Dwa różne światy stoją dziś przede mną: Świat ciężkiej pracy — lub zabaw weselnych...
Ja już wybrałem — moją dolę ciemną, Życie samotne — posągów kościelnych...
Przed takim życiem — rozsnuwam wspomnienia 5
I robię z duszą rachunek sumienia.
Już lat dwadzieścia żyłem na tym świecie, A nie przeżyłem jednej chwili czynu...
Marzyłem tylko (wszak wolno poecie!) O jakimś liściu zerwanym z wawrzynu, 10
O jakichś grobach zaręczonych z ciszą,
Co duszę z ciałem na śmierć zakołyszą...
Dziś stoję jasno przed czynów ogromem — Znam ich rozmiary — i końcowe cele...
Choćbym tysięcznym zerwał je atomem, 15 I tak w tym życiu zdziałałbym już wiele.
Lecz — ja na wszystkie myślami się ważę,
Choćbym z popiołów miał topić potaże...
A wieść mię będzie nie bezmyślna gminność, Ani za myślą wlokąca się sława — 20
Lecz tylko twarda człowieka powinność: Gdy przesąd duchy zatapia, jak lawa —
Ja sam duch wolny — te rzeki rozlane
Zaklnę — i murem na poprzek im stanę!...
Może mi przyjdzie ludziom rzucać w oczy 25 Słowa, od których pól mieszkaniec zblednie,
Dlatego tylko, że nie są powszednie — Może tą gwiazdą błysnąć, co się mroczy
I nigdy rankiem światła nie zapali,
Bo słońce blisko — a ona jest dalej... 30
Może mi przyjdzie o „Niebo” zaczepić Dlatego tylko, że człowiek się zniża
I na błękitach chciałby Niebo sklepić... A myśl ma lotna, łaknąca i chyża
Przedrze ten błękit... a może tam dotrze, 35
Gdzie nic nie wiedzą o Niebie i Piotrze...
Może za ową śmiałość biednej myśli Stanę się wszystkim moim bliskim — wrogiem...
Wszak, co świat zrobił z swym pasterzem Bogiem, Jacy kapłani na krzyżach zawiśli?... 40
Może... ja serce otworzę im całe —
Kto czystszy — niechaj rzuci na mnie skałę.
Ale na myśl mą! niech mi się nie ważą Rzucać swych jadów ludzie z boską twarzą,
A z sercem pleśnią podłości pokrytym! 45 Choćby mię oni naszli skrzydłem zbitym —
I zwalonego karmili pociechą, A dobijali tysiącletnim chrzestem —