Encyklopedja Kościelna/Bakon Werulamski

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom I)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1873
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Bakon Franciszek, Werulamski, syn Mikołaja, wielkiego pieczętarza (ministra sprawiedliwości) za królowej Elżbiety, ur. 22 Stycz. 1560 w Londynie. W 13 roku życia wstąpił na uniwersytet w Cambridge. Po ukończonych studjach, przyłączył się do angielskiego poselstwa przy dworze fraucuzkim, gdzie przez trzy lata przebywał (1577—1580). Po śmierci ojca, młody Bakon, pełen ambicji, a ubogi, poświęcił się usilnie nauce prawa krajowego, aby tym sposobem zapewnić sobie karjerę. I w rzeczy samej niedługo został adwokatem korony i nadzwyczajnym radcą królowej (1588). Niepospolite zdolności i wysokie stosunki zapowiadały mu świetną przyszłość. R. 1595 został wybrany deputowanym izby niższej, ale chwiejne stanowisko, jakie tam zajął, ściągnęło nań niełaskę dworu, której niskiemi swemi pochlebstwami nie zdołał usunąć. Posunął się nawet do tego, że w politycznym processie przeciwko dawnemu ulubieńcowi królowej, hr. Essex'owi, swemu dobroczyńcy, dał się użyć za oskarżyciela, i potępienie jego uniewinniał publicznie, drogą prassy. Jednak, za panowania Elżbiety, nie odzyskał łaski dworu. Za długi dwa razy był wówczas więziony. Wstąpienie na tron Jakóba I poprawiło jego losy. Król ten protegował uczonych, a Bakon słynął już ze swojej nauki. Zresztą, co główna, był on giętkiém narzędziem i nieocenionym sługą, jakkolwiek o sobie bardzo pamiętającym i wcale nieprzebierającym w wyborze środków. Posuwał się też żwawo po stopniach służby publicznej: r. 1617 został wielkim pieczętarzem, roku 1619 lordem wielkim kanclerzem, z tytułem barona werulamskiego i wice hrabiego de St-Alban. Cztery lata cieszył się B. temi godnościami, gdy za przekupstwa liczne stawiony przed sądem, przekonany o czynione mu zarzuty, pomimo protekcji króla, przez izbę panów został pozbawiony wszystkich swoich urzędów i godności, skazany na wysoką karę pieniężną i na więzienie, oraz uznany za niesposobnego do zajmowania w przyszłości jakiegobądź urzędu. Ponieważ jednak oznaczenie czasu uwięzienia było zostawione królowi, Bakon niedługo został z wieży uwolniony, a nawet otrzymał dosyć znaczną pensję. Za Karola I mógł nawet znowu zająć miejsce w parlamencie (1625). Resztę życia poświęcił B. nauce, ubolewając, że jej się, jako właściwemu swemu powołaniu, całkowicie nie oddał. Umarł 9 Kwietnia 1626 r, w wielkiém ubóstwie, spowodowaném rozrzutnością. Bakon był oryginalnym, uczonym i płodnym pisarzem. Dzieła jego, częścią w angielskim, częścią w łacińskim języku pisane, treści filozoficznej, przyrodniczej, medycznej, prawnej, politycznej i historycznej, a nawet moralnej i religijnej, razem z listami, wypełniają w wydaniu Malleta (1740) 4 tomy in folio (pomijamy inne wyd., edycja Montagu, Lond. 1825—36, ma 12 t. in 8). Główne jego dzieła są: De dignitate et augmentis scientiarum; Novum organum scientiarum sive indicia vera de interpretatione naturae. Dwa te pisma miały stanowić 2 pierwsze części wielkiego dzieła, jakie Bakon zamierzał wydać, w 6 częściach, p. t. Instauratio magna. Materjały do 3 części zawiera Sylva sylvarum, czyli Natural history. Nareszcie Sermones fideles, ethici, politici, oeconomici, sive Interiora rerum, do których sam autor wielką przywiązywał wagę. W pismach tych, Bakon zamierzał przeprowadzić całkowite przekształcenie nauk. W nauce spółczesnej upatrywał on brak pewnej podstawy i dobrej metody, i dla tego nauka ta, jego zdaniem, zamieniała się albo w czysty empiryzm, albo też w jednostronny dogmatyzm, polegający na wyłączném kombinowaniu pojęć oderwanych, a przeto daleki od rzeczywistości i bezpożyteczny dla życia. Empirycy, mówi Bakon, zbierają tylko jak mrówki; dogmatycy znowu (rozumowi) przędą z siebie tkankę jak pająki; prawdziwa zaś filozofja robić powinna, jak robią pszczoły, t. j. drogą obserwacji i badania wyszukiwać swój materjał, ale nie na to tylko, aby go schować w pamięci, jako martwy kapitał, lecz, aby obrobić go i przekształcić za pośrednictwem rozumu. Wszystkie nauki, odpowiednio do trzech głównych władz duszy: pamięci, fantazji i rozumu, dzieli on na historję, poezję i filozofję. Nauką jednak, w ścisłém znaczeniu, jest dlań tylko filozofja, która dzieli się znowu na trzy części, odpowiednio do trzech przedmiotów ludzkiego poznania, jakiemi są: Bóg, człowiek i natura. Filozoficzna nauka o Bogu, nie daje się dalej dzielić. Filozoficzna nauka o człowieku dzieli się na antropologję (philosophia humana) i filozofję społeczną (ph. civilis). Antropologja dzieli się znów na somatologję i psychologję, a z tą ostatnią wiąże się logika i etyka. Pierwsza, jako nauka o kierowaniu poznania ku prawdzie, druga, jako nauka o kierowaniu woli ku dobru. Filozofja natury ma za przedmiot częścią poznanie, częścią stosowanie praw natury, i dla tego w części jest naukową, w części praktyczną. Naukowa fil. natury, o ile bada przyczyny działające, nazywa się fizyką; o ile bada cele, nazywa się metafizyką. Praktyczna część fil. natury, o ile stosuje fizykę, nazywa się mechaniką; o ile stosuje metafizykę, nazywa się magją naturalną. Matematyka jest pomocniczą nauką fizyki. Główną i przedniejszą częścią całej filozofji jest u Bakona filozofja natury. Stanowi tu ona oś całej filozofji i jest matką wszystkich jej gałęzi. Główném bowiem zadaniem filozofji jest odkrycie praw natury, a następnie, stosowanie ich do wynalazków, i rozszerzanie tym sposobem panowania człowieka nad naturą. W obec filozofji natury, skromne tu miejsce zajmują inne jej części. Teologja naturalna może tylko odeprzeć ateizm. Że Bóg jest i jest rządcą świata, można dowieść z dzieł jego. Sławne, pod tym względem, jest wyrażenie Bakona, że lekkie zakosztowanie filozofji, prowadzi do ateizmu, głębsze zaś jej badanie, prowadzi znowu do religji (Leves gustus in philosofia movere fortasse ad atheismum, sed pleniores haustus ad religionem reducere: De dign. et augm. sc. 1. p. 30. Verum est, parum philosophiae naturalis homines inclinare in atheismum, at altiorem scientiam eos ad religionem circumagere: Serm. fid. 16). Gdy bowiem umysł ludzki bada przyczyny wtóre, w ich odosobnieniu, może niekiedy na nich poprzestać i tym sposobem nie przekroczyć po za stanowisko ateistyczne; ale, gdy się posuwa dalej i poznaje wzajemne połączenie tych przyczyn wtórych, musi podnosząc się ze stopnia na stopień, dojść do uznania Bóstwa i Opatrzności Bożej. Na odparcie ateizmu, Bóg nie potrzebuje działać cudów, cudowność świata wystarcza na to zupełnie. W ogóle, ateizm więcej jest na ustach, jak w sercu ludzi. Dowodzi tego sama ta niespokojna zapobiegliwość, z jaką ateusze starają się swoją szerzyć niewiarę; robią to bowiem bez wątpienia dla tego, że swoje wątłe przekonanie chcą wzmocnić zgodą drugich. W Boga, robi słuszną uwagę Bakon, ci tylko nie wierzą, którzy mają w tém interes, aby Boga nie było (Nemo Deum non esse credit, nisi cui Deum non esse expedit). Ale odparciem ateizmu, kończy teologja naturalna swoje zadanie. Psychologja nie wiele też, albo nic wcale nie umie powiedzieć o głównych swoich pytaniach: czy dusza oddzielną jest, czy nieoddzielną od ciała, czy śmiertelną jest, czy nieśmiertelną i t. d. [1]. Wszystkie te pytania pozostawia on teologji objawionej, która jedna tylko może coś pewnego powiedzieć o Bogu i o duszy. Podobnie ma się z etyką i nauką religji. Wielka część praw moralnych jest zbyt wzniosła, aby do nich wznieść się mogło światło naturalnego rozumu. W sumieniu wprawdzie pozostała człowiekowi iskierka owego pierwotnego światła, z jakiém człowiek wyszedł z rąk Bożych; przy tej iskierce można tedy jeszcze poznać cząstkę prawa moralnego, ale bez należytej jasności i pewności. Tém mniej rozum jest w stanie coś pewnego stanowić o naszym religijnym stosunku do Boga i w ogóle o prawdach religijnych. Tego wszystkiego uczy Objawienie Boże; jemu też należy bezwarunkowo ulegać, i czém ciemniejszą i nieprawdopodniejszą wydaje się nam jaka tajemnica, tém silniej wierzyć w nią należy. Paradoksalne to zdanie nie ma co dziwić w ustach empiryka anglikanina, równie jak później w ustach sceptyka Bayla. Wiedza i wiara należą tu do sfer zupełnie różnych i w żadnym z sobą nie pozostają związku. Wiara ma jednak przed wiedzą pierwszeństwo, ponieważ wiedzy nabywa człowiek przez działanie świata materjalnego na jego zmysły; wiary zaś nabywa przez działanie nań ducha Bożego. Właściwą tedy dla filozofji dziedziną pozostaje tu tylko natura. Filozofja, jak ją chce mieć Bakon, prawdziwą jest nauką, bo nic nie dodaje ze swojego, słucha wyłącznie głosu natury i to tylko za prawdę przyjmuje, co sama natura jej dyktuje. Jest ona czystém tylko tłumaczeniem natury. Niewłaściwą tedy w fizyce rzeczą jest objaśnianie natury i jej zjawisk, za pomocą przyczyn ostatecznych. Takiém apriorystyczném objaśnianiem, zamykamy sobie przystęp do prawdziwych przyczyn naturalnych i ich praw, gdy właśnie w fizyce chodzi o ich poznanie. Przyczyny ostateczne mogą mieć swoje zastosowanie w zakresie naukowego rozbioru ludzkich czynności, ale z fizyki powinny być zupełnie wyłączone. Dla osiągnięcia celu nauki, t. j. dla poznania natury i jej praw, potrzeba nowej metody; fałszywa dotychczasowa metoda badania natury, pociągnęła za sobą wszystkie te błędy, w jakie popadła dotąd filozofja natury. Novum organum miało na celu podanie metody nowej. Metoda ta ma swoją przeczącą i pozytywną stronę. Co się tyczy strony przeczącej, Bakon uczy, że badacz powinien przedewszystkiém pozbyć się złudzeń (idola), t. j. fałszywych pojęć, bynajmniej nie wypływających z natury rzeczy, ale zrodzonych w naszym umyśle. Źródło ich jest rozmaite: albo wspólna rodzajowi ludzkiemu natura (idola tribus, jak np. w fizyce, zastępowanie przyczyn działających celowością działania); albo indywidualne każdego własności (idola specus); albo mowa ludzka, przyjęty sposób wyrażania się (id. fori); albo nakoniec fałszywe teorje szkoły (id. theatri). Główną jednak jest pozytywna strona metody. B. uczy, że w filozofji natury jedynie tylko z doświadczenia wychodzić należy i drogą indukcji postępować ku poznaniu. Przyznaje Bakon, że i poprzednio w badaniu natury opierano się na doświadczeniu, a następnie dwie przyjmowano drogi poznania: indukcję i demonstrację (rozumowanie wywodne). Na mocy indukcji, przeskakiwano od razu do najwyższych i powszechnych pojęć i zasad, i dopiero, na ich podstawie, drogą rozumowania dalsze usiłowano pozyskać poznanie. Ta anticipatio mentis, była zawsze matką błędów. Indukcja tedy ma wyłącznie panować w nowej metodzie. Z pozyskanych, na mocy indukcji, praw i pojęć, należy zwolna posuwać się dalej, dopóki się nie dojdzie do praw i pojęć najwyższych. Nie można przeskakiwać żadnego pośredniego ogniwa. Nie skrzydeł, ale ołowiu należy dodawać rozumowi. Bakon wprawdzie pozwala na odwrotną drogę postępowania, od ogólnych aksjomów do nowych doświadczeń, ale, pomimo tego, nie chce żadnego znaczenia przyznać syllogizmowi: służy on, jego zdaniem, więcej do dysput, jak do nauki. To lekceważenie wartości syllogizimu, wiąże się u niego ściśle z lekceważeniem matematyki. Tém też właśnie zupełném wyłączeniem demonstracji i jednostronném podniesieniem indukcji, prowadził Bakon filozofję na drogę empiryzmu, a to tém bardziej, że, tą metodą, chciał rozwinąć nietylko filozofję natury, ale etykę i politykę. W naukach przyrodniczych, jako empirycznych, metoda zalecana przez Bakona okazała się bardzo pożyteczną, choć i tu nie wystarcza sama indukcja, skoro i matematyka musi w nich swoje mieć zastosowanie; ale uznanie indukcji za jedyną metodę w całym obszarze filozofji, koniecznie doprowadzić musi do empiryzmu (ob.). W rzeczy samej też empiryzm nowożytny wypłynął z metody Bakona, będącej tym sposobem jedną z przyczyn późniejszego skażenia filozofji. Bakon jednak sam, na tak jednostronnie postawionej przez siebie podstawie, nie wzniósł filozoficznego systematu, a nawet żadnej części, wyliczonych przez siebie nauk, nie obrobił w całej jej obszerności; poprzestał tylko wszędzie na podaniu pewnych mniej lub więcej rozwiniętych wskazówek, nie przedstawiających, po większej części, wyższego interesu filozoficznego. O Bakonie i jego filozofji pisano wiele. Wymieniamy tylko znaczniejsze prace: Bertin, Histoire de l. vie et d. ouvrages de F. Bacon, Paris 1788; Emery, Le christianisme de Bacon, 1799 t. 2; J. B. de Vauzelles, De l. vie et d. ouvrages de F. B. Par. 1833; Michał Wiszniewski, Metoda Bakona, Kraków 1834; Macaulay w Przeglądzie edynburgskim 1837, 83,311; J. de Maistre, Esamen d. l. phil. de Bacon, Paris 1836; Ch. Remusat, Bacon, sa vie, sa philosophie etc. 1858; Justus v. Liebig, Ueber F. Bacon v. V. und die Methode der Naturforschung, 1863; H. Boehmer, Ueber Bacon u. die Verbind. d. Philosophie mit d. Naturwissenschaft, 1864.N.





  1. Rozróżnia Bakon duszę rozumną od duszy nierozumnej: anima rationalis, quae divina est (ortum habet a spiraculo Dei) i anima irrationalis (sesibilis), quae communis est cum brutis (ortum habet e matricibus elementornm); ta druga dusza jest u niego subtelną i dla zmysłów niedostrzegalną materją; tym sposobem, jako dzieło natury, wchodzi ona w zakres badań filozoficznych.