Przejdź do zawartości

Granice opodatkowania/Część I/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Janusz Libicki
Tytuł Granice opodatkowania
Wydawca Towarzystwo Ekonomiczne w Krakowie
Data wyd. 1936
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI
WPŁYW ŚWIADCZEŃ PUBLICZNYCH NA ZASPAKAJANIE POTRZEB INDYWIDUALNYCH ORAZ NA KAPITALIZACJĘ

Jaką mamy inną drogę określenia granic opodatkowania z chwilą, gdy porzucimy usiłowania znalezienia ilościowej odpowiedzi na to pytanie? Badając to zagadnienie z punktu widzenia dochodu społecznego, możemy przyjąć najogólniej, że jednostka gospodarująca dzieli w zasadzie swój dochód na trzy części: przeznaczeniem pierwszej części jest zaspokojenie jej potrzeb indywidualnych, druga część jest przeznaczona na zaspokojenie potrzeb zbiorowych, czyli na świadczenia na rzecz gospodarki publicznej, a trzecia część na zaspokojenie potrzeby kapitalizacji. Dążenie bowiem do uzyskania w przyszłości dochodu większego od obecnego może być uważane za potrzebę na równi z innymi potrzebami. Zaznaczyć przytem należy, że część dochodu, przeznaczona na zaspokojenie potrzeb indywidualnych, czyli innymi słowami, na pokrycie wydatków, związanych z bieżącą konsumcją, dzieli się z kolei na dwie zasadnicze części, a mianowicie na tę część, która służy zaspakajaniu najbardziej zasadniczych potrzeb, jak jedzenie, ubranie i mieszkanie, oraz na tę część, przy pomocy której zostają zaspakajane potrzeby o charakterze bardziej luksusowym.
W tej formie zagadnienie granic opodatkowania polegałoby więc na tym, aby zbadać, jaki wpływ wywierają zmiany w wysokości świadczeń na rzecz gospodarki publicznej na wymienione pozostałe działy, na które zostaje zużyty dochód jednostki. Jakie więc wpływy mają te zmiany w zakresie bieżącej konsumcji jednostki gospodarującej oraz w zakresie jej kapitalizacji.
Jeżeli pozostawimy na razie na boku dział świadczeń publicznych (jako tę część dochodu jednostki, która pozostaje zarówno co do swojej wysokości, jak przeznaczenia poza zakresem jej swobodnej rozporządzalności), możemy przyjąć, że jednostka gospodarująca rozdziela swój dochód (względnie tę jego część, która leży w zakresie jej swobodnej rozporządzalności) według następującego schematu: jedną część swego dochodu przeznacza ona na zaspokojenie swych najdotkliwiej odczuwanych potrzeb, drugą część na zaspokojenie potrzeb o bardziej luksusowym charakterze, i wreszcie, pozostałość dochodu na zaspokojenie potrzeby kapitalizacji. Te trzy zasadnicze grupy potrzeb nazwijmy kolejno grupą A, grupą B i grupą C.
Każda z tych grup, a przede wszystkim dwie pierwsze, składa się z całego szeregu potrzeb, których zaspokojenie wymaga całego szeregu dóbr i usług. Dla uproszczenia przyjmijmy jednak, że każda z tych grup jest w swym zakresie jednolita w tym sensie, że dla każdej z nich możemy utworzyć jedną krzywą popytu na dobra i usługi, służące dla jej zaspokojenia. W ten sposób dla omawianego schematu, według którego jednostka gospodarująca rozdziela swój dochód, otrzymamy jako jego ilustrację trzy krzywe popytu, a mianowicie krzywą popytu danej jednostki na dobra, zaspakajające potrzeby grupy A, krzywą popytu na dobra, zaspakajające potrzeby grupy B i wreszcie trzecią krzywą popytu na dobra zaspakajające potrzeby grupy C, czyli t. zw. krzywą popytu na przyrost przyszłego dochodu.
Jednostka, racjonalnie gospodarująca, dąży do zmaksymalizowania użyteczności całkowitej, jaką może uzyskać przy realizowaniu swego planu gospodarczego. W tym celu jednostka gospodarująca dąży zarówno przy układaniu, jak i przy wykonywaniu swego planu gospodarczego do wyrównywania użyteczności krańcowych poszczególnych dóbr i usług, jakie może uzyskać do swego rozporządzenia dla zaspokojenia swych potrzeb. Tak więc jednostka gospodarująca stara się osiągnąć wyrównanie użyteczności krańcowej dóbr i usług t. zw. pierwszej potrzeby z użytecznością krańcową dóbr i usług o charakterze bardziej luksusowym oraz z użytecznością krańcową przyrostu przyszłego dochodu.
Zgodnie z uczynionym poprzednio założeniem nie była brana dotychczas pod uwagę ta kategoria wydatków jednostki, czyli ta część jej dochodu, która zostaje przeznaczona na pokrycie kosztów zaspakajania potrzeb zbiorowych. Konieczność przeznaczenia pewnej części dochodu na pokrycie kosztów zaspakajania potrzeb zbiorowych jest równoznaczna z koniecznością odpowiedniego zmniejszenia tej części dochodu jednostki gospodarującej, której przeznaczeniem było pokrywanie kosztów zaspakajania potrzeb indywidualnych wraz z potrzebą kapitalizacji włącznie. Tym samym więc ta ostatnia kategoria potrzeb nie będzie mogła być zaspakajana w takim stopniu, w jakim byłaby zaspakajana, gdybyśmy nie potrzebowali uwzględniać kosztów zaspakajania potrzeb zbiorowych. Jaki wpływ na zaspakajanie potrzeb indywidualnych ma wprowadzenie, względnie powiększenie, dotychczasowych wydatków, związanych z pokrywaniem kosztów zaspakajania potrzeb zbiorowych? W jaki sposób poszczególne krzywe popytu zareagują na tego rodzaju zmniejszenie rozporządzalnej części dochodu?
Przede wszystkim zachodzi pytanie, czy w wypadku zmniejszenia rozporządzalnej części dochodu jednostki gospodarującej będziemy mieli do czynienia z tego rodzaju sytuacją, że pewne potrzeby obecnie w ogóle nie będą zaspakajane, podczas gdy zaspakajanie innych pozostanie na niezmienionym poziomie, czy też raczej spodziewać się możemy tego, że skutki zmniejszenia rozporządzalnej części dochodu dadzą się odczuć w pewien sposób w zakresie zaspakajania wszystkich potrzeb?
Zgodnie z tym, co powiedziane było już powyżej, jednostka gospodarująca dąży do zmaksymalizowania użyteczności całkowitej dóbr i usług, jakimi może rozporządzać drogą wyrównania ich użyteczności krańcowych. Jeżeli więc zmniejszenie rozporządzalnej części dochodu miałoby ten skutek, że pogorszeniu uległoby zaspokojenie niektórych tylko potrzeb, podczas gdy zaspokojenie innych pozostałoby na poziomie niezmienionym, wówczas postulat wyrównywania użyteczności krańcowych nie zostałby spełniony. Aby więc z postulatem tym pozostać w zgodzie, musimy stwierdzić konieczność pogorszenia w stopniu zaspakajania wszystkich potrzeb.
Wyrównanie użyteczności krańcowych będzie musiało mieć miejsce i teraz, w obecnych zmienionych warunkach, jakkolwiek, rzecz prosta, wyrównanie to nastąpić będzie musiało na poziomie niższym od poprzedniego. Wyrównanie to więc będzie mogło nastąpić tylko poprzez daleko idące zmiany w sposobie i zakresie zaspakajania poszczególnych potrzeb. Dzięki zmniejszeniu rozporządzalnej części dochodu bowiem poszczególne krzywe popytu ulegną różnym przesunięciom, oznaczającym, jaką zmianą w zaspakajaniu swych potrzeb zareagują poszczególne jednostki gospodarujące na zmniejszenie rozporządzalnej części dochodu. Wielkość tych reakcyj, czyli, innymi słowami, wielkość przesunięć krzywych popytu, spowodowana zmianami w wielkości dochodu, zależna jest od t. zw. «elastyczności dochodowej» popytu na dane dobro, względnie na daną usługę.
Zaznaczyć tu odrazu należy konieczność rozróżnienia między pojęciem «elastyczności dochodowej» krzywej popytu a pojęciem elastyczności krzywej popytu. Pojęcie elastyczności krzywej popytu ma na celu wyjaśnienie przesunięć na krzywej popytu, jakie zostają wywołane zmianami ceny lub ilości danego dobra. Pojęcie to wyjaśnia zatem związek, jaki zachodzi między ilością danego dobra na rynku i jego ceną. Pojęcie «elastyczności dochodowej» krzywej popytu natomiast ma na celu wyjaśnienie przesunięć, jakim ulegnie cała krzywa popytu na skutek zmian w wielkości dochodu jednostki gospodarującej. To ostatnie pojęcie zatem służy nam do wyjaśnienia związku między wielkością dochodu jednostki gospodarującej i wielkością jej konsumcji.
O popycie danej jednostki na dane dobro, względnie o krzywej reprezentującej ten popyt, możemy powiedzieć, że ma dużą elastyczność dochodową wówczas, jeśli stosunkowo nieznaczna zmiana w dochodzie tej jednostki wywołuje znaczną zmianę w rozmiarach jej wydatków na zaopatrzenie się w dane dobro. Graficzną ilustracją tego wypadku będzie bardzo znaczne przesunięcie na wykresie krzywej popytu w górę albo w dół.
Elastyczność dochodowa popytu danej jednostki na dane dobro, względnie krzywej, reprezentującej ten popyt, będzie natomiast małą wówczas, jeśli taka sama, jak w poprzednim wypadku, zmiana w dochodzie tej jednostki wywoła nieznaczną tylko zmianę w rozmiarach jej wydatków na zaopatrzenie się w dane dobro. Graficzną ilustracją małej elastyczności dochodowej krzywej popytu będzie zatem niewielkie stosunkowo jej przesunięcie na wykresie w górę lub w dół.
Jeśli chodzi o kwestię kierunków tych przesunięć, to, ogólnie biorąc, spodziewać się możemy przesunięć krzywych popytu w górę w wypadkach zwiększania się dochodu, oraz przesunięć ich w dół w wypadkach zmniejszania się dochodu. Niekiedy jednak możliwe są pewne wyjątki od tej ogólnej zasady. W tych wyjątkowych wypadkach mamy do czynienia z przesunięciami pewnych krzywych popytu w dół w wypadkach wzrostu dochodu oraz przesunięciami w górę w wypadkach zmniejszania się dochodu.
Te ostatnio wymienione wypadki mogą mieć miejsce wówczas tylko, gdy zmiana w rozmiarach dochodu danej jednostki wywołuje nie tylko ilościowe, ale również i jakościowe zmiany w jej konsumcji. Tak więc na przykład zwiększenie dochodu może wywołać zmniejszenie konsumcji kartofli, oczywiście jednak przy jednoczesnym, tym znaczniejszym zwiększeniu konsumcji na przykład mięsa. W tym więc wypadku zwiększeniu dochodu jednostki będzie odpowiadało zmniejszenie się jej popytu na kartofle, co graficznie zostanie uwidocznione przez przesunięcie w dół krzywej reprezentującej popyt tej jednostki na kartofle.
I na odwrót, zmniejszenie dochodu może wywołać konieczność tak daleko idącego ograniczenia konsumcji na przykład mięsa, że dla skompensowania tego ubytku niezbędnym będzie znacznie powiększenie konsumcji kartofli ponad dotychczasowy poziom. Ten z kolei wypadek graficznie będzie przedstawiony przez przesunięcie krzywej popytu danej jednostki na kartofle w górę.
Wspomniane wypadki są, jak już zaznaczono, wyjątkami, na ogół zaś przyjmujemy zwiększenie konsumcji (a więc przesunięcie krzywej popytu do góry) w wypadkach wzrostu dochodu i ograniczenia konsumcji (a tym samym przesuwanie się krzywej popytu w dół) w wypadkach zmniejszenia się dochodu. Szczególniej wówczas, gdy opieramy się na założeniu, że całość rozporządzalnej części dochodu jednostki gospodarującej zostaje podzielona na trzy zasadnicze grupy wydatków, a mianowicie: grupa wydatków na dobra i usługi t. zw. pierwszej potrzeby, grupa wydatków na dobra i usługi o charakterze luksusowym, oraz kapitalizacja, możemy przyjąć bez zastrzeżeń, że z chwilą zmniejszenia się tej rozporządzalnej części dochodu wskutek wzrostu świadczeń na rzecz gospodarki publicznej, krzywe popytu, reprezentujące popyt jednostki na te trzy grupy dóbr i usług ulegną przesunięciu w dół. Oczywiście jednak wielkość tego przesunięcia w dół będzie różna dla każdej krzywej popytu i będzie zależna od ich indywidualnych «elastyczności dochodowych».
W omawianym wypadku zatem z chwilą, gdy rozporządzalna część dochodu jednostki zostanie zmniejszona wskutek zwiększenia świadczeń na rzecz gospodarki publicznej, spodziewać się możemy, że najmniejszemu stosunkowo przesunięciu w dół ulegnie krzywa popytu na dobra pierwszej potrzeby. «Elastyczność dochodowa» tej krzywej jest bowiem stosunkowo najmniejsza. Grupa wydatków na zaspokojenie tych najniezbędniejszych dla istnienia człowieka potrzeb zostanie stosunkowo najmniej ograniczona. Przypuszczać dalej można, że dużo znaczniejszemu już ograniczeniu ulegnie grupa wydatków na dobra i usługi o charakterze bardziej luksusowym. Krzywa, reprezentująca popyt na tego rodzaju dobra i usługi, zostanie więc przesunięta w dół o wiele silniej, niż poprzednia. Oznacza to, że krzywa ta jest dużo elastyczniejsza w stosunku do zmian w rozmiarach dochodu jednostek gospodarujących, niż poprzednia. I wreszcie, w większości wypadków, najbardziej wrażliwą na zmiany w wielkości dochodu (względnie jego rozporządzalnej części) okaże się prawdopodobnie ta część dochodu, którą jednostka przeznacza na kapitalizację. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć, że elastyczność dochodowa popytu na zwiększenie przyszłego dochodu jest stosunkowo największa. Krzywa popytu, reprezentująca ten popyt, ulegnie więc najsilniejszemu stosunkowo przesunięciu w dół.
Przy dalszym powiększaniu świadczeń na rzecz gospodarki publicznej w stosunku do dochodu jednostki gospodarującej, czyli, innymi słowami, przy dalszym zmniejszaniu się tej części jej dochodu, którą może ona swobodnie rozporządzać dla zaspokojenia swych potrzeb indywidualnych, będziemy mieli do czynienia z dalszym, analogicznym ograniczaniem jej wydatków w tych trzech wymienionych grupach i co za tym idzie, będziemy mieli do czynienia z wyrównywaniem się użyteczności krańcowych dóbr i usług, służących do zaspokojenia jej potrzeb na coraz gorszym poziomie.
Przy dalszym jeszcze zmniejszaniu się rozporządzalnej części dochodu jednostki może mieć miejsce tak znaczne obniżenie niektórych krzywych popytu (tych mianowicie, których cechą charakterystyczną jest znaczna elastyczność w stosunku do zmian w wielkości dochodu), że przy danych, niezmienionych cenach reprezentowane przez nie potrzeby w ogóle nie zostaną zaspokojone. Wypadek ten będzie mieć miejsce wówczas, gdy krzywa popytu na dane dobro zostanie przesunięta w dół tak znacznie, że na całej przestrzeni przebiegać będzie poniżej linii aktualnej ceny rynkowej danego dobra. W wypadku tym nie będzie żadnego punktu przecięcia krzywej popytu na dane dobro z linią aktualnej ceny rynkowej tego dobra, to znaczy, że przy danej krzywej popytu i przy danej cenie rynkowej żadna ilość danego dobra w ogóle nie zostanie zakupiona przez daną jednostkę. Popyt jej na to dobro będzie więc miał charakter jedynie popytu t. zw. wirtualnego, a nie będzie popytem efektywnym.
W omawianym wypadku mamy podstawy do przyjęcia, jak wspomniano już poprzednio, że w miarę zmniejszania się dochodu jednostki najsilniejszemu obniżeniu ulegnie jej krzywa popytu na przyrost przyszłego dochodu. Przy bardzo znacznym zmniejszeniu dochodu (względnie jego rozporządzalnej części wskutek zwiększenia świadczeń na rzecz gospodarki publicznej) spodziewać się zatem możemy, że krzywa popytu na przyrost przyszłego dochodu ulegnie tak silnemu obniżeniu, że jednostki o tym tak niskim dochodzie będą zmuszone zaprzestać kapitalizacji. Jednostka przede wszystkim musi mieć zaspokojone swoje najsilniej odczuwane bieżące potrzeby, a dopiero potem może zacząć myśleć o zwiększaniu swego dochodu na przyszłość.
Dla każdej poszczególnej jednostki gospodarującej niewątpliwie inaczej zupełnie wypada ocena stosunku potrzeb teraźniejszych do przyszłych. Jedne z nich zaprzestaną kapitalizować już wcześniej, t. zn. rozporządzając jeszcze stosunkowo wysokim dochodem, inne zaś będą jeszcze kapitalizować przy znacznie niższym dochodzie. Dla każdej jednak racjonalnie gospodarującej jednostki istnieć musi pewna granica wielkości dochodu, poniżej której schodząc, rezygnuje ona już z dalszej kapitalizacji na rzecz zaspakajania bieżących potrzeb. Niezależnie więc od różnic, jakie mogą zachodzić między indywidualnymi skalami wartościowania potrzeb właściwymi dla poszczególnych jednostek gospodarujących, możemy przyjąć ogólnie, że istnieje pewne minimum dochodu, poniżej którego jednostki gospodarujące nie są w stanie kapitalizować.
Na tej drodze zatem możemy próbować dojść do określenia granicy wysokości świadczeń na rzecz gospodarki publicznej w stosunku do dochodów gospodarstw prywatnych. Świadczenia te mianowicie nie powinny nigdy w tak znacznym stopniu zmniejszać rozporządzalnej części dochodu jednostek gospodarujących, by powodować zanik kapitalizacji.
Tego rodzaju określenie granic opodatkowania jest jednak niewątpliwie bardzo ogólnikowe i właściwie nie odpowiada w pełni na pytanie co do stosunku, jaki powinien zachodzić między dochodem prywatno-gospodarczym a ciążącymi na nim świadczeniami na rzecz gospodarki publicznej. Powyższe określenie bowiem podaje tylko tę najwyższą granicę opodatkowania, przekroczenie której grozi już społeczeństwu dekapitalizacją. Określenie to mówi nam więc jedynie o tej granicy opodatkowania, powyżej której, jeśli można się tak wyrazić, zaczyna się już, z skarbowego punktu widzenia, «podcinanie gałęzi, na której się siedzi». Przekroczenie tej granicy bowiem, wywołując zmniejszenie rentowności gospodarstw prywatnych, musi doprowadzić ostatecznie do zmniejszenia dochodów skarbowych w przyszłości.
W dodatku należy tu odrazu zwrócić uwagę na jedno. W wypadku, gdy mamy do czynienia z krajem o stałym przyroście ludności, brak kapitalizacji oznaczałby zmniejszenie się przeciętnego dochodu społecznego na głowę ludności, co już byłoby równoznaczne z alegorycznym «podcinaniem gałęzi». Utrzymywanie kapitalizacji, odpowiadającej przyrostowi ludności, oznaczałoby utrzymywanie przeciętnego dochodu społecznego na głowę ludności na niezmienionym poziomie, a więc byłoby równoznaczne z zahamowaniem postępu gospodarczego, którego wyrazem jest wzrost przeciętnego realnego dochodu społecznego na głowę ludności. Postulatem zaś racjonalnej polityki skarbowej musi być nie przeciwstawianie się, lecz współdziałanie z postępem życia gospodarczego. Wyznaczanie więc tego rodzaju granicy opodatkowania nie odpowiadałoby powyżej wymienionemu postulatowi. Tak określoną granicę możnaby nazwać najwyższą granicą opodatkowania.
Z drugiej strony istnieją jednak również granice obniżania wysokości świadczeń publiczno-gospodarczych. Mianowicie tak silne ich obniżenie i w związku z tym tak silne ograniczenie usług gospodarki publicznej w zakresie bezpieczeństwa na zewnątrz, czy na wewnątrz, w zakresie wymiaru sprawiedliwości, porządku czy oświaty, że pociągnąćby to musiało zanik kapitalizacji, byłoby równie sprzeczne z postulatem racjonalnego gospodarowania. Tę drugą granicę możnaby analogicznie nazwać najniższą granicą opodatkowania.
Między tymi dwoma granicami istnieje jednak ogromnie szeroka marża, w zakresie której może się przesuwać ta linia podziału dochodu społecznego na część, przeznaczoną na zaspakajanie potrzeb indywidualnych, i część, przeznaczoną na zaspakajanie potrzeb zbiorowych. Gdzie jednak jest jej właściwe miejsce? Jaki jest optymalny stosunek tych dwóch części dochodu jednostki do siebie? Rozumując na tych podstawach, nie jesteśmy w stanie udzielić ścisłej odpowiedzi na to pytanie i ograniczyć się musimy jedynie do nakreślenia wymienionych powyżej ogólnych ram. Ściślejszą odpowiedź usiłują dać inne sposoby ujmowania zagadnienia granic opodatkowania, których omówieniu poświęcony jest następny rozdział.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janusz Libicki.