Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres V/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Okres V
Rozdział Rewolucya w Berlinie
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Rewolucya w Berlinie.

Takie było położenie rzeczy w W. Księstwie Poznańskiem, gdzy niespodziewanie nadeszła wiadomość o rewolucyi w Paryżu, dnia 24 lutego 1848 roku. Wywarła wielkie wrażenie, a następujące potem ruchy w Niemczech, zwłaszcza w Wiedniu, wywołały w Polakach nadzieje wielkich zmian politycznych w Europie. Sądzono, że i dla Polski wybiła godzina swobody.
Wtem, dnia 18 marca, wybuchła rewolucya także w Berlinie, gdzie się jej najmniej spodziewano.
Korzystając z zaburzenia, postanowili bawiący w Berlinie Polacy, którzy zachowali się biernie podczas walki na barykadach 18 i 19 marca[1] poprosił króla o uwolnienie uwięzionych rodaków. Gdy wieczorem dnia 19 marca obradowali w domu przy ulicy Gołębiej 6, przybyli robotnicy z fabryki Borsiga, ofiarowując się uwięzionych gwałtem uwolnić. Polacy podziękowali im serdecznie, oświadczyli jednak, że najprzód spróbują uzyskać uwolnienie na pokojowej drodze; gdyby się to nie udało, skorzystają z ofiarowanej pomocy.
Udało się więc kilku na zamek z odnośną prośbą do króla. Adjutant królewski, książę Wilhelm Radziwiłł, odpowiedział, że król znużony przyjąć ich nie może, ale, że, dowiedziawszy się o co chodzi, skłonnym jest prośbie zadość uczynić. W rozmowie rzekł książę: „Czegoście chcieli, to będziecie mieli — będzie wojna z Rosyą”.[2]
Nazajutrz rano, dnia 20 marca, stanął przed królem w wielkiem wzburzeniu adwokat Deycks, który bronił był Polaków w procesie o zbrodnię stanu, i zażądał natychmiastowego wydania amnestyi, bo w przeciwnym razie lud szturmować będzie więzienie. Król zgodził się na żądanie. Zaledwie przedstawiciel rządu, nadprokurator Wenzel, przybył w towarzystwie Deycksa do więzienia, by Polakom zwiastować radosną nowinę, lud gwałtem otworzył bramę.
Ogromna powstała radość. Ściskano się ze łzami, zaprzysięgano sobie wierną przyjaźń, dawano sobie nawzajem upominki. Zaraz też postanowiono udać się na zamek.
Na czele jechali w otwartym powozie Mierosławski i Libelt, obok nich stali barykadzista i student w mundurze. Z powozu powiewała polska chorągiew, Mierosławski zaś trzymał w ręku chorągiew czarno-czerwono-złotą, jako znak wolności i jedności niemieckiego narodu. W drugim powozie jechały panie Adolfowa Malczewska, Guttrowa, Matecka i Libeltowa, które przybyły właśnie odwiedzić uwięzionych mężów. Przy bramie Oranienburskiej wyprzężono konie i lud ciągnął powozy, za którymi szli w szeregu byli więźniowie, a obok nich wielka ciżba ludu.
Tak przybyto wśród okrzyków: Niech żyje Polska! Niech żyje wolność! Niech żyją Niemcy! przed zamek. Na balkonie ukazał się król i ukłonił się, a minister hr. Schwerin w jego imieniu kilka słów przemówił do ludu.
Potem udano się przed uniwersytet. Tu z balkonu przemawiali do ludu Libelt po niemiecku, a Mierosławski po francusku. Libelt rozwinął program rewolucyi w jasnym, ale suchym wykładzie, Mierosławski mówił krótko, ale porywająco, trzymając w rękach polską i niemiecką chorągiew, o konieczności sprzymierzenia się obu narodów przeciwko rosyjskiemu absolutyzmowi. w końcu mowy zapytał lud, czy przyznaje Polakom niepodległość pod opieką rządu pruskiego, a jeden ogromny wykrzyk przyzwolenia był odpowiedzią ludu berlińskiego.[3]
Następnie napisali uwolnieni z więzienia Polacy adres dziękczynny do ludu niemieckiego, w którym wyrazili się, że czas wymaga, aby celem zabezpieczenia wolnych Niemiec odrodziła się Polska niepodległa, jako przedmurze przeciwko naciskowi Azyi. Adres kończył się słowy: „Niech żyją Niemcy! Niech żyją Prusy! Niech żyje Berlin!”
Aby utrzymać lud berliński w rewolucyjnem napięciu i sprawę polską popierać, utworzył się natychmiast w Berlinie Komitet, do którego weszli Mierosławski, Libelt, Biesiekierski, Wojciech Cybulski i Szymański,[4] do Poznania zaś wysłał Mierosławski kuryera — co też i Komitet od siebie uczynił — z poleceniem, aby bez straty chwili sposobiono się do wojny z Rosyą, którą od Poznania i Krakowa zaczepić należy, a do Centralizacyi w Paryżu napisał z prośbą o przysłanie instruktorów. Pewny był bowiem Mierosławski pomocy ludu niemieckiego, a wrażenie, jakie odniósł z rozmów z ministrami i generałem Willisenem, było takie, że rząd Polakom jawnie pomocnym być nie może w utworzeniu siły zbrojnej przeciw Rosyi, ale że nicby mu milszem nie było, jak gdyby ta siła z siebie wyrosła i potem jako fakt — fait accompli — istniała.[5]
Tymczasem młodzi Polacy, przebywający w Berlinie, po większej części akademicy, w liczbie około 150, ofiarowali swe usługi prezesowi policyi baronowi dr. Minotulemu, który od roku 1839—1847 był prezesem policyi w Poznaniu i landratem poznańskim. Minutoli[6], człowiek światły, uprzejmy i „całem swem ułożeniem różny od urzędników policyjnych, jakimi nas losy przed nim i po nim obdarzały”, przyjął młodzież polską z radością, nazwał ją legionem polskim, dał jej broń z arsenału (pałasze huzarskie) i chciał nawet powierzyć jej straż nad zamkiem królewskim, od czego się jednak wymówili, tłomacząc się tem, że nie są Niemcami. Stanęło więc na tem, że mieli pilnować urzędu pocztowego, co też do 27 marca czynili z polską kokardą na piersiach, a niemiecką u czapek.
Komendę nad legionem miał naprzód Wojciech Cybulski, profesor literatury słowiańskiej przy uniwersytecie berlińskim, a po nim objął ją Henryk Szuman, który od r. 1847, ukończywszy w latach poprzednich studya akademickie, przebywał w Berlinie jako początkujący urzędnik sądowy, mając sobie powierzoną obronę kilku oskarżonych w spisku Mierosławskiego, pomiędzy innymi Józefa Garczyńskiego, późniejszego dowódcy obozu wrzesińskiego. Podkomendnymi byli Jan Koźmian, żołnierz z r. 1831, Adolf Koczorowski, Franciszek Małecki i Wójtowski, którzy odbyli służbę wojskową z uzyskaniem prawa do stopnia podporucznika. Do legionu wstąpili nie tylko akademicy, ale i kilku urzędników, młodzież z zakładów technicznych i rzemieślniczych, a później nawet pewna liczba emigrantów, przybyłych z Francyi. Należeli też do niej Kaźmierz Jarochowski, Norbert Szuman, najmłodszy brat Henryka, Kaźmierz Kantak, Leon Kapliński i Emil Kierski, referendaryusz sądowy.




  1. Szuman H. Ze wspomnień marcowych w r. 1848. Dziennik Poznański. R. 1898, nr. 65. Schmidt H. Die polnische Revolution des Jahres 1848 im Grossherzogtum Posen. Weimar 1912.
  2. Szuman H. Wypadki z r. 1848 w Berlinie.
  3. Memoryał Mierosławskiego, adresowany do generała Pfuela. Gazeta Polska, nr. 65.
  4. Gazeta Polska, nr. 6.
  5. Tamże, nr. 65.
  6. Jemu to przypisywano, że król nakazał wojsku po nocy z 18 na 19 marca wycofać się z Berlina, co miało być powodem późniejszej niełaski. Wysłano go kilka lat później w misyi dyplomatycznej do Persji, umarł 1860 r. Szuman H. Z powodu wspomnień legionu akademickiego w Przechadzkach po mieście. Dziennik Poznański 1888, nr. 256.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.