis et son frère będą się mieli, da P. Bóg, z czego cieszyć, bo mi się w iednym sepecie dostała cała apteka wezyrska, oleyki, kompozycye różne, gummata, balsamy, mumie, y innych rzeczy wiele cudownie drogich y rzadkich, którym się P. Pecorini wydziwić nie może. Il faut avuer ça à la gloire du Grand Vizir, que c’était un galant homme, et qu’il nous a donné bien de belles choses; mais tout ce gai touchait seulement son corps, ce sont des choses les plus mignonnes et les plus délicates du monde. Znalazła się też pewna ryba, y tym rzeczy siła podobnych, która się zowie Stinca marina. Pytay się Wć, moie serce, le Père Louis: ma to być rzecz dobra dla zagrzania spodniego żołądka, ou le bas ventre.
Xże Lotaryński przyjeżdża, przed którymi dzień y noc pokoiu y wczasu mieć nie mogę; ten po to, ten po owo, ten po hasło, ten po ordynans; ten od Cesarza, ten od tego albo owego Xiążęcia. Wć m. s. wiesz, iako rad czytam; a poczciwością to moią Wci m. s. powiadam, żem od samego Raciborza książki w ręku nie miał. — Podskarbstwo Nadworne oddałem dziś Panu Podkomorzemu Halickiemu[2], na utulenie żalu domu ich[3], y że człowiek wielce rycerski, poczciwy, y gospodarz dobry, ieśli się zechce do tego aplikować.
Już tedy kończyć muszę, całuiąc milion razów wszystkie śliczności nayukochańszego ciałeczka moiey iedyney Marysienki, y one mile przytulayąc do siebie ze wszystkiego serca y duszy. — A Mr le Marquis et à ma soeur mes baisemains, za której zdrowie iadamy tu wino w gronach, u którego iagody na pół palca długie. O! popsowaliż tu kray piękny to pogaństwo, żal się Boże! Dzieci całuię y obłapiam. Xiążęta IchMć także pozdrawiam.







  1. Jan Jerzy II. hrabia Askanii, książę Anhalt-Dessau, feldmarszałek, gubernator Marchii Brandeburskiej. Jego córka Marya Eleonora poszła później za mąż za księcia Jerzego Radziwiłła, siostrzeńca króla.
  2. Podkomorzemu halickiemu Dominikowi Potockiemu, kasztelanicowi krakowskiemu, z Kazanowskiej zrodzonemu. Niedługo się tym urzędem cieszył, gdy wkrótce potem, powróciwszy z wyprawy wiedeńskiej, umarł.
  3. Na utulenie żalu ich domu. Potoccy stracili w tej wyprawie Stanisława Potockiego, starostę halickiego, który pod Wiedniem zginął.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan III Sobieski.