Mój rówienniku, gąsiorze stary Z roku konsula Manliusza!
Czy się przez ciebie w radość bez miary, Czy w smutek pogrąży dusza;
Czy żądze zbudzisz, czy gniewy dawne, Mniejsza już, czyjej tam daty
Zawarte w tobie wino wytrawne: Pójdź tu, poczciwcze pękaty!
Nie wzgardzi tobą ten mąż uczony, Choć Sokratesem się poi:
Wszak nieraz wino Kato wielbiony Dolewał do cnoty swojej.
Szturmem łagodnym winko uderza, Serca najtwardsze zdobywa;
Mędrców poważnych troski uśmierza, Żartem myśl tajną wykrywa;
Siłę, otuchę w umysł znękany I męstwo wlewa w nędzarza,
Że go już władcy wzrok zagniewany, Ani błysk mieczów nie zraża.
Niech nam tej nocy Bachus nie szczędzi, Wenus i Gracye swych darów!
Święć się gąsiorze, aż gwiazdy spędzi Blask Feba z górnych obszarów.