Kuchnia polska/Hodowanie indyków

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Kuchnia polska
Wydawca Księgarnia Stefana Knasta
Data wyd. 1912
Druk Drukarnia S. Buszczyńskiego
Miejsce wyd. Inowrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
702. Hodowanie indyków.

Indyki domowe niosą się dwa razy do roku, t. j. w marcu i przy końcu lipca lub sierpnia; znoszą jaj od 15 do 20. Wiosenne jaja zwykle się obraca na wysiedzenie młodych, gdyż w jesieni wylęgłe indyki z trudnością wychować można.
Rozpoznać można indyczki, pragnące osieść na gnieździe, kiedy się kryją z jajami. Gdy jedna lub dwie chęć do siedzenia okażą, nie trzeba ich osadzać pojedynczo, tylko czekać, aż tyle ich będzie chciało siedzieć, ile jeszcze się ma zamiar nasadzić. Tymczasem jednakże, aby te, co wpierw chciały osiąść na jajach, chęci nie traciły, dać im po jednem jaju kurzem. Kiedy już siedzą na jajach, trzeba je przynajmniej raz nadzień wysadzić z gniazda i dobrze nakarmić.
Zazwyczaj w 29 dniu zaczynają się indyczęta wykluwać. Wtenczas nie trzeba zdejmować starej z gniazda, choćby nawet i głodna była, lecz zostawić ją w spokoju, dopóki się wszystkie nie wylęgną. W miarę wylęgania się trzeba je pojedynczo z pod indyczki wyjmować i sadzać do garnka, napełnionego pierzem. Na ostatek, gdy wszystkie się wylęgły, sadza je się razem pod indyczki. Wylęgłych indycząt nie powierza się każdej indyczce, lecz 25 a najwięcei do 30 przy jednej indyczce się zostawia. Pod indyczki, które pozostały, można jeszcze raz podłożyć jaja kacze lub kurze.
W pierwszych dwóch miesiącach trzeba chronić indyczęta przed zimnem, upałem, rosą i deszczem.
Pierwszego dnia po wylężeniu nie daje się indyczętom żadnego pokarmu. Dopiero po 24 godzinach, karmić jajami siekanemi, później z jajami mięsza się ośrodek chleba i krajane liście z zielin, można dodać i twarogu, lecz w małych dawkach, ponieważ sprowadza zatwardzenie. W początku rzuca im się wszelkie pożywienie na jaki miękki przedmiot, np. na płótno, bo dziobiąc w co twardego, dziobki sobie psują; najchętniej biorą pożywienie z rąk. Im częściej w ciągu dnia pożywienie otrzymują, tem prędzej sił nabywają. Gdy piszczą, znak to, że są głodne. Po kilku dniach można je karmić gotowanym i roztartym grochem, mięszając do niego twaróg, jaja, zieleniznę i szczypiorek. W tydzień potem daje im się to samo pożywienie, lecz bez jaj i twarogu, albo zamiast grochu, otręby, mąkę jęczmienną, kaszę gryczanną i sałatę młodą 3 razy dziennie. Proso lub jęczmień gotowany wzbudzają apetyt.
Jeżeli dzień pogodny, można nakarmione indyczęta wypędzać na miejsca trawą zarosłe, gdzie szukać będą owadów, tylko trzeba je strzedz, aby nie weszły w pokrzywy, które parzą im główki i nogi. Z początkiem trzeciego tygodnia daje im się żywność złożoną z dwóch części zieleniny a trzeciej grochu i mąki jęczmiennej lub kaszy tatarczanej. Sześcioniedzielnym daje się pokrzywy, grubo krajane, z otrębami, a gdy owoc psuć się zaczyna, i ten kawałami dawać im można. Zapewniają niektórzy, że rzepa gotowana i posiekana ma być dla nich wybornym pokarmem.
Rośliny, które dawać należy indyczętom, są: krwawnik, srebrnik, babka, bylica, młody łopian, koper, szczypior, sałata i psi rumianek w małej ilości.
W bliskości miejsca, na które się wygania indyczęta, powinien się znajdować piasek, żeby się w nim tarzać mogły, gdyż przy najlepszej żywności bez tego karłowacieją.
Indyczki zaczynają się pierzyć zwykle po czterech tygodniach, a korale wyrastają im po sześciu tygodniach. Ponieważ wtenczas bardzo słabną, trzeba je pielęgnować tem staranniej i dobrze je karmić. Dla zahartowania niektórzy wpychają im do gardła w czwartym tygodniu po ziarnku pieprzu, zwilżonem w oliwie, i maczają im nogi wódką, a kiedy są słabe, skrapiają im jadło spirytusem lub winem. Czasem puchną im głowy; wtenczas trzeba im je obmywać codzienie wystudzonym odwarem z jęczmienia, a przy tem mięszać do jedzenia bylicy. Niekiedy cierpią na febrę, której znakiem są nabrzmiałe pieńki lotek; lotki takie trzeba powyrywać a indyczętom dawać na pożywienie okruszyny chleba, maczane w winie lub wódce, a jako napój odwar z jęczmienia, do którego przez niejaki czas kładzie się żużel kowalski; do pożywienia mięsza się ruty i bylicy. Gdy się pokazuje choroba między indykami, zaraz chore odłączać. W razie, gdy zachorują od szaleju, trzeba im wlać do gardła sporą porcyę oliwy.
Kurnik dla tego drobiu może być nieco niższy, jak dla kur. Grzędy daje się tylko na dwie stopy wysoko od ziemi; dla ułatwienia wstępu na nie urządza się drabinki. W kurniku nie przystępnym dla świeżego powietrza indyki łatwo chorują, dla tego nigdy nie powinien być przepełniony.
Do chowu bierze się zwykle tylko dwuletnie lub trzyletnie indyki, które najpóźniej po 3—4 latach trzeba zastąpić młodszymi. Na 8 do 10 indyczek trzeba mieć jednego indora.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Anonimowy.