Przejdź do zawartości

Kronika Marcina Galla/Księga II/Sam Bolesław na pustoszenie Moraw wyciąga

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gall Anonim
Tytuł Kronika Marcina Galla
Data wyd. 1873
Druk Drukarnia Józefa Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Zygmunt Komarnicki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


26.  Sam Bolesław na pustoszenie Moraw wyciąga.

Niedługo sam także Bolesław wtargnął do Moraw[1] tym razem jednak wszyscy wieśniacy, po zasłyszeniu o jego napaści, z całym dobytkiem pospiesznie wynieśli się do miejsc warownych. I w tym jednak dorywczym kroku umiał zjednać powagę dla swego oręża; pomimo skupionych bowiem sił czeskich i morawskich, stojących w odwodzie, po wypaleniu raczej tylko kraju a nie dokonaniu dotkliwszej szkody zamierzonej, jednakże nie zaczepiony od wroga, dodom nawrócił spokojnie. Powiedzieć bowiem trzeba, iż od strony Polski, Morawy tak dalece są najeżone gór spadzistością i gęstwą lasów, iż nie dla konnych już hufów, lecz dla zaprawnych nawet do różnych niebezpieczeństw, pieszych wędrowców są niedostępnemi. Morawianie wprawdzie, dawno już przedtem mogli się spodziewać jego nadejścia, nie śmieli przecież jak dopiero o tém się nadmieniło, bitwy z nim stoczyć, albo przynajmniej, gdy wchodził lub wracał, po drodze mu stawić przeszkody.









  1. Niedługo sam także wtargnął do Moraw. — Nie wszystkie rozdziały w kronice naszéj, konsekwentnie się usprawiedliwiają. Rzuca tu światło, jakby dopełniające orzeczenie Naruszewicza: „Wszakże Bolesław nie łatwo rzecz mając przetém na Pomorzu, teraz od Kołobrzega ruszył się do Moraw, dla poprawy niezupełnie odniesionego zwycięztwa przez Żelsława.“ Wychodziłoby to zkadinąd na zarzut czyniony kronikarzom naszym przez Czackiego, iż „Polak zawsze musiał zwyciężać.“ A wejrzyjmy do kronikarzy czeskich: jakże to bywa odwrotnie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gall Anonim i tłumacza: Zygmunt Komarnicki.