Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!/Sztab gieneralny — a wojna bałkańska

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Szczypawka
Tytuł Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!
Rozdział Sztab gieneralny — a wojna bałkańska
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1913
Druk Allied Printing Trade Council Union
Miejsce wyd. Chicago
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZTAB GIENERALNY — A WOJNA
BAŁKAŃSKA.

Bacność, psieścirwo!
Kiej to rozpocena sie wojna bałkańska, zebrałem zaro całki nas śtab wojenny, azeby uradzić, cy iść komu z pomoco na te wojne, cy tyz ogłosić swoje niewtroncanie sie do tego byznesu, abo inacy jakoś tam neltralizacyją, cy jak tam wej.
Mityng był bardzo burzliwy i byłoby przysło pewnikiem do bitki, bo jedne kolegi chciały, zeby iść na pomoc Słowianum, jako to walconcem w obronie krześcijanizmu, a jense znowu chcieli, coby iść na pomoc mahumetanum, wula tygo, co jak pon profesor z brodo istorycnie dowodziuł, to turki protestowali przeciwko rozbiorom Polski, dlatygo, bo same nic z tygo nie dostały. Wienc tyz na mityngu rady wojenny razgardyjas był wielgi i juz po piontem kieku “Manru” chcioł kum Walenty, pułkownik od saperów morskich, zwalić siablo w łeb kuma Jendrzeja, kapitana od uzarów świentygo Dydaka pustelnika, ale wtencos jo wstałem i pedom:
— Zacne kolegi i towarzyse po kuflu i siabli! Zmiarkujta sie i przestańta sie śkalować, bo to ino wstyd i obraza boska! Cy to wom tu niedobrze jest przychodzić na mitygi i popijać sobie patriotycne tronki?
— Juści, ze dobrze! — odezwały sie kolegi.
— A cy chcielibyśta wy, polskie rycerze — obeńść sie przez picia?
— Never! Na tem onor całki armji by ucierzpiał wiele!
— A no, widzita — pedom jem na to — a chcielibyśta jechać na wojne!...
— Taj cuz to — pedo na to kum Walenty — abo to na wojnie ni mozna pić?
— Mozna, cłeku, ale cy wy wita, ze Serby, Bułgary i Carnogórce nie pijo piwa, ani wisky, ino same syrwatkie i kwaśne mliko?
— O-o-o! — odezwali sie kolegi.
— A cy wy wita, ze mahemotanum nie wolno pić zadnych tronków?
— O-o-o! — odezwały sie jesce głośni chłopy.
— No i cóz tera? Cy chcielibyśta jechać do tych Słowianów abo Turków bić sie i zeby wam w gardłach zasychało?
— Nosyr! Go tu hel z Turkami, Serbami i Bułgarami! Co to za byznes, kiej trza sie bić na sucho! — odpowiedział całki śtab gieneralny chórem.
— Taj wita co — pedom jem wtencas — trza ogłosić neutralizacyją.
— A ino! Nie inacy!
Po wypiciu sóstygo kieka “Manru” jednogłośnie uchwaliliśma nie wtroncanie sie do byznesów, słowiańskich i tureckich.
Taj cuz — onor rycerski na pirsem planie być musi, a gdzie nimo co wypić, tam i onoru brak je wselkigo.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Telesfor Chełchowski.