Strona:Janusz Libicki - Granice opodatkowania.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak wyrazić, zaczyna się już, z skarbowego punktu widzenia, podcinanie gałęzi, na której się siedzi». Przekroczenie tej granicy bowiem, wywołując zmniejszenie rentowności gospodarstw prywatnych, musi doprowadzić ostatecznie do zmniejszenia dochodów skarbowych w przyszłości.
W dodatku należy tu odrazu zwrócić uwagę na jedno. W wypadku, gdy mamy do czynienia z krajem o stałym przyroście ludności, brak kapitalizacji oznaczałby zmniejszenie się przeciętnego dochodu społecznego na głowę ludności, co już byłoby równoznaczne z alegorycznym «podcinaniem gałęzi». Utrzymywanie kapitalizacji, odpowiadającej przyrostowi ludności, oznaczałoby utrzymywanie przeciętnego dochodu społecznego na głowe ludności na niezmienionym poziomie, a więc byłoby równoznaczne z zahamowaniem postępu gospodarczego, którego wyrazem jest wzrost przeciętnego realnego dochodu społecznego na głowę ludności. Postulatem zaś racjonalnej polityki skarbowej musi być nie przeciwstawianie się, lecz współdziałanie z postępem życia gospodarczego. Wyznaczanie więc tego rodzaju granicy opodatkowania nie odpowiadałoby powyżej wymienionemu postulatowi. Tak określoną granicę możnaby nazwać najwyższą granicą opodatkowania.
Z drugiej strony istnieją jednak również granice obniżania wysokości świadczeń publiczno-gospodarczych. Mianowicie tak silne ich obniżenie i w związku z tym tak silne ograniczenie usług gospodarki publicznej w zakresie bezpieczeństwa na zewnątrz, czy na wewnątrz, w zakresie wymiaru sprawiedliwości, porządku czy oświaty, że pociągnąćby to musiało zanik kapitalizacji, byłoby równie sprzeczne z postulatem racjonalnego gospodarowania. Tę drugą granicę możnaby analogicznie nazwać najniższą granicą opodatkowania.
Między tymi dwoma granicami istnieje jednak ogromnie szeroka marża, w zakresie której może się przesuwać ta linia podziału dochodu społecznego na część, przeznaczoną na zaspakajanie potrzeb indywidualnych, i część, przeznaczoną na zaspakajanie potrzeb zbiorowych. Gdzie jednak jest jej właściwe miejsce? Jaki jest optymalny stosunek tych dwóch części dochodu jednostki do siebie? Rozumując na tych podstawach, nie jesteśmy w stanie udzielić ścisłej odpowiedzi na to