Ks. Norbert Bonczyk/Pierwsze lata kapłaństwa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Emil Szramek
Tytuł Ks. Norbert Bonczyk
Wydawca Tow. Oświaty na Śląsku im. św. Jacka
Data wyd. 1918
Druk K. Miarka Sp. z ogr. por. w Mikołowie.
Miejsce wyd. Opole
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.
Pierwsze lata kapłaństwa.

Lata akademickie szybko przeminęły; przeleciały też błogie miesiące ostatecznego przygotowania w alumnacie i nadszedł dzień 4 lipca 1862 roku, w którym to Norbert otrzymał święcenia kapłańskie. Dnia 13 lipca odprawił w Miechowicach po pierwszy raz Ofiarę Mszy św. i udzielił krewnym i całej parafji błogosławieństwa kapłańskiego. Do najpierwszych chorych, których zaopatrzył, należała jedna z sióstr jego, która wówczas śmiertelnie zaniemogła. Dnia 12 listopada otrzymał dekret powołujący go do Piekar. Tu przeszło dwa lata był wiernym i dzielnym pomocnikiem ks. dziekana Purkopa, godnego następcy zmarłego niedawno (18 lutego 1862) ks. kanonika Ficka. W Piekarach czuł się młody ks. Bonczyk szczęśliwym. Dlatego gdy dnia 14 lutego 1865 wysyłano go do wielkiej parafji bytomskiej, skromnie lecz bezskutecznie prosił o cofnięcie dekretu. Musiał się przenieść do Bytomia, gdzie już aż do śmierci miał pozostać.
Proboszczem bytomskim był ks. Józef Szafranek, powszechnie znany jako pierwszy obrońca języka polskiego w sejmie pruskim. Mąż ten oryginalny, kapłan gorliwy, jędrny mówca, wielki miłośnik ludu i nieustraszony rzecznik prawa i sprawiedliwości, bez wątpienia niemały wywarł wpływ na spokojnego, lecz podobnymi ideałami przejętego kapelana. Ks. Norbert stał się wkrótce ulubieńcem całej parafji. Jego gorliwość olśniona głęboką pokorą zniewalała mu wszystkie serca. Zaraz w roku 1865 złożył egzamin proboszczowski, aby tem swobodniej móc pracować.
Życie religijne kwitło w Bytomiu. A było potrzebnem, by duchowieństwo było na swym posterunku, bo mnóstwo błędnych nauk co dopiero (1864) przez Piusa IX w sławnym sylabusie szczegółowo potępionych zagrażało czystości wiary. By lud i poza kościołem ostrzegać przed niebezpieczeństwem, ks. komisarz Purkop w roku 1868 założył w Piekarach „Zwiastuna Górnośląskiego“ obejmując zarazem jego redakcję; wydawcą był Teodor Heneczek. Nowa gazeta zapowiadała, że „jako drugi Dawid powstaje przeciw Goliatowi niedowiarstwa, którego najprzód prostym ale ostrym kamieniem jędrnej mowy polskiej o ziemię powali a w końcu mieczem wiary żywej głowę mu utnie i tym sposobem Śląsko katolickie od Filistynów rozmaitych sekciarzy uwolni“. Ks. Bonczyk z radością witał powstanie „Zwiastuna“, pierwszej znów po długiej przerwie gazety polskiej na Śląsku, i chętnie zasilał go wierszami, artykułami i korespondencjami. Na Wielkanoc 1868 napisał piękny wierszyk „Wielki Piątek“. W tym samym roku przesłał bez podpisu "Odezwę do Szan. Panów Nauczycieli przy górnośląskich szkołach" (nr. 45 nn.) wzywając do pilnowania czystości polskiej mowy wykładowej i polecając książki, z którychby nauczyciele mogli nabyć ogłady językowej. W rozprawie zaś „Kościół i szkoła“ (nr. 48 nn.) wykazuje, że te dwie instytucje należą do siebie jak matka i córka. „Zdaje się niejednemu, — pisze tam — że pod dozorem duchownym żyje jakby w Egipcie pod uciemiężeniem ze strony Faraona; więc wzdycha mocno za ziemią obiecaną, mlekiem i miodem opływającą. Przyjdzie im może do wyprowadzenia się z pod „ucisku egipskiego“ przez czerwone morze buntu i rokoszu, w którym dla nich na zawsze zginą „uciemiężyciele“ ich; lecz poza niem, gdzie się spodziewali znaleźć Palestynę, dostaną się na puszczę ogromną. Tu wprawdzie są wolni od tychże, ale staną się służalcami bałwochwalców, złotego cielca, pogaństwa nowomodnego i stronnictwa buntu i obalenia, ubiegającego się za oddaleniem sług Kościoła św. ze szkół, aby potem łatwiej też religję z nich oddalić“. Po odłączeniu szkoły od kościoła niejednemu co teraz takiej emancypacji pragnie, może się zdarzyć, że „na owej puszczy za czerwonem morzem zginie mu chleb duszy i zabraknie czystej wody słowa Bożego. Znajdzie się może w miejsce „chleba i wody“ pokarm tłusty, mięsny (może nawet i w dni postne) a to przepiórki szczebiocące bez końca o wolności i szczęściu, o raju na ziemi; lecz potrawą tą nadto tłustą a niestrawną popsujesz sobie żołądek w taki sposób, iż wraz z tysiącami innych nieumiarkowanych padniesz śmiercią duchową; bo „ziemia (tobie) obiecana“ pożera własne dzieci swoje“. — „Urojenie trwa krótko, żal zaś długo! a niejednemu, który z kościoła się wyprowadził, otworzą się oczy i ze żalem — lecz może za późno — będzie mówił: „Obyśmy byli zostali w Egipcie, gdyśmy siedzieli nad garncami mięsa i jedli chleb w sytości! Czemuście nas wywiedli na tę puszczę, abyście nas głodem (duchowym) umorzyli!“ — „W tej puszczy będziesz tułaczem może przez całe życie, a prędzej z niej się nie wydostaniesz, dopóki ci Pan Bóg jak Mojżeszowi z góry nie pokaże ziemi obiecanej, leżącej „ultra montes” (za górami), ziemi, której stolicą jest miasto na siedmiu pagórkach położone, odwieczny Rzym, prawdziwy obraz „miasta na górze“ w Ewangelji, to jest Kościoła św., ojczyzny naszej duchowej na ziemi, z której się przejdzie do niebieskiej“.
Gdy w roku 1869 nadchodził złoty jubileusz kapłaństwa Piusa IX (11 kwietnia) i cały świat katolicki podpisywał adres jubileuszowy, składając Ojcu św. swe hołdy, w parafji bytomskiej zebrano 2800 podpisów i przeszło 566 talarów jałmużny a ks. Bonczyk ułożył wtedy dla „Zwiastuna“ wierszyk „Ty co władasz z Watykanu“.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Emil Szramek.