Kampinosy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Kampinosy
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1874
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KAMPINOSY.
«Kto sercem ochoczy,
Niech naprzód wyskoczy,
A pójdziem za jego przewodem!»
Werbel.

Hej rodacy! kto u wroga
Nie chce szukać losu,
Komu święta wolność droga:
Śpiesz do Kampinosu!

Sypią śniegi, deszcze sieką,
W nocy smalą mrozy;
Ależ gorzej, gorzej pieką
Szynel i powrozy.

Płaczą matki, siostry, żony
Nad złą naszą dolą:
Lecz gdy carskie chwycą szpony,
Czyż serca nie bolą? —

Choć my zziębli, choćmy głodni,
A kij naszą bronią,
Nie zadrżemy jak wyrodni
Przed wroga pogonią.


Niezadługo nasze kije
Zdobędą bagnety.
A bagnetem toć odbije
Działa i lawety.

Skrycie chłopek nas pożywi
I chichem i kaszą,
A nikt pewnie się nie skrzywi
O tę strawę laszą.

Niechno wiara się w obozie
Ze służbą oswoi,
To pod śniegiem i na mrozie
Cała się ostoi.

Od Warszawy, od Łowicza
Ciągną liczne roty.
Szydzi horda najezdnicza,
Że nas zjedzą słoty.

Ale polskie ciała twarde,
Deszcz ich nie rozmoczy,
I te dusze polskie harde
Choć bieda zaskoczy.


Opasali nas łańcuchem,
Chcą wpędzić do Wisły,
Ale doszły nas już słuchem
Zdradzieckie zamysły.

Przejdziem Wisłę bez zawodu,
Choć lód trzeszczy kruchy. —
A w Sierocku zadrwim z lodu,
i z Moskala .....

Jest tam przecie ktoś u wiosła,
Jest i sternik łodzi:
Choćby fala nas uniosła.
Nie zginiem w powodzi

Hejże bracia! w imię Boże
Śpieszcie w nasze ślady,
A gdzie człowiek sam nie zmoże,
Doda Pan Bóg rady!


Polska w 1863 roku.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.