Dziennik Serafiny/Dnia 5. Grudnia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziennik Serafiny
Rozdział Dnia 5. Grudnia
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Dnia 5. Grudnia.

Jestem w Wiedniu... Mąż mój powiada, że zapewne z uzyskaniem prezentacji u dworu, przeciągnie się do świąt Bożego Narodzenia, lub nawet Nowego Roku...
Mieszkanie bardzo ładne, umeblowane, dostaliśmy po jakimś magnacie węgierskim, na Ringu. Wyjechał na kilka miesięcy do Pesztu. Ojciec stoi z nami.
Nie śmiem się nawet przed papierem spowiadać z tego mojego — tak zwanego szczęścia... Ale też na nic podobnego nie rachowałam. Baron jest dziwnie suchy, zimny, sztywny, zamknięty... mojem powinno być zadaniem nadać mu życie... i przekształcić.
Wcale nie rozpaczam, że się to da dokonać, bo jest wielce inteligentny. Gdybym... gdybym była mniej fatalistką... i mniej obojętną na to, co mnie otacza, a w czem serce udziału niema — mogłabym w istocie trochę być niespokojną, z powodu pana męża...
W początkach gdy się starał o mnie, weselszym był, milszym, nie tak dziwnie roztargnionym, prawie zafrasowanym jak teraz. Parę razy nadszedłszy do jego gabinetu, zastałam go nad jakiemiś papierami tak straszliwie pogrążonego, że mojego wejścia nie posłyszał, a gdym mu rękę położyła na ramieniu, rzucił się i wzdrygnął przelękniony...
Spytałam go poufnie, czy ma jakie interesa, kłopoty — troski, które ukrywa przedemną. Usiłował mnie przekonać, że nic podobnego nie istnieje... że mi się to przywiduje, itd. Ojciec już mnóstwo porobił znajomości i jest zachwycony. Ale wczoraj gdzieś przegrał w ekarté pięćset guldenów i dziś mu je dać musiałam. Przyrzekł mi najuroczyściej, że więcej grać nie będzie. Ja z tym Ojcem prawdziwie, mam taką biedę jak z dzieckiem, i muszę go pilnować...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.