Dwa ustępy z tragedyi „Machbet“

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor William Shakespeare
Tytuł Dwa ustępy z tragedyi „Machbet“
Pochodzenie Poezye Gustawa Zielińskiego Tom II cykl Różne wiersze, z obcych autorów tłomaczone
Wydawca Własność i wydanie rodziny
Data wyd. 1901
Druk S. Buszczyński
Miejsce wyd. Toruń
Tłumacz Gustaw Zieliński
Źródło skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DWA USTĘPY

Z TRAGEDYI „MACHBET“.


I.

(Aktu I-go, Scena 4-ta).

LAS.

(Trzy czarownice spotykają się z sobą).

Pierwsza Czarownica.
Siostro! racz swoje opowiedzieć czyny!


Druga Czarownica.
Wpędziłam nawy na morskie głębiny.


Trzecia Czarownica (do pierwszej)
A ty co? siostro!...


Pierwsza Czarownica.
Rybaka znajduję,

Który okryty łachmanem i w nędzy,
Łatając sieci, śpiewa i pracuje,
Jak gdyby zbiory posiadał pieniędzy.
I niestrudzony, wesół każdej pory

Wita piosenką ranki i wieczory;
Gdy mnie nędzarza śpiew ochoczy dręczy,
Zdawien mu dawna poprzysięgłam zgubę.
Raz, gdy do wody rzucił siatki lube,
Mojemi czary, skarb w sieć podrzucony
Nagle mu złotem i srebrem zabrzęczy;
Na taki widok, stanął jak olśniony.
W dom piekielnego wniósł nieprzyjaciela,
I odtąd, piosnki przebrzmiały wesela.

Drugie dwie Czarownice.
W dom piekielnego wniósł nieprzyjaciela,

I odtąd, piosnki przebrzmiały wesela.

Pierwsza Czarownica.
I żył na ziemi, jako syn stracony,

I wszystkim żądzom, popuścił wędzidła;
A blask fałszywej odlatał mamony,
Jakby go niosły nogi albo skrzydła.
Zawierzył złotu, w czarodziejstw postaci,
Niewiedząc głupiec, że je piekło płaci.

Dwie drugie Czarownice.
Zawierzy! złotu, w czarodziejstw postaci

Niewiedząc głupiec, że je piekło płaci.

Pierwsza Czarownica.
Lecz kiedy gorzki nadszedł niedostatek,

I znikł pochlebnych przyjaciół ostatek —
Kiedy utracił wstyd i łaskę Boga,

Oddał się mocy piekielnego wroga;
Przedał mu chętnie i duszę i ciało,
I jako zbójca, trwożył kraj niemało.
Dziś, gdym przez owe miejsce przechodziła,
Gdzie on, skarb niegdyś swoją siatką imał,
Widziałam, jak się na brzegu zatrzymał,
Wzrok miał zapadły i zwiędłą jagodę,
I rzekł w rozpaczy, patrząc się na wodę:
„Wodna pokuso! tyś mnie omamiła,
Dałaś mi złoto, a ciągniesz w swe tonie.“
Skoczył, i zniknął w spienionych fal łonie.

Dwie drugie Czarownice.
Dałaś mi złoto, a ciągniesz w swe tonie,

Skoczył — i zniknął w spienionych fal łonie.




II.
ŚPIEW ODŹWIERNEGO.


(z Aktu II-go, Sceny 5-tej).
Odźwierny (wchodzi śpiewając)

Mrocznej nocy znika cień,
Brzmi skowronek, świta dzień,
Na błękitne niebios fale,
Słońce wypływa wspaniale;
Zagląda w królów komnaty,
I nędzarzy zwiedza chaty;
A co ukrył nocy cień
To rozwidni biały dzień.

(Słychać mocne stukanie)
Stukaj! o stukaj! ktoś jest... bądź cierpliwy

Daj odźwiernemu skończyć pieśń poranną,
Podzięką Bogu, począć dzień należny;
A nic tak nie jest pilne jak modlitwa.

(śpiewa dalej)
Chwała i dzięki Tobie o Panie!

Co o tym domu miałeś staranie,
Z Twoich aniołów chórami
Tyś Panie czuwał nad nami.
Nie jeden zamknął oczy na wieki
I nie otworzy światu powieki;
Ten niech się cieszy, kto z przebudzeniem
Powita słońce świeżem spojrzeniem.

(otwiera drzwi)

1832.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Shakespeare i tłumacza: Gustaw Zieliński.