Przejdź do zawartości

Kronika Akasha/IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudolf Steiner
Tytuł Kronika Akasha
Podtytuł Wtajemniczenie w Odwieczną Pamięć Wszechświata
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

IV. PODZIAŁ NA RODZAJE (PŁCI).

Jakkolwiek postać człowieka w tych dawnych czasach, opisanych w poprzednich wyjątkach z kroniki „Akasha”, już bardzo różni się od współczesnej, jednak — im dalej cofniemy się w przeszłość historji ludzkiej, trafimy na stany (rzeczy) jeszcze bardziej odmienne. Ponieważ formy mężczyzny i kobiety powstały również dopiero z biegiem czasu z formy dawniejszej, zasadniczej, w której człowiek nie był (jeszcze) ani jedną i drugą, ale obiema razem. Chcąc wytworzyć sobie pojęcie o tych odległych czasach przeszłości, trzeba przedewszystkiem wyzwolić się od wyobrażeń, do których się przywykło, a które człowiek przejął od rzeczy, jakie obecnie dokoła siebie ogląda. Spoglądamy tedy w czasy, leżące mniej więcej przed środkiem epoki, którą nazwaliśmy w poprzednich rozdziałach lemuryjską. Ciało ludzkie składało się wtedy jeszcze z miękich, plastycznych materji. Również pozostałe utwory ziemi były jeszcze miękie, plastyczne. W porównaniu do późniejszego swego stanu zakrzepłego, ziemia znajdowała się jeszcze w stanie płynnym, ruchliwym. Wcielając się wówczas w materję — dusza ludzka mogła zastosować ją w daleko wyższym stopniu, niż to później miało miejsce. Ponieważ wypływa to stąd, że dusza przybiera męskie czy kobiece ciało, iż rozwój zewnętrznej przyrody ziemskiej narzuca jej (duszy) jedno lub drugie. Dopóki materje nie przeszły w stan stały, mogła je dusza poddawać jeszcze swoim własnym prawom. Czyniła ona ciało odbiciem swojej własnej istoty. Kiedy zaś materja stwardniała, musiała (dusza) przystosować się do praw, wrażonych tej materji przez zewnętrzną przyrodę ziemi. Dopóki dusza mogła panować nad materją, nie nadawała jeszcze swemu ciału postaci męskiej, czy kobiecej, ale cechy — obu razem. Ponieważ dusza jest zarazem męską i kobiecą. Posiada obie te natury. Jej męski element jest pokrewny temu, co się nazywa wolą, żeński temu, co określa się jako wyobrażenia[1]. Zewnętrzne-to kształtowanie się ziemi do tego doprowadziło, że ciało formowało się jednostronnie. Męskie ciało przyjęło postać, wypływającą z elementu woli, żeńskie natomiast nosi, raczej stygmat wyobrażenia. Rzecz się ma zatem tak, że dwupłciowa męsko-żeńska dusza mieszka w jednopłciowem, męskiem, albo żeńskiem ciele. Ciało przyjęło zatem w toku rozwoju — skutkiem działania zewnętrznych sił ziemi — tak określoną formę, że stało się nadal niemożliwem dla duszy wylać całą swą wewnętrzną siłę w ciało. Musiała nieco ze swojej siły zachować wewnątrz, a tylko części jej dać wpłynąć do ciała.
Przy badaniu kroniki „Akasha” okazuje się następujące: W dawnym czasie ukazują się nam miękie, plastyczne formy ludzkie, zupełnie różne od późniejszych. Posiadają jeszcze zarówno męską, jak i żeńską naturę. Z biegiem czasu twardnieją materje; ciało ludzkie występuje w dwu formach, z których jedna staje się podobną do późniejszej męskiej, druga — do późniejszej żeńskiej.
Dopóki nie wystąpiła jeszcze ta różnica, mógł każdy człowiek rodzić ze siebie innego. Zapłodnienie nie było procesem zewnętrznym, ale odbywało się wewnątrz samego ciała ludzkiego. Przez to, że ciało stawało się męskiem lub żeńskiem, traciło możność samozapłodnienia. Musiało współdziałać z innem ciałem, aby mógł się narodzić nowy człowiek.
Podział na płci występuje wtedy, kiedy ziemia wchodzi w określony stan swojego zgęszczenia. Gęstość materji więzi pewną część siły rozpłodowej. A ta część siły, która pozostaje jeszcze czynną, wymaga uzupełnienia od zewnątrz przez przeciwną siłę innego człowieka. Ale dusza musi zarówno w mężczyźnie, jak kobiecie zatrzymać w sobie część swojej poprzedniej (całkowitej) siły. Nie można zastosować tej części w zewnętrznym świecie cielesnym. Tedy owa część siły zwraca się nawewnątrz człowieka. Nie może nazewnątrz wystąpić, pozostaje wolna od wewnętrznych organów. I tu zaznacza się ważki moment w rozwoju ludzkości. Przedtem — to, co nazywa się duchem: zdolność myślenia nie mogła mieć miejsca w człowieku. Ponieważ zdolność ta nie znajdowała żadnego organu, aby się módz przejawić. Dusza swoją całą siłę zużywała nazewnątrz — do budowy ciała. Obecnie zaś, nie znajdując żadnego zastosowania nazewnątrz, mogła siła duszy wejść w związek z siłą ducha; i przez ten związek rozwinęły się w ciele organy, które następnie uczyniły człowieka istotą myślącą. W ten sposób człowiek mógł użyć część siły (którą przedtem zużywał dla wytworzenia sobie podobnych (istot) do doskonalenia swojej własnej istoty. Siła, za pomocą której ludzkość kształtuje swój myślący mózg, jest tą samą, jaką zapładniał się człowiek w dawnych czasach. Myślenie zostało okupione jednopłciowością. Odkąd ludzie nie sami siebie, ale wzajem się zapładniają, odtąd mogą zwrócić do wewnątrz część swoich sił rozrodczych i stać się myślącemi stworzeniami. W ten sposób męskie i żeńskie ciała przedstawiają niedoskonały wytwór duszy; ale natomiast stają się wewnątrz, w sobie, doskonalszemi stworzeniami.
Przemiana ta odbywa się w człowieku powoli i stopniowo. Stopniowo występują obok dawnych dwupłciowych form ludzkich — młodsze jednopłciowe. To, co zachodzi w człowieku, odkąd staje się on duchową istotą, jest znowu pewnym rodzajem zapłodnienia. Wewnętrzne organy, które mogą być zbudowane przez zbywającą siłę duszy, są zapładniane przez ducha. Dusza (w istocie) jest dwuczłonną: męsko-żeńską. Tak samo kształtowała dawniej swoje ciało. W późniejszych czasach może już tylko tak kształtować swoje ciało, że ono współdziała nazewnątrz z innem ciałem; dusza sama otrzymuje skutkiem tego zdolność współdziałania z duchem. W zewnętrznym świecie zostaje człowiek zapłodnionym od zewnątrz, w wewnętrznym — od wewnątrz przez ducha. Stąd rzec można, że męskie ciało posiada duszę kobiecą, żeńskie — duszę męską. Ta wewnętrzna jednostronność człowieka wyrównywa się zatem przez zapłodnienie duchem. Znosi się jednostronność. Męska dusza w żeńskim ciele, a żeńska — w męskiem stają się znowu dwupłciowemi przez zapłodnienie duchem. W ten sposób mężczyzna i kobieta różnią się kształtem zewnętrznym; wewnątrz stapia się u obojga jednostronność duszy w harmonijną całość. Wewnątrz — stapia się duch i dusza w jedno. Na męską duszę w kobiecie działa duch kobieco i czyni ją męsko-kobiecą; na kobiecą duszę w mężczyźnie duch działa męsko i czyni ją również męsko-kobiecą. Dwupłciowość człowieka cofnęła się ze świata zewnętrznego, gdzie tkwiła za czasów lemuryjskich wewnątrz człowieka.
Stąd wynika, że wyższe wewnątrz człowieka nie ma nic wspólnego z mężczyzną czy kobietą. Jednak równość wewnętrzna pochodzi z męskiej duszy w kobiecie i — odpowiednio — z kobiecej — w mężczyźnie. Połączenie z duchem sprawia wreszcie równość, ale, że przed dokonaniem się tej równości istniała różność, — zawiera to tajemnicę ludzkiej natury. Poznanie tej tajemnicy ma wielkie znaczenie dla wszelkiej wiedzy tajemnej.
Ponieważ jest kluczem do ważkich zagadnień życia. Tymczasem nie wolno unieść zasłony, jaka nad tą tajemnicą się rozpościera...
Zatem fizyczny człowiek przeszedł ze stadjum dwupłciowości do jednopłciowości, uległ podziałowi na mężczyznę i kobietę. A przeto człowiek stał się taką duchową istotą, jaką jest obecnie. Nie znaczy to jednak, żeby przedtem nie było również poznających istot, a złączonych ze ziemią. Przy badaniu kroniki „Akasha” okazuje się, że przedewszystkiem za pierwszych czasów lemuryjskich późniejszy człowiek fizyczny był — dla swej płci podwójnej — zupełnie odmienną istotą od tej, jaką dziś nazywamy człowiekiem. Nie mógł łączyć żadnych zmysłowych spostrzeżeń z myślami: nie myślał. Życie jego było popędowem. Jego dusza uzewnętrzniała się jedynie w instyktach, pożądaniach, animalicznych chęciach i t. p. Jego świadomość była taką, jak w marzeniach sennych; żył — w przytłumieniu. Ale znajdowały się inne istoty w tej ludzkości. Były — naturalnie — również dwupłciowe. Ponieważ w ówczesnym stanie rozwoju ziemi nie mogło powstać męskie lub żeńskie ciało ludzkie. Nie było jeszcze potemu (odpowiednich) zewnętrznych warunków. Jednak znajdowały się inne istoty, które — pomimo dwupłciowości — mogły osiągnąć poznanie i pamięć. A było to możliwem dlatego, że owe (istoty) odbyły zupełnie inny rozwój w bardziej jeszcze wstecz leżącej przeszłości. Dla ich duszy stało się możliwem zapłodnienie przez ducha, zanim nastąpił wewnętrzny rozwój organów fizycznego ciała ludzkiego. Dusza obecnego człowieka może myśleć o tem, co otrzymuje zzewnątrz przez zmysły fizyczne, tylko za pomocą fizycznego mózgu. Przyszło to z rozwojem człowieka. Dusza ludzka musiała wyczekać, zanim począł istnieć mózg, który stał się pośrednikiem dla ducha. Bez tej pośredniej drogi dusza ta pozostałaby bez ducha. Zatrzymałaby się na stopniu świadomości sennego marzenia. Inaczej rzecz się miała ze wzmiankowanemi istotami nadludzkiemi. Ich dusza wytworzyła sobie na wcześniejszych stadjach (rozwoju) organy, które nie wymagały nic fizycznego do wejścia w związek z duchem. Ich poznanie i mądrość były osiągane nadzmysłowo. Takie poznanie nazywa się intuicyjnem. Współczesny człowiek dochodzi do takiej intuicji w późniejszem stadjum swojego rozwoju. Przez tę intuicję będzie mógł bez pośrednictwa zmysłów wejść w kontakt z duchem. A musi (tę) drogę okrążać po przez zmysłową materjalność. To zboczenie z drogi nazywają znijściem w materję, albo popularnie „grzechem pierworodnym”.
Dzięki wcześniejszemu rozwojowi innego rodzaju nie miały potrzeby — nadludzkie natury — brać udziału w tem znijściu. Ponieważ ich dusza osiągnęła wyższy stopień, posiadała świadomość wewnętrznie jasną, nie zaś marzeń sennych. Ich otrzymywanie poznania i mądrości było jasnowidzeniem, które nie wymaga ani zmysłów, ani organu myślenia. Do ich duszy bezpośrednio promieniowała mądrość, według której świat zbudowano. Przeto mogły one stać się kierownikami pogrążonej jeszcze w przytłumieniu młodej ludzkości. Były piastunami „prastarej mądrości”, którą ludzkość dopiero usiłuje zrozumieć na wzmiankowanej drodze okólnej. Różnią się one od „człowieka” tem, że im dosyła mądrość promienie tak, jak nam światło słoneczne: jako wolny dar „z góry”. „Człowiek” znajduje się w innem położeniu. Musi zdobywać sobie mądrość pracą zmysłów i organu myślenia. Nie zjawiła mu się ona, jako dar wolny. Musiał jej pożądać. O ile żyje w nim pożądanie mądrości, tylko wtedy może ją wypracować sobie za pomocą zmysłów i organu myślenia. Musiał w duszy swej zbudzić nowy popęd: żądzę, pragnienie wiedzy. Dusza ludzka na poprzednich stopniach nie mogła jeszcze posiadać tego pragnienia. Popędy jej dążyły tylko do kształtowania zewnętrznej postaci tego, co odbywało się wewnątrz niej, jako życie w sennem marzeniu (a co przyjmowało zewnętrzną postać); nie zaś do poznania świata zewnętrznego, do wiedzy. Przy podziale na płci występuje dopiero popęd do wiedzy.
Istotom nadzmysłowym zwiastowała się mądrość na drodze jasnowidzenia dlatego właśnie, że jej nie pożądały. Czekały, zanim nie spłynie na nie mądrość, jak my wyczekujemy promienia słonecznego, którego w nocy nie można wzniecić, ale który z jutrznią sam przez się przyjść musi. Pragnienie wiedzy stąd mianowicie powstało, że dusza wypracowała wewnętrzne organy (mózg i t. d.), za pomocą których znalazła się w posiadaniu wiedzy. Było to następstwem tego faktu, że część siły duszy przestała pracować nadal na zewnątrz, natomiast (zwróciła się) do wewnątrz. Nadludzkie zaś istoty, które nie przeszły tego podziału swoich sił duszy, zwróciły całą swą energję psychiczną na zewnątrz. Posiadają zatem do rozporządzenia na zewnątrz, dla zapłodnienia się duchem, również tę siłę, którą człowiek zwraca do wewnątrz, dla budowania organów poznawczych. A tą siłą, którą człowiek zwraca się na zewnątrz, aby współdziałać z innym, jest miłość. Nadludzkie istoty zwracały całą swoją miłość na zewnątrz, aby kosmicznej mądrości dać wpłynąć do swej duszy. Człowiek zaś może tylko jedną część zwrócić na zewnątrz. „Człowiek” stał się zmysłowym i przeto jego miłość stała się zmysłową. Usuwa pewną część swojej istoty od kontaktu ze światem zewnętrznym i zwraca ją na swoją budowę wewnętrzną. Przez ten fakt i razem z nim zapoczątkowało się sobkostwo (wzgl. egocentryzm). Kiedy człowiek — w ciele fizycznem — stawał się mężczyzną lub kobietą, mógł oddać się jedną tylko częścią swojej istoty; w drugiej — oddzielał się od otoczenia. Stawał się sobkiem. Egoistycznem stawało się jego działanie nazewnątrz, egoistycznem — dążenie do wewnętrznego rozwoju. Kochał, ponieważ pożądał, i myślał, ponieważ także pożądał, mianowicie wiedzy. Kierownicy, nadludzkie istoty posiadały w porównaniu z dziecięco — jeszcze egoistycznym człowiekiem bezosobistą, wszechmiłującą naturę. Ich dusza, która nie tkwi w męskiem lub żeńskiem ciele, sama jest męsko-kobiecą. Ona kocha bez pożądania. Tak kochała niewinna dusza człowieka przed podziałem na płci; nie mogła jednak wtedy poznawać, ponieważ znajdowała się jeszcze w niższym stopniu — w świadomości sennych marzeń. Tak kochała również dusza istot nadludzkich, a mimo to jednak, dla swojego, dalej posuniętego rozwoju, mogła poznawać. Człowiek musi przejść przez egzamin, aby na wyższym stopniu znowu dojść do bezosobowości, tym razem już z zupełnie jasną świadomością.
Na tem polegało zadanie natur ludzkich wielkich kierowników, że wpajali swój własny charakter miłości w młodą ludzkość. Pod tym względem była im dostępną tylko ta część siły psychicznej, która została zwróconą do zewnątrz. Przez to powstała zmysłowa miłość. Jest to zatem zjawiskiem, towarzyszącem działaniu duszy w męskiem czy kobiecem ciele. Zmysłowa miłość stała się siłą fizycznego rozwoju ludzkości. Miłość ta łączy mężczyznę lub kobietę, o ile są fizycznemi istotami. Na miłości tej opiera się pochód fizycznej ludzkości.
Tylko nad tą miłością miały moc wzmiankowane nadludzkie natury. Ta część ludzkiej siły duszy, która zwraca się do wewnątrz i ma sprowadzić poznanie okólną drogą przez zmysły, wymyka się mocy owych nadzmysłowych istot. Właśnie nie zeszły one do rozwoju odnośnych wewnętrznych organów. Mogły odziać w miłość popęd do zewnątrz, ponieważ miłość, działającą na zewnątrz, miały za swe własne jestestwo. Stąd powstał pewien przedział pomiędzy niemi a młodą ludzkością. Miłość narazie w zmysłowej formie, mogły przeszczepić ludziom: wiedzy dać nie mogły, ponieważ ich własne poznanie nie krążyło nigdy po przez wewnętrzne organy, jakie człowiek w sobie ukształcił. Nie mogły przemawiać mową, zrozumiałą dla istoty mózgowej.
Wprawdzie omawiane ludzkie organy wewnętrzne dojrzały do zetknięcia się z duchem dopiero w tem stadjum rozwoju człowieka, które przypada na środek epoki lemuryjskiej; w niedoskonałym zarysie — wytworzyły się już niegdyś na znacznie wcześniejszym stopniu rozwoju. Ponieważ w poprzednich już czasach przeszła dusza przez fizyczne ucieleśnienia. Żyła — mianowicie — w zgęszczonej materji, choć nie na ziemi, ale na innych ciałach niebieskich. Dopiero później będzie można o tem ściślej powiedzieć. Na razie można tylko zaznaczyć, że istoty ziemskie żyły uprzednio na innej planecie i — stosownie do tamtejszych warunków osiągnęły ten stopień rozwoju, w jakim przybyły na ziemię. Odłożyły jak odzież — materję poprzedniej planety i stały się (na osiągniętym w ten sposób stopniu rozwoju) czystymi zarodkami duszy, posiadającymi zdolność odczuwania, czucia i t. p., krótko mówiąc, prowadzenia owego życia sennych marzeń, które pozostało im jeszcze właściwem również w pierwszych stadjach bytu ziemskiego. Wzmiankowane istoty nadludzkie, kierownicy na polu miłości, już na poprzedniej planecie były tak doskonałe, że nie miały potrzeby zstępowania do ukształcenia w sobie zarysów owych organów wewnętrznych. Ale istniały inne istoty, które nie posunęły się tak daleko, jak ci kierownicy w miłości, które zaliczały się raczej — na poprzedniej planecie — jeszcze do „ludzi”, choć wtedy (już) wyprzedziły ludzi. Wobec tego, na początku tworzenia się ziemi były wprawdzie dalej od ziemi, jednak jeszcze na tym stopniu, na którym poznanie musi być osiągnięte za pomocą wewnętrznych organów. Istoty te znajdowały się w szczególnem położeniu. Za daleko były posunięte w rozwoju, aby przechodzić przez fizyczne ciało ludzkie, męskie czy żeńskie, nie tak jednak daleko, aby módz działać za pomocą zupełnego jasnowidzenia, podobnie do kierowników w miłości. Nie mogły być jeszcze istotami miłości, a nie mogły być już nadal „ludźmi”. Mogły tylko, jako pół nadludzkie istoty, jednak przy pomocy ludzkiej, kontynuować swój rozwój. Mogły one przemawiać do istot mózgowych mową, zrozumiałą dla tych ostatnich. Przez to pobudzoną została siła duszy ludzkiej, zwrócona do zewnątrz, i mogła połączyć się z poznaniem i mądrością. Wogóle, dopiero skutkiem tego pojawiła się na ziemi mądrość ludzkiego rodzaju. Tą mądrością ludzką mogli żywić się wzmiankowani „pół-nadludzie”, aby osiągnąć to, czego im jeszcze brakowało do doskonałości. W ten sposób stali się wzbudzicielami ludzkiej mądrości. Dlatego nazywają ich Światłonoścami (Lucifer). Dwojakich kierowników miała zatem dziecięca ludzkość: istoty miłości i istoty mądrości. Pomiędzy miłość a mądrość została wprzęgnięta natura ludzka, odkąd na tej ziemi przyjęła swoją formę obecną. Istoty miłości pobudzały ją do fizycznego rozwoju, istoty mądrości do doskonalenia wewnętrznej istoty. Skutkiem fizycznego rozwoju kroczy ludzkość od pokolenia do pokolenia, tworzy nowe plemiona i rasy; przez rozwój wewnętrzny rosną jednostki w wewnętrzną doskonałość, stają się wiedzącymi, mędrcami, artystami, technikami i t. d. Od rasy do rasy kroczy fizyczna ludzkość; każda rasa przekazuje następnej — w rozwoju fizycznym — swoje zmysłowo postrzegalne własności. Tu panuje prawo dziedziczności. Dzieci posiadają charakter fizyczny ojców. Po nad tem leży duchowo-duszne[2] doskonalenie, które może odbywać się tylko przez rozwój samej duszy. Przeto stajemy wobec prawa rozwoju duszy w bycie ziemskim. Ten (rozwój) znajduje się w związku z prawem i tajemnicą narodzin i śmierci.





  1. (Przyp. tłóm.: wola zapładnia świat, wyobraźnia daje się zapłodnić światu).
  2. (Przyp. tłóm.: seelisch — duszne, od — dusza).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudolf Steiner i tłumacza: Jan Rundbaken.