Przejdź do zawartości

Fauna zwłok

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Leon Wachholz
Tytuł Fauna zwłok
Pochodzenie Przegląd Lekarski, 1895, nr 25 i 27
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


FAUNA ZWŁOK.
Podał
Doc. Dr. Leon Wachholz.


Przypisywano włoskiemu poecie, Pratiemu schorzenie fantazyi, ponieważ wyraził w pismach swoich ponure życzenie, iż radby bodaj raz zapuścić wzrok swój w ciemnie grobowe i zbadać ich tajemnice. Jeźli zarzut chorej fantazyi był słusznie skierowany przeciw poecie, którego wysoko rozwinięty zmysł piękna nie mógł się spodziewać stósownych dla siebie wrażeń i spostrzeżeń z tej nieponętnej wędrówki wzroku w łono ziemi, kryjące szczątki ludzkie, to jednak zarzuty podobne nie mogą spotkać badacza, przetrząsającego wszystko, by dotrzeć do prawdy, by zaspokoić wieczną chciwość wiedzy.
Widok grobu sprawia w człowieku uczucie poszanowania a jeźli myśl sięgnie poza jego powłokę w głąb, to zwraca się rychło z przestrachem i wstrętem.
I nic dziwnego, bo sprawa rozkładu ludzkiego ciała już niemal od pierwszych chwil po śmierci nie jest miłą dla zmysłów naszych. Wszak przemożnie rozwinięte poczucie estetyczne starożytnych mieszkańców klasycznej ziemi zniewalało za pośrednictwem poglądów religijnych do grzebania zwłok, których dusza nie mogłaby inaczej dostać się do Hadesu[1].
Zwolennicy palenia zwłok podają między motywami służącymi na poparcie sprawy, wzgląd estetyczny, odsłaniając ponury obraz rozkładu zwłok bodaj w obrazowych reprodukcyach[2].
Do niedawna był nam nieznany los ciała naszego od chwili, kiedy je powierzano ziemi. Dopiero coraz to częstsze dobywania zwłok, tak zwane ekshumacye, dokonywane z różnych powodów, bądźto dla stwierdzenia zagadkowej śmierci w celach sądowych, bądź też z powodu znoszenia dawnych cmentarzysk, odkryły nam szereg zjawisk nieznanych; wystarczy, że wymienię zjawisko przemiany tłuszczo-woskowej, ogłoszone po raz pierwszy przez dwóch lekarzy francuskich, Foureroya i Toureta, delegowanych w r. 1786 przy sposobności zniesienia paryzkiego cmentarza des Innocents.
Pomimo wielu innych zdobyczy naukowych, wynikających z odsłonięcia niektórych tajemnic grobowych, jakie zawdzięczamy licznym badaczom a już głównie badaczom tej miary, co Orfila i Lesuer[3], wreszcie Moser[4], to przecież fauna grobów była nam mało znaną. Dopiero prace Reinharda, Jovanowitsa, Mégnina, Handlirscha, wreszcie po części Raimondiego i Rossiego[5] pouczyły nas o niej, jako też o systematycznym porządku i rozkładzie pracy u tych stworzeń, które niwecząc zwłoki, zasłużyły sobie w zupełności na miano travailleurs de la mort, nadane im przez Brouardela i Mégnina.
Cel tych badań jest dwojaki: pierwszy ogólno przyrodniczy doprowadza do zapoznania się z fauną zwłok, drugi ściślejszy oddaje usługi medycynie sądowej o tyle, o ile dozwala na oznaczenie czasu, który od chwili śmierci mógł upłynąć.
Rodzaje pasorzytów, które się na zwłokach osiedlają, są różne i nie wszystkie one w jednym i tym samym czasie podejmują swą pracę. Przedewszystkiem zależy rodzaj pasożytów ze świata zwierzęcego od stósunków a raczej od środowiska, w którem się znajdują zwłoki, zatem inne pasorzyty niszczą zwłoki w wodzie się znajdujące a inne zwłoki spoczywające w ziemi lub znajdujące się na powietrzu.
Już Casper[6] podał intuicyjne prawo co do czasu, w ciągu którego niszczeją zwłoki w odmiennych okolicznościach się znajdujące; powiada on, że zwłoki leżące na powietrzu ulegają gnilnemu rozkładowi cztery razy prędzej, niż zwłoki w ziemi a dwa razy prędzej, niż zwłoki znajdujące się w wodzie.
Do rozpadu gnilnego przyczyniają się wielce pasożyty a to przez zniszczenie powłok zewnętrznych i odstawianie wewnętrznych, mniej opornych warstw ciała. Ponieważ zaś większa część pasorzytów żyje na powierzchni ziemi i w powietrzu, przeto nie zadziwia nas wcale owa większa szybkość postępu zgnilizny w zwłokach, które przebywają na powietrzu. Jak rychło niszczą pasożyty zwłoki ludzkie lub zwierzęce, spoczywające na powietrzu, dowodzą spostrzeżenia niektórych autorów. I tak opisuje Krahmer[7] przypadek, dotyczący zwłok mężczyzny leżących na łanie zbożowym, z których po upływie 4 tygodni pozostał prawie tylko nagi kościec. Locherer[7] widział podobne zniszczenie ludzkich zwłok, które nastąpiło w ciągu 34 dni, Dömmes[7] w przeciągu 2 miesięcy, Kapf[7] nawet w ciągu 12 dni.
Ta różna szybkość niszczenia zwłok leżących na powietrzu zależy wielce od współdziałania większych pasożytów, należących do rzędu zwierząt ssących, jak szczurów, nawet świni domowej, wreszcie i od okoliczności, sprzyjających samemu gniciu. Różna szybkość niszczenia zwłok w tych stósunkach nie dozwala nader często na oznaczenie czasu, jaki od chwili śmierci mógł upłynąć a śmiało można odnieść do tych oznaczeń zdanie Orfili[6], iż zadanie to przechodzi często ludzkie siły.
O ile zwłoki leżące na powietrzu są wystawione na współdziałanie rozmaitych czynników, o tyle mniej są one narażone, jeźli spoczywają w ziemi lub wodzie. Ale czy to zwłoki w ziemi, czy w wodzie będą spoczywały, zawsze muszą one stać się pastwą różnych pasożytów. Długo utrzymywało się mniemanie, dotąd jeszcze dzielone przez ogół, że czerwie toczące ciała nasze po śmierci powstają same przez się z materyi rozkładającej się, jak w ogóle przekonanie to, które Arystoteles stósował nawet do owadów (generatio aequivoca sive spontanea) uległo dopiero zaprzeczeniu przez słowa genialne Harveya omne vivum e vivo. Dopiero przyrodnik doby obecnej Redi[8] wykazał, że czerwie owych travailleurs de la mort powstają z jaj złożonych na zwłokach przez różne gatunki owadów. Szybkość mnożenia się tych pasorzytów jest zdumiewającą; i tak n. p. wynika z badań Fumouzego, że pasożyt pożerający tłuszcz w zwłokach a należący do rzędu roztoczów (acarina), tak zwany tyroglyphus longior i jemu pokrewny, t. zw. mykophagus składa w 10—15 dni po wyłonieniu się z jaja 15 jaj a szóste pokolenie jego wylęgające się po 90 dniach, liczy milion samic a pół miliona samców[7].
Jeźli zatem płodność tych pasorzytów jest tak potężna, to nie można poczytać Linneuszowi za przesadę zdanie, iż trzy muchy wystarczają, aby pożreć zarówno zwłoki konia, jak lwa.
Wszystkich badaczy fauny trupiej uderzyła systematyczna kolejność co do czasu, w którym pojawiały się rozmaite pasorzyty. Badania, zmierzające do wyjaśnienia przyczyny tego rozdziału pracy między różnorodne gatunki pasożytów wykazały, że zwłoki nie dostarczają w jednym a tym samym czasie dla nich wszystkich stósownego podłoża odżywczego. I tak, podczas gdy jedne z nich znajdują żer w zwłokach świeżych, to inne muszą czekać na chwilę, aż sprawa gnicia przygotowuje im stósowną strawę.
Najnowsze badania nad przyrodą zgnilizny Gautiera, Cornila i Babèsa, wreszcie Bordasa[8] wykazały podobny rozkład pracy także i u mikrobów, wywołujących gnicie. Różne ich odmiany zjawiają się kolejno a za każdym razem czynności ich towarzyszy wydzielanie się odmiennych a mocno cuchnących gazów. Nadzwyczajna czułość powonienia u pasożytów trupich z świata zwierzęcego, pozwala zdaniem Mégnina[8] odczuwać im coraz to inne wyziewy gnijącego ciała a tem samem pozwala im po woni rozpoznać okres rozkładu, najwięcej odpowiadający stósunkom żywotnym ich i ich potomstwa. Już z tych spostrzeżeń wynika, że owi pracownicy gruntujący zawiązek swych pokoleń na martwych ustrojach są znakomitemi, sit venia verbo, odczynnikami dla różnych okresów zgnilizny.
Kolejno zmieniając się, zastępując się niejako w pracy, zostawiają owe pasożyty wreszcie te resztki zwłok, które nie mają już dla nich wartości.
To też widzi się, że czasem redukują się zwłoki ludzkie do wyblichowanych kości, pokrytych drobno ziarnistą, brązową ziemią, którą utworzyły wydzieliny pasorzytów, zwłoki roztoczów, skrzydełka i pokrywy owadów pasożytów, osłonki ich gąsienic lub poczwarek. W ten to sposób sprawdzają się, jak się wyraża Mégnin, słowa Pisma Świętego: prochem jesteś i w proch się obrócisz.
Dotychczasowi badacze dostrzegli ośm epok w ciągu sprawy rozkładowej zwłok; z nich każdą cechują odmienne gatunki pasorzytów.
Każdy z nas wie z doświadczenia, z jaką to natarczywością atakuje nas rój much w skwarnym dniu letnim; kiedy bodaj na chwilę pragniemy usnąć, muchy usiłują nam wtargnąć w otwory jam ciała, jak w otwory nosowe, w szpary powiekowe a to w celu złożenia jaj. Wiemy również, że te pasorzyty zakładają z pomyślnym skutkiem gniazda swe pod skórą mniej odpornych jednostek, jak dzieci i niedołężnych starców i dają powód do owrzodzeń rojących się z czasem od mnóstwa czerwi much. Już te spostrzeżenia pouczają nas, że muchy lubują się tylko w świeżem ciele. To też i sprawę zniszczenia zwłok ludzkich inaugurują muchy często już w chwili, zanim człowiek wyda ostatnie tchnienie.
Mucha domowa, plujka (musca vomitoria vel calliphora), rodzaj curtonevra, trupiarka (musca mortuorum), oto pierwsze pasorzyty, które zwłaszcza letnią porą obsiadając tłumnie zwłoki, składają w ich załamkach i naturalnych otworach jaja, z których się potem wylęgają obłe, białawe a ruchliwe pędraki; te zaś podminowawszy skórę, zagnieżdżają się w tkance podskórnej i powierzchownych mięśniach, poczem rychło przemieniają się w poczwarki. Żywią się one częściami płynnemi tkanki podskórnej i mięśni a pod koniec miesiąca od swego osiedlenia się giną, pozostawiając zaschłe poczwarki.
Z chwilą wytworzenia się wybitnej woni cuchnącej, zatem około 3 do 6. dnia od chwili śmierci człowieka, osiedlają się muchy z rodzaju lucilia i sarcophaga a w sprzyjających okolicznościach roztocze z rodzaju uropoda. Okres działania tych pasorzytów trwa trzy lub cztery miesiące od chwili śmierci.
Okres trzeci cechują chrząszcze, mianowicie rodzaj dermestes, spokrewniony ze skórnikiem słonińcem (dermestes lardarius) przebywającym w słoninie i motyle z rodzaju aglossa. Ściąga je przeobrażony tłuszcz zwłok, który pożerają. Zjawiają się one bezpośrednio po usunięciu się pasorzytów okresu drugiego. Okres czwarty przypada na gatunki muchówek z rodzaju pyophila, anthomyia i na rodzaj chrząszczy necrobia. Oba powyższe rodzaje pasorzytów ściąga przemiana gnilna, którą autorowie zwą serzastą, już nawet z tego względu, że gatunki wymienionych dla tego okresu muchówek, żerują także chętnie na serze.
Zjawienie się tych pasorzytów cechuje ósmy miesiąc od chwili śmierci człowieka.
Z chwilą przeobrażenia się miękkich części ciała w brudną posokę zjawiają się gatunki muchówek ophiraphora i tyreophora, które stanowią cechę piątego okresu, oddalonego o rok od chwili śmierci.
W szóstym okresie, trwającym aż do 18-tu miesięcy lub dwóch lat, występują chrząszcze, mianowicie gatunki grabarzy, silpha, hister, saprinus, wreszcie roztocze (acarina) z grupy tyroglyphinae, do której należy znany pasorzyt sera, tak zwany serowiec (tyroglyphus siro). Te pasorzyty pochłaniają resztki części płynnych.
W okresie siódmym zjawiają się chrząszcze i motyle, których zadaniem jest zniszczyć tkanki zeschłe, jak skórę, ścięgna, powięzie, więzadła, włosy. Są to antreny, pewne rodzaje dermestes i małe mole z rodzaju tineola. Rola ich wypełnia trzeci rok.
Wreszcie w ósmym okresie przypada smutna rola zadowolenia się resztkami zwłok i ziemi złożonej z wydzielin i pozostałości po poprzednich pasorzytach chrząszczom, mianowicie rodzajowi ptinus i tak zwanemu mącznikowi (tenebrio). Wedle badań prof. Perriera spełniają one swe zadanie w ciągu czwartego roku.
Pasorzyty, o których mowa, dostają się do zwłok częścią jeszcze, zanim zwłoki zostaną pogrzebane, częścią zaś, jak n. p. chrząszcze wnikają w ziemię; wreszcie zdarza się, że jeden rodzaj pasorzytów wnosi ze sobą zarodniki innych, n. p. jak to widział Mégnin, muchy, owady i stonogi wnoszą ze sobą nimfy roztoczów.
Prócz tych, niemal stale i zawsze spotykanych pasorzytów trupich, zdarzają się inne więcej przypadkowe. Do nich należą głośne z cause célèbre Harbauma i równorzędnego przypadku Maschki mrówki, o których gorliwości w uprzątnięciu padliny łatwo się przekonać, wrzucając do mrowiska zwłoki zwierzęce; ulegają one bowiem wkrótce takiemu zniszczeniu, iż z nich zostaje tylko kościec.
Wreszcie należą tu także niektóre robaki, n. p. dżdżownica (lumbricus terrestris), pewne gatunki obleńców, opisane przez Hofmanna[9] jako białawo-żółte, prawie przeźroczyste robaki, wreszcie opisane przez Schneidera pelodera strongyloidea.
Znając biologię pasorzytów napotykanych prawie stale w zwłokach na powietrzu leżących lub więcej powierzchownie zagrzebanych, można się pokusić o oznaczenie czasu, jaki od chwili śmierci upłynął, opierając się na obecności tych lub owych gatunków. Mimo to należy ostrożnie i z zastrzeżeniem wydawać podobne orzeczenie, gdyż łatwo można się omylić, zwłaszcza, jeźli się nie zna tych pasorzytów. W wielkich i należycie uposażonych zakładach sądowo-lekarskich, n. p. w wiedeńskim i paryskim, znajdują się odpowiednie zbiory rzeczonych pasorzytów, służące do demonstracyi. Wreszcie istnieją illustracye ich dodane do prac niektórych autorów.
Jak bardzo trudno oznaczyć czas, który upłynął od śmierci, dowodzą dostatecznie przykłady. Brouardel[10] podaje przypadek tyczący się zwłok noworodka, znalezionego w polu, w którym podjął się oznaczenia czasu, który od śmierci mógł upłynąć. Zwłoki ważyły 520 grm., były zasuszone a tkanki niektóre n. p. mięśnie przeobrażone w tłuszcz. Powierzchnię zwłok pokrywała gruba na 2 mm. powłoka brązowego pyłu, złożonego z wydzielin pasorzytów i resztek rodzaju tyroglyphus longior. W czaszce, w której mózg uległ już zupełnemu zniszczeniu, znaleziono żywe pasorzyty (tyroglyphus longior); prócz tego dostrzeżono poczwarki i resztki po molach, natomiast nie zauważono ani śladu gatunku skórnika (dermestes).
Fumouze obliczył, jak wyżej podano, olbrzymią płodność gatunku tyroglyphus. Otóż Brouardel i Mégnin oznaczyli czas, który upłynął od śmierci w następujący sposób: Mégnin obliczył w przybliżeniu, że na pokrycie kwadratowego centymetra powierzchni trzeba 800 skórników wraz z ich wydzielinami, zatem na pokrycie całej powierzchni ciała noworodka trzebaby było 2½ miliona pasorzytów; na wytworzenie się tej liczby pasorzytów potrzeba było, zdaniem ich, około 5 miesięcy czasu. Ponieważ nie zauważono w zwłokach skórnika (dermestes), zatem orzeczono, że zwłoki musiały początkowo leżeć przez dłuższy czas w suchem miejscu a potem dopiero dostały się na pole. Obliczenie powyższe mogło być prawdopodobne jedynie wtedy, gdyby zwłoki nie uległy przemianie tłuszczo-woskowej, gdyż doświadczenie poucza, że tłuszczowosk utrzymuje się przez lata a zatem nie byłaby wykluczona w tym razie możliwość, że roztocze dostały się do zwłok dopiero po upływie dłuższego czasu, nawet kilku lat od chwili śmierci.
Orzeczenie Bergereta[8], jakoby od chwili śmierci noworodka, którego zwłoki znaleziono strupieszałe (w mumifikacyi), upłynęły 2 lata, ponieważ znalazł przy nich szczątki z poczwarek much ścierwników a nadto żywe czerwie molowców, było fałszywem, gdyż dokładne spostrzeżenia autorów poprzód wymienionych wykazują inne okresy czasu dla znalezionych w zwłokach noworodka pasorzytów.
Trudność dokładnego oznaczenia czasu od chwili śmierci polega na tem, że różne zwłoki w jednym i tym samym czasie okazują różne stopnie zniszczenia; albowiem różna szybkość niszczenia zwłok zależy po części od znanych, po części od nieznanych a niedających się obliczyć stósunków, na co słusznie zwraca uwagę Schauenstein[11]. Wszakżeż spostrzeżenia Thoureta, Orfili, Gaultiera, Erismanna z pod Plewny itd. wykazały przy gromadnych ekshumacyach zwłok ludzi zmarłych w jednakim czasie, że gdy jedne z nich uległy już prawie zupełnemu zniszczeniu, to znów drugie miały jeszcze dość dobrze zachowane części miękkie.
Z dotychczasowych spostrzeżeń wynika, że jakkolwiek można ocenić i oznaczyć chwilę śmierci z rozwoju fauny trupiej, to jednak wskazaną jest przytem wielka ostrożność. Nadto powinien mieć znawca w podobnym przypadku na pamięci słowa Orfili, że nie wyświadcza się bynajmniej przysługi medycynie sądowej a przez nią sprawiedliwości, jeźli się przecenia wartość środków pomocniczych, które medycyna sądowa wskazuje dla dopięcia celu.
Fauna zwłok spoczywających w wodzie jest mniej od poprzedniej znaną. Pominąwszy zwierzęta ssące, jak szczury wodne, przyczyniają się do zniszczenia zwłok, niektóre chrząszcze, pluskwiaki (rhynchota), skorupiaki (crustacea) i inne.
Z chrząszczy zasługują na uwagę: kałużnica czarna (hydrophilus piceus) żyjąca w wodach stojących, pływak żółtobrzeg (dytiscus marginalis) żyjący przeważnie w wodach stojących, drapieżny podobnie jak i jego gąsienica, żywiący się mięsem padliny lub nawet żywych zwierząt, n. p. ryb, wreszcie wirek krętaczek (gyrinus natator) młynkujący po powierzchni wód stojących. Z pluskwiaków wypada wspomnieć płoszczycę (nepa), z skorupiaków raka (astacus fluviatilis), kiełża (gammarus pulex, Flohkrebs) i rozwielitkę (daphnia pulex, Wasserfloh). Wreszcie spotyka się na powierzchni zwłok leżących w wodzie pośród gęstych pilśni pasorzytów roślinnych, o których gatunkach i znaczeniu sądowo-lekarskiem ogłosił niedawno pracę Haberda[12], także miryady wymoczków z rodzaju małżynków (stylomychia) i t. p.




Osobne odbicie z „Przeglądu Lekarskiego“ 1895. Nr. 25 i 27.

Kraków, 1895. — Drukarnia Uniwersytetu Jagiell. pod zarządem A. M. Kosterkiewicza.






  1. Antygona Sofoklesa.
  2. Das Schicksal der Leichen in der Erde. Nach einer Publication der Socièté de Crémation in Paris. Herausgegeben vom Vereine der Freunde der Feuerbestattung „die Flamme“ in Wien.
  3. Gerichtliche Ausgrabungen.
  4. Moser: Eine Zusammenstellung der Befunde an 45 exhumirten Leichen i t. d. Ärztl. Intelligenzblatt 1886.
  5. Jahrb. Virchow Hirscha 1888. I. str. 467.
  6. 6,0 6,1 Casper-Liman: Prakt. Handb. d. ger. Med. VI. A. II. B. Berlin 1876.
  7. 7,0 7,1 7,2 7,3 7,4 Handb. d. ger. Med. von Maschka. Tübingen 1882. Zeszyt III.
  8. 8,0 8,1 8,2 8,3 Annales d’hyg. publ. et de méd. lég. 1895, Nr. I. pag. 65.
  9. Lehrbuch d. ger. Med. VI. A. 1893.
  10. Annales d’hyg. 1879.
  11. Handbuch d. ger. Med. von Maschka. Tübingen 1882. T. III.
  12. Einiges über Wasserleichen. Viertjschr. f. ger. Med. 1895. Z. I.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leon Wachholz.