Bezimienna/Tom II/XXX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Bezimienna
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1912
Druk Drukiem Piotra Laskauera
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXX.

Jenerałowi Puzonowowi, po powrocie jego do nadnewskiej stolicy, nakazano w niej pozostać. Cesarzowa jejmość odkomenderować go raczyła do biura ministeryum wojny i szczególną opieką i łaską zaszczyciła. Zubow też, jak był dla niego dawniej przychylnym, tak nim i teraz pozostał. Jenerał wcaleby się nie mógł był na swój los uskarżać, a że z rozkazu samej imperatorowej najświętszy synod miał zawyrokować o nieważności jego małżeństwa, mógł więc wybierać na dworze i sięgnąć po najświetniejszą partyę, zwłaszcza, iż o jego przyjaznym stosunku z wszechwładnym Platonem Zubowem wiedziano. Przez niego też i przez jego powiernika szambelana Kazińskiego i Altestego wiedział doskonale, co się w Polsce działo. Wiedział, iż wydano rozkazy schwytania jenerałowej i najdziwniejsze w nim to wywołało uczucie.
Człowiek, tak szczęśliwie położony na dworze, młody, w łaskach, mogący sięgnąć po nowe życie, w sercu miał zawsze obraz swej żony i zemsta, jaką dla niej był przejęty, ustępowała nadziei, iż ją jeszcze pozyskać sobie potrafi, gdyby tylko zgodzono się na to, aby, zamiast osadzenia w monasterze, oddano ją mężowi. Nie wątpił bowiem ani on, ani z otaczających nikt, iż rozkaz cesarzowej spełnić się musi.
Platon Zubow, który pochlebiał sobie, że wszystko może, co zechce, dotąd jednak nie potrafił wymódz na Katarzynie, by się na myśl powrócenia żony Puzonowowi zgodziła. Chciała koniecznie widzieć ją ukaraną i osadzoną na resztę życia w monasterze.
Tak stały sprawy, a Puzonów coraz był niespokojniejszy o losy żony, gdy pewnego wieczora dał mu znać Altesti, że Platon Zubow życzy sobie widzieć go nazajutrz rano. Życzenie Zubowa było rozkazem, któremu nikt się nie myślał opierać.
Poranki dostojnika były zwykle najświetniejszym przyjęciem; cisnęli się na nie posłowie obcy, emigranci francuscy, najpierwsi urzędnicy, dygnitarze, a jeśli komu małpa ulubiona Zubowa usiadła na peruce i, rozczochrawszy włosy, nieprzyzwoicie się znalazła, ten, komu się to trafiło, okazywał się najszczęśliwszym, bo Zubow za niedorzeczność małpy opłacał łaską i względami.
Jak zwykle, Puzonów, który się stawił w czasie, gdy Zubow się ubierał (bo było przyjęte, iż on przy toalecie tylko gości widywał), zastał go we wcale dobrym humorze. Przepych, otaczający Platona, raziłby, gdyby go się wszędzie na dworze nie spotykało. Pokoje, toaleta, sam bohater, okryte było wszystkiem, co tylko najwytworniejszego znaleźć było można w Europie.
Zubow siedział przed zwierciadłem, okryty płaszczem, aby puder nie spadł na kosztowny strój ranny z jedwabnej perskiej materyi. Szczęściem małpa przywiązana była na łańcuchu i, równie jak pan, zajęta toaletą swych uszu i głowy.
Krzesło Platona otaczali w wielkich mundurach Sołtykowowie, którzy się spostrzegli dopiero niedawno, że byli z nim w pokrewieństwie, Markowowie, Dymidow, Withworth, poseł angielski, kilku emigrantów francuskich i tłum dworaków bezimiennych. Cała starszyzna służby artyleryi, której Zubow był w. mistrzem, znajdowała się tu także.
Zubow zobaczył w zwierciedle stojącego z boku Puzonowa, skinął na niego i szepnął mu, aby się wstrzymał, aż odejdą goście.
Przyjęcie w istocie niedługo trwało; ożywiły je nowiny od granicy Turcyi i Persyi, i kilka cicho wyszeptanych dworskich plotek.
Puzonów, usunąwszy się na bok, oczekiwał; dopiero gdy ostatni z gości wyszedł, Zubow go przywołał i, kładąc mu rękę na ramieniu, rzekł cicho:
— Nie trać serca, ale powinienem ci powiedzieć, że jenerałową schwytano właśnie, gdy miała granicę polską przekroczyć... jest ona w mocy naszej i poseł z dobrym konwojem wyprawił ją do Rosyi. Cesarzowa o tem od wczoraj uwiadomiona.
— Na miłość Bożą, panie! — zawołał Puzonów — bledniejąc i składając ręce — oddajcież mi ją, oddajcie.
Zubow się uśmiechnął.
— Dla tego samego oddać wam ją należy, ażebyśmy mogli zobaczyć kobietę, która taką ma potęgę nad mężczyzną i to nad człowiekiem jak wy energicznym, ale imperatorowa dotąd słyszeć o tem nie chce, a na was gniewa się i ledwiem wyprosić potrafił, by was ku Derbentowi nie posłała dla dystrakcyi.
Puzonów milczał.
— Honor Rosyi nie ucierpi na tem, jeśli się jej upór pokonać potrafi — rzekł po chwili.
— Bądźże spokojnym — odparł Zubow — jeszcze dziś cesarzowej poproszę. Jeśli mi tę łaskę uczyni, o czem wątpię, wysłać potrzeba będzie z rozkazem naprzód, aby jej dalej nie wieziono.
— Wiecznie wam będę wdzięczny, panie — odezwał się jenerał — będziesz miał ze mnie sługę wiernego na zawsze.
— Cesarzowa nie odmawiała mi nigdy w ważniejszych rzeczach, nie sposób, ażeby mi się w tej oparła. Choć mi zakazała mówić, powrócę raz jeszcze do tego przedmiotu i zdobędę szturmem pozwolenie.
Posłuchanie na tem się skończyło.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.