Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres III/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Okres III
Rozdział Siódmy sejm prowincyonalny
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Siódmy sejm prowincyonalny.
1845.
Sylwetki deputowanych.

Ostatni sejm prowincyonalny, który większe miał dla nas znaczenie, a na którym jeszcze przemawiali Polacy, rozpoczął się 9 lutego 1845 r. Komisarzem królewskim zamianowany został naczelny prezes Beurmann, marszałkiem Józef hr. Goetzendorf-Grabowski, generalny dyrektor Ziemstwa kredytowego,[1] zastępcą jego baron Massenbach z Białkowa.
Mianowanie marszałkiem Grabowskiego powszechne wywowało zdziwienie i zaniepokojenie, nie dlatego, aby był człowiekiem nieodpowiednim lub nielubianym, lecz dlatego, że był wprawdzie członkiem Sejmu, ale nie wyszłym z wyboru i tylko zastępcą księcia Thurn i Taxis. Upatrywano w tem ze strony króla uchybienie godności sejmu, a Grabowskiemu zarzucano, że nierozważnie sobie postąpił, przyjmując urząd jako pełnomocnik księcia niemieckiego, zupełnie krajowi obcego. Grabowski, chcąc zasięgnąć zdania samych posłów w tej draźliwej kwestyi, zwrócił się do dr. Antoniego Kraszewskiego, Feliksa Wężyka, Tadeusza Wolańskiego, Tertuliana Koczorowskiego, Józefa Kurczewskiego i Dąbskiego. „Przyznać się muszę — pisał — że uliczne i pokątne głosy i sądy mało mnie obchodzą; gdyż każdemu wiadomo, jak się formuje opinia w Poznaniu, jak koterye, partye i intrygi poniewierają reputacyą jednych niewinnie, a drugich nad zasługi wynoszą. Mnie jedynie obchodzi opinia mych przyszłych kolegów sejmowych, deputowanych kraju.”
Zapytani o zdanie obywatele oświadczyli się prócz Kraszewskiego za tem, aby Grabowski ofiarowanej sobie przez króla godności nie zrzekał się. Jakoż z pożytkiem dla sprawy narodowej przewodniczył sejmowi do końca.[2]

Było zwyczajem, że deputacya sejmowa wprowadzała komisarza królewskiego na pierwsze posiedzenie sejmu. Do tej deputacyi zawezwał Grabowski pomiędzy innymi Tytusa hr. Działyńskiego, który mu w następujący sposób odpowiedział:
Jaśnie Wielmożny Marszałku Dobrodzieju!

Prawo sejmowe chce, żeby marszałek zapraszał królewskiego komisarza do Izby przez deputacyą, złożoną z członków tej Izby. Marszałek hr. Poniński uwolnił mnie od tego obowiązku, marszałek hr. Potworowski, mniej łaskaw, nałożył go na mnie. Śmiem dziś prosić JW. Marszałka o łaskawy wzgląd na kaszel, który mnie trapi, i na tę okoliczność, że JW. Marszałkowi służą do dyspozycyi daleko paradniejsze figury od mojej i takie, które są ozdobione z przodu i z tyłu,[3] co sprawi wiele piękniejszy widok, z jakiejbądź strony ci szanowni koledzy oglądani będą. Mam honor pisać się Jaśnie Wielmożnego Marszałka najniższym sługąDziałyński.[4]
9 lutego 1845.


W składzie członków sejmu zaszły następujące zmiany:
W stanie rycerskim zastępował, jak się wyżej rzekło, księcia Thurn i Taxis marszałek Grabowski, księcia Sułkowskiego Seweryn Skórzewski z Gołanic, z książąt Radziwiłłów przybył książę Wilhelm, z powiatu kościańskiego Julian Jaraczewski, z powiatu śremskiego Ignacy Sczaniecki, z powiatu szamotulskiego Cypryan Jarochowski, z powiatu gnieźnieńskiego Albin Węsierski, z powiatu szubińskiego Arnold hr. Skórzewski.
Stan rycerski liczył 4 członków, mających głos wirylny, i 22 szlachty, przedstawiającej powiaty. Pomiędzy nimi było 2 Niemców, baron Massenbach i baron Hiller von Gärtringen, dziedzic Pszczewa.
Deputowanych miejskich było 16 i to 2 z Poznania, a po jednym z Bydgoszczy, Wschowy, Leszna, Gniezna, Międzyrzecza i Rawicza, które to 7 miast miało głos wirylny, 8 miast powiatowych miało również 8 posłów. Z tej liczby 16 posłów miejskich byli Polakami Józef Paternowski, burmistrz dobrzycki, i Jan Kugler, aptekarz z Gniezna.
Gminy wiejskie miały w sejmie również 8 przedstawicieli, z których Polakami byli Michał Sadomski, właściciel w Łysinach w powiecie ostrzeszowskim, i Kazimierz Dobrowolski, właściciel w Wiktorowie w powiecie średzkim. Wszyscy inni, sądząc z imion i nazwisk, byli Niemcami.
Tak więc w sejmie, złożonym z 28 Polaków i 24 Niemców, Polacy mieli większość, choć nieznaczną.[5]
Arnold hr. Skórzewski, urodzony 10 listopada 1798 r., pan na Łabiszynie, ożeniony z Malwiną Skórzewską, był bratem hr. Heliodora. Walczył w powstaniu listopadowem i jako porucznik jazdy poznańskiej ozdobiony został 12 września 1831 r. krzyżem złotym. Tytuł hrabiowski otrzymał już 1787 r. ojciec jego Fryderyk od króla pruskiego.
Seweryn Skórzewski, ur. 1807 r. w W. Krzycku z Andrzeja i Ludwiki z Krzyckich, był na uniwersytecie berlińskim, gdy wybuchło powstanie listopadowe. Wstąpiwszy do 1 pułku jazdy kaliskiej, odbył w nim całą wojnę, za co później przesiedział rok w fortecy kołobrzeskiej. Przez 25 lat pełnił obowiązki radcy Ziemstwa z gorliwością. W r. 1846 poślubił Celestynę hr. Sokolnicką.
Julian Jaraczewski, dziedzic Głuchowa pod Kościanem, ożeniony z Antoniną z Koszutskich, waleczny żołnierz z r. 1831, radca Ziemstwa Kredytowego, znany był w Księstwie jako wzorowy gospodarz.
Albin Węsierski, urodzony 12 kwietnia 1812 r., wstąpił 1830 roku jako prosty żołnierz do jazdy poznańskiej, dnia 13 czerwca 1831 r. mianowany został podporucznikiem, z generałem Różyckim był na Litwie, w bitwie pod Drohiczynem z pięciu kolegami zabrał generała rosyjskiego do niewoli i do końca walczył pod Różyckim w Królestwie. Powróciwszy do Księstwa, poślubił Ludwikę hr. Kwilecką i z zamiłowaniem oddał się gospodarstwu w dobrach swych Zakrzewie i Sławnie.
Cypryan Jarochowski, urodzony 4 października 1796 r. z Józefa, porucznika kawaleryi narodowej, i Krystyny z Gosłębowskich, dziedzic Sokolnik, walczył w powstaniu listopadowem i jako podporucznik jazdy poznańskiej ozdobiony został 25 maja 1831 roku krzyżem złotym. Obrany dwukrotnie prowincyonalnym dyrektorem Ziemstwa, piastował ten urząd od r. 1839 do 1851. Po śmierci pierwszej żony, Zofii z Mielęckich, poślubił Konstancyą Trąmpczyńską, z którą, rozpocząwszy urzędowanie, osiadł stale w Poznaniu.
„Dom ich był otwarty, a pokoje rzadko kiedy próżne; zawsze mogłeś tam zastać kilka, kilkanaście osób tak ze wsi, jak z miasta, a nieraz i liczne zgromadzenie bądź dla zabawy, bądź też dla spraw ważniejszych. Tak pani, jak i pan domu równie przyciągali do siebie; pani z piękną i ujmującą twarzą łączyła rzadką szczerość i serdeczność w mowie i obejściu, a ponieważ prócz tego wiedzieli wszyscy, jak przykładną była matką rodziny, jak niezmienną w stosunkach, przyjaźni, życzliwą i chętną, gdy chodziło o dobry uczynek, wreszcie jak gorącą w uczuciach patryotycznych, dla tego otaczał jej osobę powszechny szacunek i każdy bez różnicy płaci i wieku uważał sobie za miły obowiązek odwiedzać jej gościnne progi, dyrektor zaś, jak go zwykle nazywano, zjednał sobie nie tylko prostotą i otwartością i równą dla wszystkich uprzejmością licznych przyjaciół i życzliwych jeszcze w czasach szkolnych i uniwersyteckich, lecz jako Polak i jako obywatel zajmował ważne stanowisko polityczne. Żarliwą miłość ojczyzny łączył z wyobrażeniami demokratyczno-republikańskiemi.”[6]


Jakkolwiek Polacy wdzięczni byli Fryderykowi Wilhelmowi IV za dotychczasowe ulgi, domagali się jednak, opierając się na traktacie wiedeńskim i przyrzeczeniach tak jego ojca, jako i jego własnych,
1. aby we wszystkich czynnościach sądowych tylko tekst polski był obowiązujący dla Polaka,
2. aby język polski nie jako tłomaczenie, lecz jako język urzędowy we wszystkich czynnościach, tyczących się polskich interesantów, był używany,
3. aby król cofnął rozkazy gabinetowe z 5 maja 1839 r. i 6 marca 1841 r., dozwalające zrzeczenia się polskiego protokółu,
4. aby regulamin z 14 kwietnia 1832, wywołany przez władze poznańskie, zniesiono, a przywrócono służące językowi polskiemu przed wydaniem tego regulaminu prawa,
5. aby, ponieważ ani w rejencyi, ani pomiędzy radcami ziemiańskimi nie znajdował się już w r. 1845 ani jeden Polak, a 2 tylko radców rejencyjnych umiało po polsku, polecono młodszym poznańskim urzędnikom tak administracyjnym jak sądowym nabycie w pewnym oznaczonym czasie znajomości języka polskiego jako koniecznego warunku dalszego posuwania się na urzędy w W. Księstwie Poznańskiem,
6. aby znajdujących się w innych prowincyach monarchii urzędników tak administracyjnych, jak sądowych, język polski posiadających, powołano do W. Księstwa,
7. aby przy obsadzaniu nadal urzędów w W. Księstwie Poznańskiem uważano we wszystkich gałęziach służby publicznej jako nieodzowny warunek na znajomość dokładną języka polskiego z zachowaniem szczególnego na rodaków tutejszych względu,
8. aby odjęte mieszkańcom W. Księstwa prawo obierania radców ziemiańskich w myśl ustawy z 13 kwietnia 1822 r. przywrócono w ten sposób, iżby stanom powiatowym wybór z pomiędzy siebie, bez ograniczenia na obywateli ze stanu rycerskiego, dozwolono, a po uchyleniu rozkazu gabinetowego z 13 września 1839 r. nadano na nowo deputowanym powiatowym prawo zastępowania radców ziemiańskich,
9. aby w gimnazyum leszczyńskiem, gdzie połowa uczniów składa się z Polaków, wykładano połowę przedmiotów w polskim, a połowę w niemieckim języku przez wszystkie klasy, a literaturę polską w dwóch najwyższych klasach uczniom polskiej narodowości. A ponieważ dyrektorem gimnazyum ostrowskiego mianowano nauczyciela wyższego z Opola Engera, któremu dopiero za warunek położono, aby się nauczył po polsku (czego zresztą święcie dopełnił), a w gimnazyum w Trzemesznie razem z dyrektorem było 1845 r. 5 nauczycieli, którzy albo nie umieli po polsku, albo tak mało, że im prawie nie podobna było wykładać w nim, w gimnazyum zaś poznańskiem w dwóch wyższych klasach uczyli nauczyciele, nie znający języka polskiego, a przy obsadzaniu posad etatowych powoływano zwykle nauczycieli z innych prowincyi z pominięciem krajowców — przeto prosił sejm:
10. aby a) tylko takich nauczycieli i dyrektorów w gimnazyach poznańskiem, trzemeszeńskiem i ostrowskiem umieszczano, który język polski posiadają do tyla, że nie udaremnią nauk przez kaleczenie gramatyki i ducha języka,
b) aby nauczycieli i dyrektorów, którzy obecnie przy wymienionych gimnazyach urzędują, a języka polskiego dokładnie nie znają, przeniesiono do gimnazyów czysto niemieckich, ich miejsce zaś aby zajęli nauczyciele, obadwa języki umiejący,
c) aby licznych polskich kandydatów, którzy jako nauczyciele pomocniczy już od lat uczą, stanowczo instalowano i stałemi pensyami opatrzono,
11. aby, jeśli już nie zupełny uniwersytet, to przynajmniej dwa fakultety, teologiczny i filozoficzno-kameralistyczny w Poznaniu urządzono, co było złagodzeniem trzech petycyi: Lipskiego, Karola Czarneckiego i władz miejskich poznańskich o założenie uniwersytetu, oraz aby założono wyższą szkołę polsko-katolicką dla płci żeńskiej z zaopatrzeniem jej w budynek i fundusz potrzebny, a to w miejsce zniesionych klasztorów żeńskich, które trudniły się kształceniem dziewcząt,
12. aby nietylko władzom, w ustawie z dnia 9 stycznia 1817 r. wymienionym, ale i wszystkim władzom i urzędnikom herbu W. Księstwa Poznańskiego na tarczach i pieczęciach używać nakazano,
13. aby stosownie do patentu okupacyjnego z 15 maja 1815 r. przyłączono powiaty wałecki i kamieński do W. Księstwa Poznańskiego.[7]
Na wszystkie te żądania odpowiedział król sucho w odprawie sejmowej z 27 grudnia 1845 r., że nie może przychylić się do wniosków o zmianę obecnego postępowania, przyrzekł natomiast polepszyć byt materyalny nauczycieli przy gimnazyum św. Maryi Magdaleny, utworzeniu zaś w Poznaniu katolicko-polskiej szkoły żeńskiej nie okazał się przeciwnym, ale pozostawił rzecz nierozstrzygniętą.




  1. Krótko po r. 1845 nastąpiła katastrofa w życiu Józefa hr. Goetzendorf-Grabowskiego. Zbyt wystawne życie i szczodrość sprowadziły finansowe zawikłania i przesilenia, mało kto zrozumiał, czemu i jakim zbiegiem okoliczności wybornie zagospodarowane i znaczne dobra, Wełna i Uchorowo, przeszły dobrowolną, a potem Łukowo przymusową sprzedażą, w niemieckie ręce. Żona dyrektora, Klementyna z Wyganowskich, wyjechała z córkami do Włoch, synowie wynieśli się do Królestwa, gdzie poślubili rodzone siostry, Adam Jadwigę, a Władysław Maryę księżniczki Lubomirskie. Za synami podążył ojciec, za resztę fortuny kupił wieś w Lubelskiem, najczęściej jednak przemieszkiwał w Warszawie, gdzie umarł 1880 r. w 89 roku życia. Motty M. Przechadzki IV. 48—51.
  2. Kętrzyński W. Przyczynki do historyi ostatniego sejmu poznańskiego r. 1845. Lwów 1908.
  3. Działyński miał na myśli barona Hillera von Gärtringen, jedynego szambelana w gronie ówczesnych posłów.
  4. Kętrzyński, przyczynki itd.
  5. Kętrzyński przyczynki itd.
  6. Motty M. Przechadzki. I. 162.
  7. Żychliński, II, 249—277.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.