Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/292

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.
    —   278   —

    Każdy miał mało, lecz ojczyzna dużo
    I nikt nie stawiał dla miękkiej wygody
    Długich portyków, co jedynie służą,
    By w skwar wracały ułowione chłody.

    Pogardzać z darni ukleconą chatką
    Nie dozwalano: — za to świątyń mury
    I grodów kosztem publicznym nierzadko
    Przyozdabiały ciosane marmury.

    (L. Siemieński).


    4) Do gąsiora.

    Mój rówienniku, gąsiorze stary
    Z roku konsula Manliusza!
    Czy się przez ciebie w radość bez miary,
    Czy w smutek pogrąży dusza;
    Czy żądze zbudzisz, czy gniewy dawne,
    Mniejsza już, czyjej tam daty
    Zawarte w tobie wino wytrawne:
    Pójdź tu, poczciwcze pękaty!
    Nie wzgardzi tobą ten mąż uczony,
    Choć Sokratesem się poi:
    Wszak nieraz wino Kato wielbiony
    Dolewał do cnoty swojej.
    Szturmem łagodnym winko uderza,
    Serca najtwardsze zdobywa;
    Mędrców poważnych troski uśmierza,
    Żartem myśl tajną wykrywa;
    Siłę, otuchę w umysł znękany
    I męstwo wlewa w nędzarza,
    Że go już władcy wzrok zagniewany,
    Ani błysk mieczów nie zraża.
    Niech nam tej nocy Bachus nie szczędzi,
    Wenus i Gracye swych darów!
    Święć się gąsiorze, aż gwiazdy spędzi
    Blask Feba z górnych obszarów.

    (A. Krajewski).


    5. Do Filidy.

    Mam ja beczułkę wina z Albano,
    Co od dziewięciu lat stoi;
    Mam ja, o Filis! moc nieprzebraną
    W ogródku kwiatów, powoi.

    Same się złożą dla cię na wianek —
    Mam srebrne misy, puhary;
    Ołtarz majony jest i baranek
    Gotów do krwawej ofiary.