Dziwadła/XX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziwadła
Część Tom II
Wydawca Gubrynowicz i Schmidt; Michał Glücksberg
Data wyd. 1872
Druk Kornel Piller
Miejsce wyd. Lwów; Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XX.
Edmund do Jerzego.

Wczoraj u Marego byliśmy na wielkim proszonym objedzie, który Staś X. fundował; była tam mowa o tobie, piliśmy zdrowie twoje, a przypomnienie to i list ostatni przemogły lenistwo moje, żem siadł pisać. Biedny wieśniaku, nieszczęśliwy Cyncynacie! wkrótce modlić się do ciebie będziemy w litanji: święty Suminie... módl się za nami! Co to się z ciebie zrobiło!
Wiesz, że ze strachem poglądam na siebie od czasu jakeś ty oblókł się w suknię filozofa-gospodarza i tak wycnotliwiał; któż wie, gotowo to nieszczęście i mnie spotkać! O! mój Boże, musiałbym się nudzić jak ty! Bo taki przyznaj się kochanku, uderz się w piersi serdecznie, ty się okrutnie nudzisz, ale wziąłeś na kieł i nie chcesz się przyznać.
Ale nie! nie! ze mną to nie będzie! nie głupim! już teraz za nic nie pojadę na wieś: wieś to smoła, dotknij się a przylgniesz. Ja lubię miasto i w niem tylko jestem jak ryba w wodzie. Ty mnie już nudzisz kochany święty Suminie męczenniku, nudzisz swojemi morałami, swojemi obrazkami i swoją naiwnością spóźnioną. Kwitniesz w jesieni kochanku. Pisz mi już o czem innem. Ty, twój Graba, koniuszy, pan Piotr fiksat po prostu, pani Lacka jakaś Heloiza zamarzła, cała czereda twoich Poleszuków już mi kością w gardle stoi.
Przecież znalazłbyś coś nowego.
Kończ-bo już ze swoją panną Ireną, z którą wyglądasz jak niepodobny do prawdy Koleander z Leonildą; stoicie naprzeciw siebie i nie śmiecie sobie powiedzieć o czem oboje wiecie doskonale. W dziewiętnastym wieku!! Jeśli sobie przypominam dobrze, kochasz ją zapamiętale: no to czegoż czekasz? żeby ci ją kto inny wziął z przed nosa? co niechybnie nastąpi. Żeń się, przyjeżdżaj do Warszawy i porzuć to swoje nieznośne Polesie. Tę ci radę daje najszczerszy przyjaciel

Edmund.

P. S. Pisałem w złym humorze, zgrawszy się i trochę chory: objad u Marego mi zaszkodził. Daruj, bo mi się przepisywać nie chce, ale pisz o czem chcesz byleś pisał, listy twoje są mi potrzebne, przywykłem do nich jakoś: siadam po objedzie w krześle i czytam je drzemiąc na odpoczynek. To mi strawności nie psuje. Pisz więc byleś pisał, o czem chcesz, a żeń się jeśli możesz... Dixi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.