Gołąbek (Wójcicki, 1922)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Władysław Wóycicki
Tytuł Gołąbek
Pochodzenie Klechdy, starożytne podania i powieści ludowe
Wydawca Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego (Gazeta Grudziądzka)
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Grudziądz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Gołąbek.

Młody królewicz jedzie na łowy i dojrzał wysoką jabłoń: na niej złote jabłka rosną. Posyła dworzan po owoc, lecz, gdy który ręką sięgnie, gałęzie wnet uskakują i nie dadzą jabłka zerwać. Rozgniewany królewicz więc sam z rumaka swego skacze i biegnie pod ową jabłoń. Lecz podobnie jak dworzanom, z rąk uciekają owoce. Aż ukaże się gołąbek, a bijąc siwemi skrzydły, wiedzie w zamek opuszczony, zdziwionego królewicza.
W jednej komnacie zniszczonej, zastaje obrzydłą pannę: ta mu rękę ofiaruje, gdy pobije nieprzyjaciół i przez całe siedem roków nie pokocha innej panny.
Zbladł królewicz na te słowa, z obrzydzeniem wzrok odwraca od potworu, a nie panny, i co rychlej przez wiele drzwi ucieka z onego zamku.
Ledwie powrócił do ojca, aż tu wojnę ogłoszono: sbry król swemu synowi rozkazuje, by hetmanił. Młody królewicz posłuszny, z rycerstwem wyrusza w pole i w jednej bitwie mordercze] rozbił wszystkich nieprzyjaciół.
Siedem lat się prędko kończy: znów królewicz jedzie w knieje, znowu widzi tę jabłonkę i owoce na niej złote. Przypomina sobie pannę; ciekawością przeto zdjęty, idzie w zamek. Co za zmiana! Zamiast murów, wszystko kryształ; a za jedną ścianą szklarnią dostrzega śliczną dziewicę, zamiast dawnego potworu. Spostrzegła zaklęta panna dorodnego królewicza; pada przed nim na kolana i zaklina w rzewnej proźbie, by na krok się nie posunął; cały bowiem szklanny zamek otacza brzęcząca struna; kto się jej dotknie, z jej odgłosem wnet poruszy stado biesów.
Więc rozkochany królewicz, patrząc chciwemi oczyma na dziewicę cudnych wdzięków, w tył się cofa zadumany i rozmyśla nad sposobem, jak wydobyć piękne dziewczę. Woła swego bandurzystę, każę mu się skryć za ścianą i za danym przezeń znakiem, by uderzył w wszystkie struny. Po chwili zabrzękły struny; wnet się zatrząsł zamek cały i czereda biesów wszystkich poskoczyła ku tej stronie, gdzie brzęk struny się rozlegał. A gdy biedny bandurzysta krzycz al płakał nadaremnie, dręczony od czarnych biesów, królewicz jednym poskokiem wpadł w komnatę kryształową i uwolnił piękną pannę. Wtedy z wysokiej jabłoni zniknęły złote owoce i on siwy gołąbeczek zniknął zaraz z tego zamku. W tym gołąbku dusza ojca zaklętej królewnej, który zmarł przed czasem, do niebiesiech uleciała.
Na swój zamek wiedzie piękną; stary król, płacząc z radości że doczekał się synowej, a do tego urodziwej, sute wesele wyprawił; sprosił gości i nim umarł, rozweselał stare lata równie pięknemi jak matka wnuczęty.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Władysław Wóycicki.