Przejdź do zawartości

Czerwony kogut (zbiór)/Przedmowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Weyssenhoff
Tytuł Przedmowa
Pochodzenie Czerwony kogut
Wydawca G. Gebethner i Spółka
Data wyd. 1913
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków; New York
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEDMOWA.

Są to najnowsze plony młodej literatury litewskiej, spolszczone przez samych autorów[1], a zatem antologia, dokonana przez Litwinów własnemi ich siłami i własnym wyborem, niby snop tegoroczny, użęty i podany Polakom przez życzliwe ręce bez zamiarów politycznych, a tem mniej bojowych, poprostu z sąsiedzkiej, pobratymczej przychylności. To zdarzenie, może pierwsze w polskiej literaturze spółczesnej[2], zasługuje na gorące poparcie ze strony społeczeństwa polskiego. Tłómaczę tu w każdym razie pogląd, który mnie skłonił do specyalnego zajęcia się tym pomnikiem nowego prądu literackiego.
Wszystkich rodowitych Litwinów, zarówno piękny i dobry lud uprawiający ziemie swe dziedziczne, jak i wywyższonych przez kulturę szermierzy młodej Litwy, oczywiście tylko szczerych i uczciwych, uważam za swoich, za współdziedziców wielkiej, chrześcijańskiej i owocnej dla obu narodów idei, na którą się przodkowie nasi, Polacy i Litwini, zdobyli. Mimo wszelkie zatargi, zupełnie nowe, należymy jedni do drugich przez całą sieć nierozerwalnych związków, zadzierzgniętych nie tylko przez akta i umowy historyczne, lecz przez wiekowe zgodne spółżycie. Chwałą Litwy są ogromne z jej łona dobyte plony kultury polsko-litewskiej, niech na tę samą chwałę rosną dobytki nowej kultury czysto litewskiej, a więc i nowonarodzone piśmiennictwo litewskie. Z serca mu życzę świetnego rozkwitu.
Pomijając już tutaj nawoływanie, że Polacy na Litwie powinni lepiej, niż dotychczas, posiąść język litewski, pomódz nawet do naprawy tego szacownego narzędzia mowy ludzkiej, srodze jeszcze zardzewiałego — ogół polski nie zechce dzisiaj traktować nową literaturę litewską, jak bylejaką obcą; jest to przyrost krajowy, co najmniej zaciekawiający. Poznawać się nawzajem, do głębi swych uczuć, zaczynów twórczych i dążeń — to dla Polaków i Litwinów najpilniejsze zadanie, najdzielniejszy też balsam na złagodzenie zgubnej i bodaj efemerycznej waśni, pochodzącej w znacznej części z braku wymiany myśli między inteligencyą polską i litewską.
O treści niniejszego tomu powiem mało, bo przyznaję się ze wstydem do bardzo niedostatecznej znajomości całokształtu literatury litewskiej. Wyprowadzać ogólniejszą jej charakterystykę z ułamka, który tutaj czytelnikom polskim zostaje podany, byłoby niebezpiecznie. Jednak szereg ten zestawił p. Kazimierz Puida, wybitny przedstawiciel tej literatury, z utworów pisarzy nieco starszych i najmłodszych; ufać mu należy, że wybrał rzeczy znamienne, z których uważny czytelnik może zanotować pewne rysy wspólne.
Z małym wyjątkiem treść tych nowel wzięta jest z życia istot przez los upośledzonych: zahukanego parobka (»Czerwony kogut«), umierającej wyrobnicy (»Jak liść jesienny«), zagłodzonego dziecka (»Homo Sapiens«), zdradzonego męża (»Goście«), chłopa, który dlatego, że go nikt nie kocha, staje się zbrodniarzem Krzywda«) — wogóle opowieści są o ludzie wiejskim, pierwotnym. Jedna tylko nowela pani Szatrijos Ragana, p. t. »Przerwana idylla«, osnuta jest na zderzeniu usposobień kosmopolitycznego eleganta i zadomowionej na Litwie, gospodarnej obywatelki ziemskiej. Ładne zaś opowiadanie p. W. K. Raczkowskiego »Girnikas Paszakarnis« uderza w ton poetycznej legendy ludowej. Naogół jednak z utworów tych wieje niezadowolenie z zasad urządzeń społecznych i smutek nieco pokrewny nastrojom literatury rosyjskiej i pewnego odłamu pesymistycznej literatury polskiej. Możnaby nawet rozpisać się o tych wpływach na młode utwory Litwinów.
Osobne miejsce w zbiorze zajmuje nowela pana Jana Bilunasa »Smutna bajka«, której »smutek« płynie ze wspomnień historycznych polsko-litewskich z przed lat pięćdziesięciu. Aczkolwiek polski autor inaczejby może oświetlił ówczesną tragedyę narodową, jednak litewska nowela daje nieznane zgoła w druku powiadomienia o psychologii ludu litewskiego z owej epoki.
Wszystkie te opowiadania przenoszą czytelnika polskiego w nieznane dziedziny i stosunki, snuje się bowiem wątek z wnętrza chaty litewskiej, tak mało znanej Polakom, nawet odwiecznym mieszkańcom Litwy. Wprawdzie oświetlenie życia włościan litewskich przez poczet autorów tutaj zebranych jest nieco jednostronne, przesiane przez pryzmat niedoli, złego losu, »krzywdy«. Są przecie inne objawy życia, nawet włościan litewskich, pogodniejsze, szczęśliwsze. Kto zna ten lud zasobny, spokojny i poetyczny, mieszkający w jednej z najpiękniejszych ziem dawnej Rzeczypospolitej, wie, że z jego bytu można wysnuć i jasne obrazy, opromienione pogodą pól i serc, wiarą w lepszą przyszłość włościanina. Ale zebrało się tu grono utworów raczej gorzkich, choć nieraz silnych i pobudzających do rozrzewnionego myślenia. Nie zamierzam czynić autorom zarzutu z tego, że zapatrzeni są w mroki i nędze życia. Nie patrzą przecie na te nędze z lubością, co byłoby grzechem przeciw społeczeństwu, lecz z męką i oburzeniem, częstokroć płodnemi w czyny zbawcze. Takie zresztą na pierwszy raz dobrały się głosy Litwinów do nas wysłane; takim się pilnie przysłuchajmy.
Mniej bacznego czytelnika chciałbym ostrzedz przed wrażeniem powierzchownem i sądem zbyt pośpiesznym. Styl i język polski tłómaczeń nie są na wysokości nowożytnego wyrobienia sposobów pisarskich, także nie na wysokości oryginałów litewskich. Trzeba zważyć, że jest to pierwszy wysiłek autorów przetłómaczenia swych myśli, poczętych w języku przyrodzonym, na język polski; że, jeżeli w przekładzie brak łacińskiej elegancyi polszczyzny, natomiast tok myśli autorów wyłożony tu jest przez nich samych, styl ich zajmujący przez swą etniczną odrębność. Do oceny więc tych przekładów należy stosować miarę nie absolutną, szkolnie estetyczną, lecz specyalną. Dla języka, w którym się tłómacz dopiero doskonali, trzeba mieć wyrozumiałość; jego zamiarom objawienia polskim czytelnikom tajników dusz rozbudzonej Litwy — należy się serdeczne przyjęcie i poszanowanie.

Józef Weyssenhoff.





  1. Pan Kazimierz Puida, autor dwóch nowel z niniejszego zbioru, jest tłómaczem całości, z wyjątkiem noweli »Jak liść jesienny«, przełożonej przez jej autorkę, panią Vajdelutė.
  2. O ile mi wiadomo, tylko p. Bolesław Szczęsny Herbaczewski przełożył dla »Taniej biblioteki dla wszystkich« kilka nowel na język polski. Zbiór obecny jest pomysłem i przedsięwzięciem samych autorów Litwinów z p. K. Puidą na czele.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Weyssenhoff.