Krzyżacy (Samsonowicz, 1988)/Państwo zakonne w Prusach – Ustrój, gospodarka, polityka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Samsonowicz
Tytuł Krzyżacy
Rozdział Państwo zakonne w Prusach – Ustrój, gospodarka, polityka
Wydawca Polskie Towarzystwo Historyczne; Agencja Omnipress
Data wyd. 1988
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Państwo zakonne w Prusach –
Ustrój, gospodarka, polityka

Państwo zakonne, które powstało nad Bałtykiem miało charakter szczególny i niespotykany gdzie indziej w Europie. Teoretycznie rzecz biorąc podlegało ono władzy Zakonu jako korporacji duchownej, znajdującej się pod protektoratem papieskim i cieszącej się nadaniami ziemskimi przyznanymi przez cesarza. Zakon występował w potrójnej roli: jako władza terytorialna, jako zwierzchnik feudalny i jako bezpośredni właściciel dóbr ziemskich i użytkownik uprawnień monarszych.
Najwyższą władzę w Zakonie sprawował wielki mistrz (magister generalis), który był dożywotnio wybierany przez kapitułę generalną Zakonu. W jej skład wchodzili mistrzowie prowincjonalni wraz z konwentem stołecznego zamku. W XIII w. formalnie istniało sześć prowincji: Prusy, Inflanty, Niemcy, Apulia, Achaja i Armenia. Z czasem w praktyce liczyły się trzy pierwsze. Po śmierci wielkiego mistrza jego zastępca wyznaczał pierwszego elektora, który wyznaczał drugiego, razem już wyznaczali trzeciego, we trzech czwartego i tak dalej, aż do trzynastu. W tym gronie musiało być ośmiu rycerzy, czterech służebnych i jeden ksiądz, którzy reprezentować musieli wszystkie prowincje zakonne. Nie wolno było wybierać wielkiego mistrza z grona elektorów. Jeśli pojawiła się taka możliwość, kandydat ustępował miejsce w komisji komuś innemu. Ten system gwarantował zgodny wybór wielkiego mistrza. Wiele razy w dziejach Zakonu wielki mistrz był po jakimś czasie odsuwany od władzy, niekiedy sam rezygnował z godności, ale nigdy nie doszło do niezgodnej elekcji. Kapituła generalna winna była zbierać się każdej jesieni. Na swych posiedzeniach zatwierdzała nadawane urzędy, darowizny o wartości powyżej 500 złotych monet bizantyjskich. Kapituła sprawdzała i przyjmowała rachunki Zakonu i – co trwało aż po XV w. – udzielała zgody na przebywanie wielkiego mistrza poza Ziemią Świętą. Jej aprobata była też konieczna przy mianowaniu zastępcy wielkiego mistrza.
Wraz z odpadaniem pozaniemieckich prowincji i stopniowym usamodzielnianiem się gałęzi Zakonu, główną rolę jęła pełnić kapituła pruska. Charakterystycznym zjawiskiem, wiążącym się z usprawnieniem władzy było pojawienie się, poza statutem Zakonu, rady dostojników, stanowiącej rzeczywisty rząd państwa pruskiego. Należeli do niej, obok wielkiego mistrza i jego zastępcy, wielki komtur – odpowiedzialny za zaopatrzenie, wielki marszałek – zastępca wielkiego mistrza przy sprawowaniu dowództwa nad wojskiem, wielki szpitalnik – nadzorca szpitali zakonnych, ich gospodarki i działalności, wielki szatny – kierujący sprowadzaniem strojów. Z biegiem lat pojawiły się nowe urzędy, niektóre stare straciły znaczenie i na przełomie XIV i XV wieku radę przyboczną mistrza stanowili: wielki komtur, wielki marszałek, podskarbi kierujący skarbem i wielki szafarz prowadzący gospodarkę Zakonu, głównie zajmujący się handlem. Rada ta była uzupełniana jeszcze przez kilku komturów. Według podziałów kościelnych Prusy właściwe składały się z trzech, pozostających w archidiecezji ryskiej, diecezji: chełmińskiej, warmińskiej i sambijskiej. Posiadały one terytoria niezależne od administracji krzyżackiej. Biskupi i członkowie kapituł byli ściśle związani z Zakonem, jednak (szczególnie w XV w.) odgrywali dość samodzielną rolę. Pomorze Gdańskie pozostawało częścią diecezji włocławskiej, należącej do Gniezna, zachodnie skrawki państwa były składową diecezji kamieńskiej. Sieć parafialna, wykształcona ostatecznie w XIV w., stanowiła ważne ogniwa administracji lokalnej i transmisję życzeń władzy w stosunku do poddanych. Konkurencji Krzyżacy nie lubili, stąd rozwój zakonów był dość ograniczony. Jedynie w miastach, tak jak w całej Europie, powstawały konwenty zakonów żebraczych: dominikanów i franciszkanów.
Krzyżackie zgromadzenie zakonne dzieliło się na konwenty. Osadzone przy zamkach miały przypominać zgromadzenia zakonne, klasztory. Potrzeby zarządzania i administracji zmodyfikowały nieco pierwsze założenia. Tym bardziej że jak wyżej powiedziano, przed przełożonymi – komturami stały potrójne zadania: musieli oni prowadzić swe własne przedsiębiorstwa i kierować pracami na swych folwarkach, występowali jako panowie feudalni w licznych włościach, wreszcie byli suwerenami kierującymi sprawami państwa. Kraj cały został podzielony na jednostki administracyjne, na czele których stali komturowie, przełożeni konwentu. W zgromadzeniu znajdował się jego zastępca, wicekomtur, który kierował administracją zamku i jego gospodarką. Pozostali bracia-zakonnicy dzielili między siebie różne funkcje: był wśród nich szpitalnik, ogrodnik, marszałek (troszczący się o sprzęt wojskowy i stajnie), mincerz, kierownik młynów, piwniczy, czasem odpowiedzialny za stan lasów, czasem rybołówstwa czy cegielni. W porównaniu z innymi krajami Europy cała administracja była scentralizowana i prowadzona – zapewne na wzór sycylijskiej – w sposób biurokratyczny. Kancelarie konwentów prowadziły sprawozdawczość i rachunkowość na poziomie niespotykanym w północnej Europie, ocalałe resztki tych dokumentów są znakomitym źródłem pozwalającym historykom na odtworzenie życia codziennego Zakonu. W niektórych zamkach, gdzie nie było konwentu, rezydowali inni urzędnicy zakonni: wójt, niekiedy prokurator, którzy w towarzystwie paru braci-rycerzy i księdza kierowali lokalną administracją. Szczególnie rozbudowano skarbowość, przy czym stworzone zostały bodźce dla dobrego gospodarowania: część dochodów zabierała na ogół kapituła prowincjonalna, ale część pozostawała do dyspozycji konwentu. Mistrz mógł także w formie nagrody udzielać różnych uprawnień gospodarczych i konwentom, i członkom zgromadzenia, którzy już na własny rachunek prowadzili później różne transakcje.
W zasadzie każde komturstwo miało stanowić jednostkę samowystarczalną gospodarczo. W większości były to długie, wąskie pasy ziemi ciągnące się od morza do granicy polskiej. W ten sposób komturstwa mogły prowadzić gospodarkę morską, uprawiać ziemie na zapleczu, wreszcie administrować swoim obszarem puszczy ciągnącej się wzdłuż południowej granicy kraju. Były to zresztą tereny, które starano się kolonizować, sprowadzając osadników i tworząc wsie i miasta. Osadnicy ci rekrutowali się na ogół z Niemiec, ale zachodnie części państwa krzyżackiego, gdzie znajdowały się depresje morskie i bagniska, zasiedlane były przez Holendrów, pojawiali się drobni kupcy szkoccy osadzeni przy miastach, a wschodnia część puszcz zaludniana była intensywnie od XV w. przez ludność mazurską, która aż do II wojny światowej utrzymała swój język i obyczaje.
Rozbudowa i dostosowywanie administracji do potrzeb bieżących prowadziły do reformy granic komturii. Wielkie komturstwa na wschodzie były trudno porównywalne z małymi komturstwami w dobrze zagospodarowanej ziemi chełmińskiej. W całych Prusach jednak komtur był wysokim urzędnikiem państwowym. On rządził podległym sobie okręgiem, prowadził sądy ziemskie, zatwierdzał i uwierzytelniał zmiany tytułów własności, odpowiadał za ściąganie podatków, postępy kolonizacji, bezpieczeństwo publiczne, on wreszcie dowodził wojskiem ze swego terenu. System ten przez pierwsze 200 lat istnienia Zakonu w Prusach doskonale zdawał egzamin. Sieć miast stworzona w XIV w. funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Inwestycje zakonne – w postaci zamków, kościołów, murów miejskich, ratuszy, młynów czy spichrzów budzą podziw solidnością wykonania, użytkowością, a niejednokrotnie swym pięknem. Za trwały wkład w rozwój tych ziem należy uznać wprowadzenie prawa niemieckiego, bądź opartego o wzory Lubeki, bądź (znacznie częściej) o wzory Magdeburga zmodyfikowane w Chełmie dla potrzeb państwa pruskiego. Prawo niemieckie wprowadzało kilka elementów istotnych dla kształtowania nowego typu społeczeństwa: wolność osobistą i prawo do dziedzicznego dysponowania posiadaną nieruchomością, świadczenia oparte o rentę pieniężną, a więc sprzyjające rozwojowi gospodarki pieniężnej, także samorząd terytorialny, stanowiący punkt wyjścia do kształtowania się stanów, do zdobywania politycznej samodzielności różnych grup społecznych.
Osadnicy otrzymywali kilka lat tzw. wolnizny (swobody) na czas zagospodarowania się; po jej upływie zobowiązani byli do określonych świadczeń w pieniądzu, naturze, niekiedy robociźnie. Rządzili się sami, mając dość szerokie uprawnienia, przede wszystkim w zakresie gospodarki i prawa rodzinnego.
Rozwój rynku wewnętrznego doprowadził do silnego rozwoju miast, szczególnie w zachodniej części państwa. Gdańsk, Toruń, Elbląg, Braniewo (Braunsberg), Chełmno, Królewiec – obok wielu miast drobniejszych rozwijały się szybko i w połowie XV w. zaczęły odgrywać istotną rolę nie tylko w gospodarce, ale i w polityce. Na około 400 tys. mieszkańców, głównie zaludniających zachodnie połacie kraju, prawie 100 tys. mieszkało w miastach, stanowiąc ponad 20% całej populacji. Na obszarze środkowej Europy była to sytuacja spotykana jedynie w Czechach.
Skuteczność gospodarcza i administracyjna konwentu nie zmieniała faktu, że zasadniczym celem podkreślanym w regule zakonnej były działania wojskowe. Zakon zorganizował znakomitą armię, w której sami Krzyżacy stanowili tylko nieznaczną część. W chwili największego wysiłku militarnego państwa zakonnego mogło ono wystawić sporo ponad 20 tys. wojska. W 1410 r. w bitwie pod Grunwaldem (Tannenbergiem), największej w dziejach Zakonu, na polu stanęło wojsko liczące 20 tys. żołnierzy. Wśród nich było tylko około 700 braci-rycerzy (na około 1400 w całym Zakonie), ponad 11 tys. pospolitego ruszenia i około 8 tys. gości Zakonu i zaciężnych. Pospolite ruszenie składało się z rycerzy – posiadaczy ziemi, którzy na rozkaz komtura musieli stawać do służby konnej, z tzw. wolnych, którzy wypełniali tym swe państwowe obowiązki, z kontyngentów miast wystawiających i ciężkozbrojnych, i tabory oraz z chłopów, którzy w dziesięciu składali się na jednego lekkozbrojnego. Stałe kontakty z zachodem Europy doprowadziły do wprowadzenia wielu nowinek taktycznych. Już w 1362 r. Krzyżacy zaczęli stosować polową artylerię, jeszcze wcześniej tzw. wielkie łuki angielskie i kusze, w XV w. wprowadzili do walki tabory na wzór husycki. Potrafili łączyć najróżniejsze metody walki. Obok wspaniałych zamków w Malborku, Kwidzyniu, Radzyniu, Olsztynie, przy budowie których wykorzystywano wzory normandzko-sycylijskie, a później francuskie i angielskie, umieli budować wschodnioeuropejskie tzw. przesieki – umocnienia przejść granicznych zrąbanymi drzewami. Posiadali własną flotę wojenną, potrafili znakomicie zorganizować wywiad i służbę łączności. Siła ich wojska polegała też na dyscyplinie, nie stosowanej w innych armiach europejskich, szczególnie surowej dla rycerzy zakonnych. Reguła określała sposób stawania w szeregu, porządek marszu, system popasów, elementy szyku bojowego. Krzyżacy na wyprawie mieli być zawsze gotowi do walki. Nie wolno im było rozbierać się do snu, nawet zdejmować butów. Przewidywano tylko dwa posiłki dziennie, w czasie postu – jeden. Nie wolno było samowolnie opuszczać swego oddziału, w razie przekroczeń stosowano kary cielesne, obowiązek pracy fizycznej, areszt, czy nawet wypędzenie z Zakonu.
Własne gospodarstwa krzyżackie były znakomicie zorganizowane w skali nie tylko Prus, ale i zachodnich baliwatów. Zakon był bowiem instytucją dochodową. Jako przede wszystkim wielki posiadacz ziemi, tworzył folwarki zajmujące się uprawą zbóż, hodowlą koni i bydła, niekiedy rybołówstwem. Trudno określić wielkość posiadłości wiejskich Zakonu, ale można w przybliżeniu sądzić, że w Rzeszy i Prusach posiadał znacznie ponad półtora tysiąca włości. Te dane niewiele mówią, tym bardziej że inne dochody przynosiły pola uprawne Frankonii, a inne na pograniczu litewskim, ale były to wielkości przekraczające dziesięciokrotnie dochody zamożnych biskupstw północnej i zachodniej Europy, czterokrotnie – wielkiej metropolii gnieźnieńskiej i niewiele mniejsze od płynących z domeny króla polskiego. Rzecz prosta, dochody do kasy Zakonu płynęły także z opłat ludności rycerskiej w Prusach, z miast, ze świadczeń chłopskich. Egzekwowane sprawnie przez komturów i wójtów Zakonu dawały wielkie możliwości inwestycyjne wykorzystywane przy budowie zamków, kościołów, szpitali, przy utrzymywaniu wojska zaciężnego i gości przybyłych na krucjaty. Specyfiką działania gospodarczego państwa krzyżackiego była jednak organizacja handlu.
W XIV w. Krzyżacy zorganizowali wielki handel sięgający od Rusi Halickiej po Anglię i Flandrię. Działalność ta koncentrowała się w dwóch wielkich szafarstwach: królewieckim i malborskim. Za pośrednictwem gęstej sieci urzędników skupowali towary na obszarze nie tylko Prus, ale także krajów sąsiednich. Transakcje dokonywane na Rusi, w Wielkopolsce, na Mazowszu, na Litwie i oczywiście w licznych miastach pruskich obejmowały zakup zboża, drewna, futer, miodu, wosku, popiołu, smoły. Niejednokrotnie kupcy zakonni udzielali zaliczek pod zastaw przyszłych zbiorów, w ten sposób zapewniając sobie dostawy. Eksport tych produktów na zachód (wraz z bursztynem, którego wydobycie stanowiło monopol państwowy) przynosił spore zyski, tym większe, że w drodze powrotnej urzędnicy zakonni dowozili do Prus sukno różnego gatunku, wina, korzenie, broń, niekiedy sól czy śledzie. Warte podkreślenia są dwa zjawiska. Pierwsze dotyczy wielkości handlu; można szacować, że wartość obrotów handlowych Krzyżaków na przełomie XIV i XV w. była porównywalna z wartością obrotów dużych miast hanzeatyckich – Lubeki czy Gdańska. Drugie wiąże się z jego zasięgiem. Krzyżacy byli kontrahentem wszystkich warstw społecznych. Dostarczali zaliczek książętom, rycerzom, chłopom, mieszczanom, duchowieństwu, uzależniając niekiedy od siebie gospodarczo całe kraje, tak jak miało to miejsce z Mazowszem.
Wreszcie – trzeba wspomnieć o krzyżackim przemyśle. Huty żelaza i szkła, młyny, słodownie, smolarnie – stanowiły stałe pozycje w majątku poszczególnych komturów. Wielkie inwestycje budowlane powodowały zakładanie własnych cegielni, wapienników, warsztatów kamieniarskich, ciesielskich, snycerskich. Wiązało się to z zatrudnianiem setek ludzi, z rozwojem rynku wewnętrznego, z przenoszeniem wzorów architektonicznych i technologicznych do środkowej Europy.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że Krzyżacy stanowili pomost łączący różne części naszego kontynentu. Nie był to tylko skutek istnienia konwentów na zachodzie, ale może w równym stopniu efekt roli, jaką odgrywał Zakon w ideologii Zachodu w XIV w. W dobie wielkiego kryzysu gospodarczego, spadku dochodów szlachty, epidemii, niszczących wojen, Zakon stwarzał możliwości realizowania modelu życia przyjętego przez etos rycerski. Co roku
Ulrich von Jungingen
przybywali do Malborka goście z zachodu, „dobrzy rycerze chrześcijańscy” szukający sławy, zbawienia duszy, kontaktów towarzyskich i dyplomatycznych, a także łupów na obszarach Wielkiego Księstwa Litewskiego, dziedziczącego po Rusi Kijowskiej rozliczne dobra duchowe i materialne. Niejednokrotnie Krzyżacy organizowali wyprawy na życzenie gości. Podejmując ich wystawnie na zamku wielkiego mistrza, otrzymywali od bogatszych z nich dary i fundacje. Wyprawy za Niemen na ogół dochodziły do jakiegoś grodu litewskiego, który czasem udało się zdobyć, spotykały się w polu z odsieczą „pogan” i wracały – jak po turnieju, ale z większą sławą i zdobyczą – do domu. W tych „rejzach” brali udział najróżniejsi rycerze. Książęta Geldrii, Holandii, Anglii – wśród tych ostatnich książę Derby przyszły Henryk IV, rycerze z Akwitanii, szlachta z Burgundii, Czech, z rzadka – panowie z Włoch, nawet Hiszpanii. Nie brakowało Węgrów, Polaków, czasem Duńczyków. Oczywiście najwięcej było gości z krajów Rzeszy od słowiańskiego jeszcze Pomorza po Austrię. Obok wielkich panów przybywali szukać kariery i korzystnych znajomości drobni rycerze. Znana jest historia paru ubogich przybyszów z Niderlandów, którzy schwytani przez rycerzy-rabusiów na pograniczu Nowej Marchii nie mieli za co wykupić się z niewoli. Wypuszczeni na rycerskie słowo honoru (przecież byli krzyżowcami) peregrynowali po wszystkich pobliskich dworach, szukając wsparcia finansowego między innymi u wielkiego księcia Litwy. Goście przywozili ze sobą pieniądze, broń, konie – na utrzymanie, urządzanie uczt. Jak się wydaje ten stan rzeczy powodował napływ złota do kas Zakonu, co umożliwiało wielkie inwestycje krzyżackie.

Jazdy do Prus szczególnie nasiliły się po 1360 r., być może w związku z traktatem w Bretigny przerywającym na krótko zmaganie Anglii i Francji. Wielu rycerzy zaczęło wówczas wybierać się – jak ówczesna moda nakazywała – do Prus. Ilość wypraw na Litwę wzrosła tak dalece, że jeśli wierzyć o 100 lat późniejszemu kronikarzowi, część możnych znad Wilii i Niemna zdesperowana zaczęła zastanawiać się, czy nie rzucić ziemi przodków i nie przenieść się dalej na wschód lub południe.
Wyprawy na Litwę nie przeszkadzały jednak we wzajemnych stosunkach handlowych i politycznych. Opozycja litewska często szukała pomocy u Krzyżaków, podobnie jak książęta mazowieccy broniący się przed centralistycznymi dążeniami króla polskiego. Dla Krzyżaków futra litewskie, zboże polskie, miedź węgierska stanowiły o atrakcyjności kontaktów handlowych na wschodzie i południu. Ich związki, głównie przez Inflanty, z prawosławną Rusią, a bezpośrednie z pogańską Litwą i muzułmańskimi Tatarami znad Morza Czarnego tworzyły horyzont myślowy szerszy niż u przeciętnego rycerza z Zachodu. Wielość światopoglądów, konieczność uwzględnienia ich w kalkulacjach finansowych czy politycznych zmuszała do elastycznej postawy, która stwarzała warunki korzystne dla jednostek przedsiębiorczych, nie lękających się ryzyka nowych form działania. Trzeba też przyznać, że ziemie krzyżackie różniły się od otaczających krajów. Duża ilość murowanych, ceglanych budowli, dobre, bezpieczne drogi, mosty, przystanie, bogate miasta, piękne gotyckie kościoły ozdobione koronką ceramicznych szczytów, masywne zamki stanowiące wzorzec dla sąsiadów – wszystko to musiało wywierać duże wrażenie na przybyszach. Imponowała organizacja państwa, szacunek wzbudzała dyplomacja zakonu. Wzorce krzyżackie – w sztuce, administracji, zakładaniu miast sięgały szeroko do sąsiadów. Stosunkowo powszechna w XIV/XV w. była umiejętność czytania i pisania, szczególnie w języku niemieckim. Krzyżacy przyczynili się do rozwoju wiedzy użytkowej w miastach i dworach rycerskich. Co innego, że poziom wiedzy teoretycznej nie był imponujący. Krzyżacy nie zdobyli się na realizację studium generale w Chełmnie – uniwersytetu na wzór boloński, pism filozoficznych czy prawnych niemal po sobie nie pozostawili. Pod tym względem przewyższały ich i miasta hanzeatyckie, i polski Kraków.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Samsonowicz.