Strona:Czerwony kogut.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

odwiecznym mieszkańcom Litwy. Wprawdzie oświetlenie życia włościan litewskich przez poczet autorów tutaj zebranych jest nieco jednostronne, przesiane przez pryzmat niedoli, złego losu, »krzywdy«. Są przecie inne objawy życia, nawet włościan litewskich, pogodniejsze, szczęśliwsze. Kto zna ten lud zasobny, spokojny i poetyczny, mieszkający w jednej z najpiękniejszych ziem dawnej Rzeczypospolitej, wie, że z jego bytu można wysnuć i jasne obrazy, opromienione pogodą pól i serc, wiarą w lepszą przyszłość włościanina. Ale zebrało się tu grono utworów raczej gorzkich, choć nieraz silnych i pobudzających do rozrzewnionego myślenia. Nie zamierzam czynić autorom zarzutu z tego, że zapatrzeni są w mroki i nędze życia. Nie patrzą przecie na te nędze z lubością, co byłoby grzechem przeciw społeczeństwu, lecz z męką i oburzeniem, częstokroć płodnemi w czyny zbawcze. Takie zresztą na pierwszy raz dobrały się głosy Litwinów do nas wysłane; takim się pilnie przysłuchajmy.
Mniej bacznego czytelnika chciałbym ostrzedz przed wrażeniem powierzchownem i sądem zbyt pośpiesznym. Styl i język polski tłómaczeń nie są na wysokości nowożytnego wyrobienia sposobów pisarskich, także nie na wysokości oryginałów litewskich. Trzeba zważyć,