Przejdź do zawartości

Czarne skrzydła/Tadeusz/W daleką drogę/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Kaden-Bandrowski
Tytuł Czarne skrzydła
Część ‏‏Tadeusz
Wydawca Gebethner i Wollf
Data wyd. 1937
Druk „Antiqua”, St. Szulc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część Tadeusz
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


2.
KARIERA KOZY.

List ów przyniósł woźny Domu Ludowego, stary połamaniec, Żytko, który zawsze przynosił pocztę a i wogóle był woźnym, a od czegóż są w końcu woźni, nawet socjalistyczni, jak nie od takich posług?
Wszystko to wiadome jest o Żytku, lecz pamiętane jak przez wodę, czy mgłę? W uczuciowej pamięci (mimo że się jest sekretarzem Związku, można sobie chyba na odłam takiej pamięci pozwolić) pozostało jak następuje:
Po pierwsze: dotyk i chrzęst papieru listowego, podbitego bibułką. Granatową, och, całe życie granatową!
Po drugie: treść, w tych słowach: „W sprawach żywo obchodzących“. — „Pragnęłabym pomówić z panem“. — „Dyskrecjonalnie“.
Po trzecie podpis: Zuzanna Kostr... — reszta liter nazwiska wypryśnięta nieczytelnym charakterem.
Po czwarte: data podpisu na dole, z czego wynika, że tej sfery ludzie stawiają daty na końcu listów.
Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/103 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/104 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/105 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/106 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/107 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/108 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/109 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/110 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/111 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/112 brzmiał w lewym uchu Kozy, gdy już znów z drugiej strony.
Runąwszy na biurko Koza zlewał krwawymi łzami nowiutką, niebieską bibułę.
— Jak należy. — Poseł Drążek otwierał drzwi z klucza. Otworzył, ruszył klamką i wychodząc już dodał:
— Za dużo mnie pan nerwów kosztuje, panie Koza, to jest fakt. Takie zabawy, towarzyszu Koza, nie; na dzisiejsze czasy. Za dużo mnie pan nerwów kosztuje!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Kaden-Bandrowski i tłumacza: anonimowy.