Przejdź do zawartości

Erotyki (Zbierzchowski)/Widzenie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Zbierzchowski
Tytuł Widzenie
Pochodzenie Na łuku tęsknoty
Wydawca Spółka Nakładowa „Odrodzenie“
Data wyd. 1923
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WIDZENIE.

Znowu się do mnie uśmiechnęłaś smutna
I znowu z duszą moją bierzesz ślub.
Strojna w mgły białe jak z całunów płótna
Padłaś do moich umęczonych stóp.
Wszystko wróżyło dzisiaj twoje przyjście:
Szelest uwiędłych przez noc jedną traw,
Ze szklanym płaczem spadające liście,
W rdzawym rumieńcu skamieniały staw.
Jak cichy wieczór... na leśnych polanach
Dogasa słońce czerwone jak krew.
Głowę złożyłaś na moich kolanach...
Słuchamy szumu rozmodlonych drzew,
Jakieś się wielkie słowa w duszy ważą,
Lecz nigdy ścichłych nie opuszczą warg,
Zda się że słychać, jak pod nocy strażą
Rodzą się gwiazdy i przekwita park
Parzysz[1] mi w oczy... w włosów moich srebrze:
Błądzą lilije białe twoich rąk.
Twoje spojrzenie łka i o coś żebrze,
Łakniesz łez nowych i nowych chcesz mąk.
A potem cicho odchodzisz w dal ciemną...
Noc już? do stóp mych liść uwiędły spadł.

Przecieram oczy — przebóg! ktoś był ze mną,
Ktoś na me włosy dobre dłonie kładł.
Sen to czy jawa? słowa w ciszy głuchną
I tylko dziwnie szumi w mrokach park.
Jeszcze mi świeci twoich oczu próchno
I jeszcze czuję całus zimnych warg.






  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – patrzysz.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Zbierzchowski.