[257]
BAJKA XVIII.
KOT I SZCZUR STARY.
Czytałem kiedyś bajkę; ale gdzie? nie pomnę.
Było Kocisko ogromne,
Ostremi zbrojne pazury,
Cerber prawdziwy i zdrajca bez czoła,
Chytry, drapieżny; na milę dokoła
Znały go myszy i szczury.
Nad wszelakie wynalazki,
Nad półapki, samotrzaski
[258]
I nad zatrute łakocie,
Dotkliwsze mysiej hołocie
Wyrządzał psoty
Ten Kot nad koty.
Widząc, że płochliwa rzesza
Choć głodna, lecz zdjęta trwogą,
Nie śmie z nory stąpić nogą,
Hultaj z pułapu się zwiesza
Głową na dół, a pazury
Zaczepił za jakieś sznury.
Myszy w śmiech z Kota:
Pewnie kogo zadrapnął, w kuchni zrobił szkodę,
Skradł ser lub pieczeń, i za to, w nagrodę,
Wisi niecnota.
«Ha! łotrze, przyszła kreska i na ciebie!
Będziemy tańczyć na twoim pogrzebie!»
Tak szydząc, śmielsze z dziur się wychylają,
Biegną, wracają,
Wreszcie całą zgrają
Skaczą na środek. Wtem... bęc! pękły sznury,
Wisielec ożył!... i z góry
Jak piorun na myszy spada,
Szarpie zębem, łapą goni,
Chwyta, dusi i zajada.
«To fraszka, rzecze, znam ja sztuk niemało;
Od moich figlów nic was nie uchroni:
Zginiecie wszystkie.» Jak rzekł, tak się stało.
Wkrótce znów myszki odrwił Kot przebiegły:
[259]
Ubielił się, w mąkę schował
I tak na zdobycz czatował.
Płoche stworzenia zdrady nie spostrzegły;
Szczur tylko, co na wojnie gdzieś ogon postradał,
(Stary szperacz, chleb z pieca niejednego jadał)
Patrzy i czeka;
Wreszcie, zdaleka
Tak do Kota się odzywa:
«Znam cię ziółko, żeś pokrzywa;
Widzę ja, co się tu święci,
I twoja biała postać wcale mnie nie znęci.
Bądź sobie mąką: ja głód cierpieć wolę,
Lecz nie dam się wywieść w pole;
A zatem, do zobaczenia!»
I to rzekłszy, czmychnął gładko.
Miał ten Szczur rozum: wiedział z doświadczenia,
Że bezpieczeństwa ostrożność jest matką.
Skan zawiera grafikę.
KONIEC KSIĘGI TRZECIEJ.