Kronika Marcina Galla/Księga II/Sam Bolesław na pustoszenie Moraw wyciąga
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kronika Marcina Galla |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Drukarnia Józefa Sikorskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Zygmunt Komarnicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Niedługo sam także Bolesław wtargnął do Moraw[1] tym razem jednak wszyscy wieśniacy, po zasłyszeniu o jego napaści, z całym dobytkiem pospiesznie wynieśli się do miejsc warownych. I w tym jednak dorywczym kroku umiał zjednać powagę dla swego oręża; pomimo skupionych bowiem sił czeskich i morawskich, stojących w odwodzie, po wypaleniu raczej tylko kraju a nie dokonaniu dotkliwszej szkody zamierzonej, jednakże nie zaczepiony od wroga, dodom nawrócił spokojnie. Powiedzieć bowiem trzeba, iż od strony Polski, Morawy tak dalece są najeżone gór spadzistością i gęstwą lasów, iż nie dla konnych już hufów, lecz dla zaprawnych nawet do różnych niebezpieczeństw, pieszych wędrowców są niedostępnemi. Morawianie wprawdzie, dawno już przedtem mogli się spodziewać jego nadejścia, nie śmieli przecież jak dopiero o tém się nadmieniło, bitwy z nim stoczyć, albo przynajmniej, gdy wchodził lub wracał, po drodze mu stawić przeszkody.
- ↑ Niedługo sam także wtargnął do Moraw. — Nie wszystkie rozdziały w kronice naszéj, konsekwentnie się usprawiedliwiają. Rzuca tu światło, jakby dopełniające orzeczenie Naruszewicza: „Wszakże Bolesław nie łatwo rzecz mając przetém na Pomorzu, teraz od Kołobrzega ruszył się do Moraw, dla poprawy niezupełnie odniesionego zwycięztwa przez Żelsława.“ Wychodziłoby to zkadinąd na zarzut czyniony kronikarzom naszym przez Czackiego, iż „Polak zawsze musiał zwyciężać.“ A wejrzyjmy do kronikarzy czeskich: jakże to bywa odwrotnie.