Pewien pan, ciekawością chwalebną wiedziony,
Z za Kaspijskiego morza w nasze przybył strony.
Idealizm niezwykły, ale ideały
Szacunku tylko godne, jakteż i pochwały.
Dłoń pomocną, jak umiał, niósł wszystkim w ofierze,
I w życiu emigrantów czuły udział bierze,
I wnet literackiego ich prezesem kółka
Pozostał i jak czynna, nieznużona pszczółka
Pył z kwiatów — on wrażenia zbiera, pamiętniki
Spisując, tak niewinne, jak moje wierszyki.
O nic nie dba, a tylko duchową się karmi
Strawą. Wtem na nieszczęście przychodzą żandarmi!
Nie wierzą, że on tylko o społecznej pracy
Myślał, szpiegiem go robią, ordynarni tacy!
I do więzienia biorą jego, który kółka
Emigrantów prezesem był i co jak pszczółka —
I jakaż ci się krzywda stała, luby królu,
Kiedyś pszczółka — siedź-że w ulu.