Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Pieśni/Księgi pierwsze/Pieśń XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski
Tytuł Jana Kochanowskiego Dzieła polskie
Podtytuł wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Indeks stron
PIEŚŃ XVIII.

Czołem za cześć, łaskawy mój panie sąsiedzie,
Boże nie daj u ciebie bywać na biesiedzie;
Każesz mi pić przezdzięki[1] twe przemierzłe piwo,
Że do dna nie wypijam, patrzysz na mię krzywo.

Wszytkoć wadzi: być na nos biedna mucha padła,
Miecesz głową, i mniemasz, że cię do krwie zjadła.
Od stołu żenie każesz, fukasz na pachołki,
Wyciskałeś talerze, wyciskasz i stołki.

Patrzaj, dyable, że się tu i gościom dostanie:
Gniewaj się, jako raczysz, jeno nie bij, panie!
Bo ja w tem piwie twojem rozkoszy nie czuję;
Zdrowie rad mam od ciebie, kufla nie przyjmuję.

Jeślić o sławę idzie, kto więcej pić może,
Dajęć przodek[2] w tem męstwie; sam pójdę na łoże.
Już ty bądź tym rycerzem, co piwo usieczesz;[3]
Tego nie wiem, jeśli przed chłopem nie ucieczesz.

Jeśli też tak rozumiesz, żebyś mię czestował,
Męczysz mię, nie czestujesz; tociem podziękował.
Chcesz mię uczcić? dajże mi dobrą wolą w domu,
A niechaj poniewoli nie pełnię nikomu.

Prózno mi skwarnę[4] dawasz; ja nie będę gonił,
Bych też nabarziej piwa wczorajszego zronił;[5]

Wiem, żeby mię psi przed się twoi pilnowali, —
Bych się układł, wnetby mi gębę ulizali.

Alem prosto nie myśliw; ci się na to godzą,
Co szperki niedopiekłe i twardy ser głodzą;[6]
Co sobie gardła ostrzą na niewinne piwo
Rydzem, śledziem, ogórkiem: nie wiem, co im krzywo.

I tak we łbie rozumu potrzeźwiu nie wiele,
A ostatek chcą zalać w to miłe wesele.
Niech raczej nic nie będzie, mali go być mało;
Radoby niebożątko z mozgu oszalało.[7]

Więc też wojna bez wici; gospodarz się wierci,
Porwoniście[8] zabitej na ostatek śmierci,[9]
Do tylam was rozwadzał, aż mi się dostało,
Bijcie się póki chcecie, mnie tam na tem mało.

Kufle lecą jako grad; a drugi już jęczy,
Wziął konwią, aż mu na łbie zostały obręczy.
Potym do arkabuzów:[10] a więc to biesiada?
Jeśliście tak weseli, jakaż u was zwada?

Nazajutrz się jednają: przed się go nalewaj,

A kto z nieżadnym[11] głosem przed pany zaśpiewaj:
„Chciejże pomnieć, a dobrze baczyć, namilejsza”!
— „W czerwonej czapce chodził”, zda mi się cudniejsza.

Usłyszysz tam pięć basów, dwanaście dyszkantów,
Sześć altów, ośm tenorów, dwanaście wagantów;[12]
Potem od melodyej aż posną na stole,
Ali drudzy wołają: na dwór, na dwór wole.

Bodajże wam smród w gębę, mili pijanice,
A trąd na twarz, bo żona lubi takie lice;
Krzywe nogi na starość, nieobrotnej szyje,
Krom klątwy, kto będzie żyw, snadnie się dopije.




  1. bez dzięki, koniecznie, gwałtem.
  2. pierwszeństwo.
  3. zmożesz.
  4. lekarstwo na wymioty dawane ptakom myśliwym.
  5. zwrócił.
  6. głodują, gryzą.
  7. oszaleć z mózgu = stracić rozum.
  8. w starej polszczyźnie często używano formy: porwan, porwon, porwoneś, parwonaś, porwoniście. Używano jej z celownikiem: dyabłu, katu, śmierci, co znaczy: niech go dyabeł, kat, śmierć porwie.
  9. zabita śmierć = zabójstwo.
  10. muszkietów.
  11. Żadny = w starej polszczyźnie znaczyło: szpetny; nieżadny = nieszpetny.
  12. wagant = głos w śpiewie nie należący do żadnego z czterech głównych.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.