Nad brzegiem stawu, na łące, Zoczywszy dwa Byki młode, Ostremi rogi walczące O swoich Krówek urodę,
Żaba gorzko wzdychała. Sąsiadka nadbiega: «Powiedz, zapyta, co ci tak dolega? — Czyliż nie widzisz, Żaba na to rzecze, Że ten bój naszą zakończy się szkodą?
Byk zwyciężony ze wstydem uciecze, Schroni się w w bagna, gdzie pod mętną wodą, Zdala od swarów i wojny, Wiodłyśmy żywot spokojny; Tam, gryząc twarde sitowie, Deptać nam będzie po głowie
I ze szczętem wygniecie.» Zgadła co do joty:
Zwalczony szermierz skrył się między trzciny,
I brodząc w bagnie, zdusił w pół godziny Dwie kopy żabiej hołoty.
Tak zwykle bywa: czubią się magnaci, A biedak grzywny zapłaci.