Moje mamę w wielkiej biedzie Gnąc kark,
Sprzedawała sobie śledzie Na targ.
I mówiła przed straganem Od jaj,
Mój syn będzie wielkim panem Aj waj!
Miała ona racye swoje Sehr git,
Bo sze dzisiaj modnie stroję Przez spryt!
Lubię na raz pić butelki Zwei, drei,
Nawet tryfne jem serdelki Aj waj!
Kiedy szkiełka mam na nosze, To krzyk,
Mówią o mnie Julcze, Zosze, Ma szyk!
A choć która wykrzykuje: Gaj! gaj!
Ja sze dobrze prezentuję Aj waj!
Brzmi w ogródkach przy teatrze Mój głos,
I aktorkom słodko patrzę W sam nos!
Gdy chcę z którą czując grosze Mieć raj,
Na szampana ją zaproszę Aj waj!
Gdy z nią różne zjem frykasy Jak nic
Na doróżkę pierwszej klasy, Hic, hic!
I z tą duszką co sze szmieje Jak maj,
Jeżdżę sobie na aleje Aj waj!
Zkąd na zbytki biorę złoto? — Cyt, cyt,
Niech nie pita nigdy oto Goj, żyd!
Bo gdyby kto robił krzyki — Z mój raj,
Uciekłbym do Ameryki Aj waj!