[156]KAMPINOSY.
«Kto sercem ochoczy,
Niech naprzód wyskoczy,
A pójdziem za jego przewodem!»
Werbel.
Hej rodacy! kto u wroga
Nie chce szukać losu,
Komu święta wolność droga:
Śpiesz do Kampinosu!
Sypią śniegi, deszcze sieką,
W nocy smalą mrozy;
Ależ gorzej, gorzej pieką
Szynel i powrozy.
Płaczą matki, siostry, żony
Nad złą naszą dolą:
Lecz gdy carskie chwycą szpony,
Czyż serca nie bolą? —
Choć my zziębli, choćmy głodni,
A kij naszą bronią,
Nie zadrżemy jak wyrodni
Przed wroga pogonią.
[157]
Niezadługo nasze kije
Zdobędą bagnety.
A bagnetem toć odbije
Działa i lawety.
Skrycie chłopek nas pożywi
I chichem i kaszą,
A nikt pewnie się nie skrzywi
O tę strawę laszą.
Niechno wiara się w obozie
Ze służbą oswoi,
To pod śniegiem i na mrozie
Cała się ostoi.
Od Warszawy, od Łowicza
Ciągną liczne roty.
Szydzi horda najezdnicza,
Że nas zjedzą słoty.
Ale polskie ciała twarde,
Deszcz ich nie rozmoczy,
I te dusze polskie harde
Choć bieda zaskoczy.
[158]
Opasali nas łańcuchem,
Chcą wpędzić do Wisły,
Ale doszły nas już słuchem
Zdradzieckie zamysły.
Przejdziem Wisłę bez zawodu,
Choć lód trzeszczy kruchy. —
A w Sierocku zadrwim z lodu,
i z Moskala .....
Jest tam przecie ktoś u wiosła,
Jest i sternik łodzi:
Choćby fala nas uniosła.
Nie zginiem w powodzi
Hejże bracia! w imię Boże
Śpieszcie w nasze ślady,
A gdzie człowiek sam nie zmoże,
Doda Pan Bóg rady!
Polska w 1863 roku.