Przejdź do zawartości

Han z Islandyi/Tom III/XIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Hugo
Tytuł Han z Islandyi
Podtytuł Powieść historyczna
Wydawca Biesiada Literacka
Data wyd. 1912
Druk Drukarnia Synów St. Niemiry
Miejsce wyd. Warszawa
Tytuł orygin. Han d’Islande
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XIV.
Czy to człowiek, czy też duch piekielny przemawia w ten sposób? Jakiż demon złośliwy tak tobą miota? Pokaż mi tego nieubłaganego wroga, który zamieszkuje twoje serce.
Maturin.

Han z Islandyi i Schumacker znaleźli się razem w wieżycy Lwa Szlezwiskiego. Uniewinniony były wielki kanclerz przechadzał się zwolna, z gorzkiemi w oczach łzami; skazany rozbójnik śmiał się w swych kajdanach, otoczony strażą.
Obaj więźniowie długo na siebie spoglądali w milczeniu; możnaby powiedzieć, że wzajemnie poznają w sobie wrogów wszystkich ludzi.
— Kto ty jesteś? — zapytał nareszcie były kanclerz rozbójnika.
— Powiem ci moję imię — odparł zapytany — aby cię zmusić do ucieczki. Jestem Han z Islandyi.
— Oto moja ręka — rzekł Schumacker, postępując ku niemu.
— Czy chcesz, żebym ją pożarł?
— Hanie z Islandyi — przemówił znów Schumacker — podobasz mi się, ponieważ nienawidzisz ludzi.
— Ty nie stanowisz wyjątku.
— Słuchaj. Nienawidzę ludzi, jak i ty, ponieważ robiłem im dobrze, a oni złem mi płacili.
— W tem się różnisz ode mnie. Ja ich nienawidzę dlatego, że mi czynili dobrze, a ja im złem płaciłem.
Pod spojrzeniem potwora, Schumacker zadrżał. Napróżno starał się swój wstręt przezwyciężyć, — jego dusza nie mogła sympatyzować z duszą rozbójnika.
— Tak jest — zawołał — nienawidzę ludzi, bo są fałszywi, niewdzięczni, okrutni. Winien im jestem wszystkie nieszczęścia mojego życia.
— A ja im całe moje szczęście zawdzięczam.
— Szczęście? Co nazywasz szczęściem!
— To, że czułem ich ciało drgające pod moim zębem; że ich krwią gorącą rozgrzewałem spragnione gardło; że żyjące istoty z rozkoszą rozbijałem o szczyty skał, słuchając, jak krzyk ofiary łączył się z chrzęstem łamanych członków. Takie to uciechy zawdzięczam ludziom.
Schumacker cofnął się ze strachem i oburzeniem od potwora, do którego przed chwilą zbliżył się prawie z dumą mniemając, że jest do niego podobnym. Teraz, przejęty wstydem, twarz zakrył rękami. Wstydził się teraz samego siebie. Jego serce szlachetne uczuło wstręt do nienawiści, którą tak długo żywił ku ludziom; jej odbicie ujrzał w sercu Hana z Islandyi, jak gdyby w straszliwem zwierciadle.
— I cóż, nieprzyjacielu ludzi — rzekł potwór ze śmiechem — czy się ośmielisz jeszcze chlubić tem, żeś do mnie podobny?
Starzec zadrżał.
— O Boże! — szepnął — wołałbym ich kochać, aniżeli tak ich nienawidzieć, jak ty...
W tej chwili straż przyszła po potwora, aby go zaprowadzić do pewniejszego więzienia. Schumacker, pogrążony w zadumie, pozostał sam w wieży; nie był już jednak wrogiem ludzi.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: anonimowy.