Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był, milszym, nie tak dziwnie roztargnionym, prawie zafrasowanym jak teraz. Parę razy nadszedłszy do jego gabinetu, zastałam go nad jakiemiś papierami tak straszliwie pogrążonego, że mojego wejścia nie posłyszał, a gdym mu rękę położyła na ramieiniu, rzucił się i wzdrygnął przelękniony...
Spytałam go poufnie, czy ma jakie interesa, kłopoty — troski, które ukrywa przedemną. Usiłował mnie przekonać, że nic podobnego nie istnieje... że mi się to przywiduje, itd. Ojciec już mnóstwo porobił znajomości i jest zachwycony. Ale wczoraj gdzieś przegrał w ekarté pięćset guldenów i dziś mu je dać musiałam. Przyrzekł mi najuroczyściej, że więcej grać nie będzie. Ja z tym Ojcem prawdziwie, mam taką biedę jak z dzieckiem, i muszę go pilnować...



Dnia 6. Grudnia.

Zaczynam być na serjo niespokojną... Niema wątpliwości, że mąż jakieś tajemnice kryje przede mną, że go coś trwoży i zajmuje, czego mi wyjawić nie chce. Co to może być!
Ojcu musiałam to wyjawić, zbył mnie tem, że może gra na giełdzie, i że w wielkich interesach,