Janosz Witeź (Petőfi, 1871)/XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Sándor Petőfi
Tytuł Janosz Witeź
Wydawca Redakcya Biblioteki Warszawskiéj
Data wyd. 1871
Druk Drukarnia Gazety Polskiéj
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Seweryna Duchińska
Tytuł orygin. János vitéz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XVIII.

O krawędź on stołu wsparł głowę zbolałą
I łzy mu strumieniem zalały twarz całą,
Od czasu do czasu boleśnie drgną wargi
I z serca głęboko wybieży głos skargi:

„O! czemuż nie padłem wśród walki, mój Boże?
I czemuż mi grobem niestało się morze?
I pocóż się rodzić, ach! pocóż mi było?
Ody ziemia dziś dla mnie szeroką mogiłą!”

I zmysły mu trzeźwi łez struga obfita,
Jak ze snu ockniony znów bada i pyta:
„Cóż było Iluszce gołąbce jedynéj?
Dlaczego umarła? mów, jakiéj z przyczyny”.

„Oj życie zbyt ciężko dopiekło niebodze!
Nieludzka macocha trapiła ją srodze;
I ona téż słusznéj doznała zapłaty,
O kiju żebraczym toć wyszła z téj chaty.

Pierś choréj śmiertelne zbiegały już dreszcze,
Do ciebie ostatnią zwracała myśl jeszcze,
„Janoszku! mówiła, choć umrę bez ciebie,
Bóg dobry? on kiedyś połączy nas w niebie”.

I smutny łez padół rzuciła bez trwogi,
Sąsiedzi w cmentarne ponieśli ją progi,
I ziemią na oczy sypnęli jej łzawo:
Dziś w okół mogiła zarosła murawą”.

„Niech na grób co prędzéj popłyną łzy moje!
Ach idźmyż tam idźmy!” I poszli oboje:
Odbiegła kobieta, on został zbolały
Na grobie Iluszki, gołąbki swéj białéj.

I myślą przebiegał wiosenne te chwile,
Gdy zrywał z nią kwiatki, uganiał motyle;
Nim oczy jéj błysły, nim drgnęło serduszko,
Dziś lodem pierś skrzepła! „Tyś w grobie Iluszko!”

Już za step szeroki słoneczko zapada,
Wyjrzała z za chmury księżyca twarz blada;
Srebrzystą półkulę jesienne mgły ćmiły
I Witeż od drogiéj odstąpił mogiły.

Powrócił raz jeszcze: na grobie wśród darny
Wyrosnął krzak róży na ziemi cmentarnéj,
On zerwał kwiat jeden. „O Boże mój, Boże!
Toż z prochów Iluszki wyrosłeś ty może!

Towarzysz mi wiernie ubogi mój kwiecie,
W dalekiéj, w samotnéj pielgrzymce po świecie;
Ach! pójdęż gdzie błędne poniosą mnie oczy,
Nim śmierć je całunem na wieki pomroczy”.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sándor Petőfi i tłumacza: Seweryna Duchińska.