Zaklęty w wronę (Wójcicki, 1922)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Władysław Wóycicki
Tytuł Zaklęty w wronę
Pochodzenie Klechdy, starożytne podania i powieści ludowe
Wydawca Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego (Gazeta Grudziądzka)
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Grudziądz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Zaklęty w wronę.

Były trzy siostry w królewskim zamku, wszystkie młode, równo gładkie. Najmłodsza, lubo urodą nie przechodziła swe siostry, jednak z nich była najlepsza.
Nie daleko, o pół mili, stał drugi zamek zniszczony, a przy nim ogród prześliczny: tam to najmłodsza królewna często na przechadzkę chodzi.
Raz, gdy pod lipami idzie, aż z pod krzaka różanego występuje czarna wrona, poszarpana i skrwawiona. Kiedy nad nią ubolewa, aż ta wrona mówić pocznie:
»Nie jestem ja czarna wrona, lecz młody królewicz, co zaklęty na pokucie muszę spędzać młode lata. Gdybyś chciała, o królewno! ty jedna mnie zbawić możesz Połącz się ze mną na zawsze, opuść ojca i rodzinę przenieś się do tego zamku. Jest jedna komnata cała, stoi tam łoże złociste; tam będziesz mieszkać samotnie.

Aż z pod krzaka różannego występuje czarna wrona.


Ale pamiętaj! Cokolwiek w nocy zobaczysz, cokolwiek w nocy usłyszysz, żebyś żadnego okrzyku trwogi, ni przestrachu nie wydała; bo jeżeli choć raz krzykniesz, męki się moje podwoją.«
A królewna litościwa opuszcza rodzinę, ojca i przenosi się do zamku; zamieszkała całą izbę, gdzie stało łoże złociste.
Zadumana spać nie może. Zbliżyła się północ sama: słyszy z trwogą, że ktoś idzie; drzwi na ściężaj się roztwarły i czereda złych szatanów wchodzi do tejże komnaty. Na dużym kominie pali i nanieca duży ogień: na nim stawia wielki kocioł, a pełen wody kipiącej. Potem z hałasem i krzykiem zbliżają się do jej łoża, porywają dziewczę drżące i niosą do kotła.
Mało z strachu nie skonała, jednak ni słowa nie rzekła — aż kur zapiał: wszystko znikło. I pokazuje się jej wrona, skacząc rada i wesoła. Dziękuje czule królewnie, że odważnie zniosła wszystko i zmniejszyła mu cierpienia.
Jedna z sióstr ciekawa zawsze, wywiedziała się o wszystkiem: więc przychodzi w odwiedziny: tyle prosiła królewnej, że ta w końcu zezwoliła, by z nią jednę noc przespała. Kiedy o północnej dobie złe duchy się pokazały, siostra z przestrachu poczęła krzyrzeć, a królewna zaraz słyszy jęk i piski biednej wrony. Odtąd siostry me przyjęła już nigdy potem w gościnę!
Pędząc samotne godziny, wytrzymała wszystkie strachy: codzień wrona przychodziła, dziękując za zmniejszone cierpienia. Było już tak ze dwa lata, raz się wrona ukazała i poczęła taką mowę:
— »Za rok będę uwolniony od pokuty, którą znoszę; bo się siódmy rok skończy. Nim odzyskam swoją postać, ojca skarby i dziedzinę, musisz pójść po świecie służyć
Posłuszna młoda królewna woli swego oblubieńca, sługiwała przez rok cały: a chociaż młoda i gładka, uniknęła zdradnych sideł.
Kiedy przędła w wieczór nici, spracowawszy ręce białe, słyszy gwar, wesołe krzyki. Aż tu wchodzi piękny młodzieniec, klęka przed nią i całuje ręce białe, narobione.
— »Ja to jestem on królewicz, co zaklęty w czarną wronę, którego’ś sama wybawiła od męczarni i pokuty. Chodź więc ze mną, na mój zamek: tam będziemy żyć szczęśliwie!
Przyjeżdżają pod ten zamek, gdzie takich strachów doznała, już go i poznać nie mogła, tak był cały ozdobiony: w nim sto lat szczęśliwie żyła, nie doznawszy przykrej doli.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Władysław Wóycicki.