Gość (Przerwa-Tetmajer, 1900)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Tytuł Gość
Pochodzenie Poezye IV
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1900
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Gość.

Ten dawny, dobry gość przychodzi do mnie,
Siada naprzeciw i ręce zakłada;
Ten dawny, dobry gość, ta sama, blada
Twarz i te oczy, tak smutne ogromnie.

Patrzymy na się... ileż to my razy,
Ileż to godzin tak, jak ot w tej chwili,
Tak my na siebie patrząc, przepatrzyli
I nie mówili nic — czem są wyrazy?!

Mój gość, ta postać cicha, smutna, blada,
Patrzy mi w duszę i tak mi w niej czyta,
Jak kochająca w kochanku kobiéta —
Karta po karcie dusza się rozkłada.

I wszystkie swoje wyjawia gorycze,
I wszystkie smutki i tę swoją całą
Dziwną tęsknotę, której nieba mało,
I wszystkie swoje pragnienia dziewicze.


Bo każda ludzka dusza ma do końca
Dziewictwo swoje i swój wstyd czerwony
I nawet Bogu kryje się w zasłony,
Jak Ewa w włosów płaszcz, swój srom widząca.

Lecz gość mój widzi całą moją duszę,
Zna ją oddawna i dobrze pamięta;
Widział ją, kiedy się czuła przeklęta
I kiedy dumy kładła pióropusze.

Zna ją i zawsze — ilekroć li razy
Zjawi się u mnie, tenże sam ma w twarzy
Smętny półuśmiech i w oczach coś waży,
Ale nie mówi nic... czem są wyrazy?!

Kto jest? Nie pytam. Z ciemnego ukrycia
Nocy wychodzi, jak duch; snadź z daleka
Idzie... To może jest ten rdzeń człowieka,
Co całą nędzę zna ludzkiego życia.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Przerwa-Tetmajer.