Analekta sandeckie/Dyaryusz Jerzego Tymowskiego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Analekta sandeckie
Podtytuł do XVI. i XVII. wieku
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1905
Druk Drukarnia Władysława Łozińskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


A)  Dyaryusz Jerzego Tymowskiego.[1]

Anno Domini 1607. In Nomine Domini Nostri Jesu Christi. — Novum Regestrum per me Georgium Tymowski, civem sandecensem et consulem. — Sanguis Christi salva me. Jesus Nazarenus Rex Judaeorum, sit triumphalis inter me et omnes inimicos meos, nunc et in hora mortis meae. — Sigismundus tertius Dei Gratia Rex Poloniae. — Salve Sancta Parens, enixa puerpera regem!

Takimi wyrazami zapisał Jerzy Tymowski, rajca sandecki, początek pierwszej karty swej księgi kupieckiej. Zaraz po nich szło kupiectwo: 10 funtów zaważyły powrozy, wór i słoma, którymi rodzynki owinięte były. Następują dłużnicy... a między nimi Stanisław Lubomirski, starosta grodowy sandecki... Pan Jerzy kupczył rozmaitymi towarami, i żył, jak następuje:

Rok 1607.

Kasper hutnik z Jazowska[2] winien 12 złp. 20 gr., com się z nim porachował w dzień św. Małgorzaty. — O Pannie Maryi Zielnej przywiozła Kasprowa 600 szyb wielkich przeźroczystych po złotemu; szyb drobnych 2 skrzynki po 5 złp. — W wilię Panny Maryi skrzynkę szyb, ale małe, nie wziąłech je. W dzień św. Franciszka 800 szyb wielkich po złotemu. Po św. Tomaszu 2 skrzynki szyb po 5 złp. — Przed wilią 2.000 szyb i skrzynkę.
Dałem pani Kasprowej: karazyi lazurowej postaw za 20 złp.; morawskiego szarego 5 łokci po 12 gr.; falendyszu brunatnego 7½ łokcia po 2½ złp.; kiru zielonego i garniec małmazyi.[3] — Sukno sprzedawał w sklepie, lecz woził je też po jarmarkach: na św. Krzyż i na Najśw. Maryę Pannę Siewną do Gorlic i Ciężkowic, do Lipnicy i Wojnicza.

R. 1608.

Od Deżeffiego (Dessewffy) Janusza,[4] pana na Torysie,[5] kupił 3 beczki wina po 42 złp. Sprzedawał je Menyarth (Meinhart), sługa jego.

R. 1609.

W Lewoczy[6] u Rolla kupił blach miedzianych za 114 talarów własnych. Z Krzysztofem, złotnikiem z Lublina, znowu naspół kupił 540 cetnarów miedzi, oprócz których Tymowski miał jeszcze 32 swoich własnych, i te sprowadzili na wozach do Nowego Sącza, złożyli u niejakiej pani Świdrowej i stąd osobiście spławili Dunajcem i Wisłą do Gdańska. Tymowski podaje szczegółowe ceny tego transportu. W poniedziałek w Zielone Świątki dał zadatku fliśnikom 42 złp. Na podróż dał 200 złp. i 50 czerwonych (dukatów). Pod Melsztynem dał 2 czerwone, woźnemu jeden, drugi fliśnikom. W Sendomierzu myta od 540 cetnarów spólnych i 32 własnych zapłacił po 2 szelągi. W Lublinie za cetnar płacono 36 złp. Zysku czystego z tej miedzi spławionej do Gdańska miał Tymowski na swą stronę 219 złp. 25 gr.
Śledzie z Gdańska szły na Lublin. W Bardyowie[7] krawcowa chroma winna mu za 4 beczki śledzi: 14½ talarów. Taż sama winna za 2 beczki soli po 4 złp., a daje na sól 5 złp. Sierpów 1.600 zamówił w Nowym Sączu u sierparczyka. Ambroży klinkarz[8] z przedmieścia wziął 5 cetnarów stali węgierskiej, ma je wyrobić do 2 niedziel, klinek oddać 2 snopy.
Od Kajdasza Istwana[9] z Koszyc,[10] dla pana Marcina Lisowskiego w Szalowej, kupuje 4 beczki wina po 42 złp. Dla siebie kupił 30 beczek po 33 talary od pana Deżeffiego Janusza. Posłał mu zaraz za wino 180 talarów, w tydzień znowu 120 talarów przez sołtysa z Czyrny i jakiegoś chodaka (chłopaka), i znowu 100 talarów przez tegoż, a za resztę dawał sukna, korzenie i achtel piwa.
Dłużnicy starzy bardzo go niecierpliwili. Wypisał ich więc osobno i w humorze swoim podzielił ich na 3 kategorye. Pierwsi noszą napis: „Długi dawne od lat dziesiąci.“ Do tych należeli: sołtysi ruscy z Binczarowej, Brunar, Stawisk, Mystkowa: wójtowie i kmiecie z Chodorowej, Łużnej, Mszalnicy; bakałarz i mieszczanie z Gorlic; syn woźnego z Kobylanki; wkońcu kilku mieszczan z Nowego Sącza i ks. Marcin Jagustynow.
Drugim napisał: „Długi starych łotrów“. Tu wchodzą: kuśnierz z Jasła; dwaj chłopi z Gródka i Lipnicy; krawcowa chroma z Bardyowa; hamernik[11] nowosandecki; trzech mieszczan z Rzeszowa, Żmigroda i Bobowej, oraz kilku kmieci.
Trzeci zastęp dłużników nosi godło: „Starzy dłużnicy, jakoby też ze starych snopów gorzałka.“ Tu pierwszym: zegarmistrz Sebastyan z Nowego Sącza, który ledwie 1 złp. odrobił, naprawiając Tymowskiemu hakownicę;[12] trzej rajcy: Stanisław Pełka, Balcer Pierzchała i Stanisław Strasz; pan Studzieński, co zastawił zbroję; młynarz z Lipnicy; dwóch ze szlachty: Przecław Wiktor i Gabryel Gładysz; a w końcu wielmożny pan Stanisław Lubomirski, starosta grodowy sandecki, skrzypek jego Stanisław Ługowski, i żyd jego poufny Wulf z grodu. „O Jezu mój najdroższy, nadziejo smutnej duszy“, temi słowy zakończył ów gorzki rejestr, bo takie pobożne westchnienie o zmiłowanie Boże wywołali w kupcu owi „starzy łotrzy i dłużnicy“.

R. 1610.

Tymowski, pożyczywszy pieniędzy u pana podsędka, Adama Rożna, znowu kupczył miedzią w spółce z Krzysztofem złotnikiem, mianowicie w Lublinie na jarmarku. Bartosz Witaliszowski odstawiał ją, biorąc od fury po 5 talarów celnych, talar po 42 gr. Cetnar wagi lubelskiej stał po 36 złp. — Mikołajowi klinkarzowi do Jeżowa (między Grybowem a Bobową) dało się stali 2½ cetnara. — Kasper hutnik z Jazowska przywiózł 800 szyb przejrzystych i 5 skrzyń szyb drobnych.
W tym roku Stanisław Mączka ożenił się z córką Jerzego Tymowskiego; z tego powodu dał jej od razu Tymowski: 2 postawy karazyi angielskiej lazurowej po 18½ złp.; 4 postawy karazyi z Krakowa po 15 złp.; 4 postawy karazyi po 14 złp.; 4 postawy morawskie, z tych 2 po 16 złp., a 2 po 14 złp.; 2 postawy karazyi ze Żmigroda po 14 złp., razem wartości 241 złp., rzeczy zaś złotych i srebrnych za 270 złp. Prócz tego obiecał gotówki w posagu za córką 600 złp., którego w pierwszej chwili dał tylko 105 złp.; wkrótce jednak naddał jeszcze, wszedłszy w spółkę z zięciem.
Od pana Deżeffiego Janusza kupili 24 beczki wina po 27 talarów węgierskich. Wina te odstawiono wozami do miejsca, z którego rozpoczynał się spław na Popradzie na Spiżu i stamtąd spławiano je na ptach[13] do Nowego Sącza, następnie do Kazimierza,[14] a stąd już wozami do Lublina. Z opisu takiego transportu wodą i lądem pokazują się koszta następujące:
Opłaty na trycatku[15] po 2 talary; razem wszystkiego 770 złp. 10 gr. W Lubotyni[16] na dolewkę 5 złp. 6 gr. Strawnego Steczowi (Mączkowemu) i Stanisławowi (Tymowskiego) sługom na Węgrzech 3 złp. Myta w Lubowli[17] 1 złp. 18 gr., w Pławcu[18] 24 gr., w Starym Sączu grzywna. Za 5 ptów po 2 talary, a fliśnikom od wina 12 złp. Od win furmanowi, co je zwiózł od wody (Dunajca) do Sącza, grzywna. Srotarzom[19] za wnoszenie wina do piwnicy grzywna. Bednarzowi przez całe lato 2½ złp. Myta królewskiego 4 złp. 24 gr. Za wynoszenie wina z piwnicy srotarzom 2 złp. 6 gr. Za wożenie do wody (Dunajca) 1 złp. 14 gr. Dolewki wyszło 4 beczki i 45 garncy od szynkarzów brane.
Do Lublina: Kupiłech na Górze[20] 5 ptów za 11 złp. 3 gr. Fliśnikom od ptów, co je spuścili 4 złp. 10 gr. Myta w Lubowli i w Pławcu od ptów 2 złp. 40 gr. Z Sącza aż do Kazimierza od każdego ptu 5½ złp. W Sendomierzu dałech od wina na kasztelańskim 1 złp. 14 gr, na wojewodzym 1 złp. 10 gr. W Zawichoście 3 złp. W Solcu 3 złp. 15 gr. W Kazimierzu 2 złp. 18 gr. Z Kazimierza do Lublina fury od jednej beczki po 43 gr. W Lublinie w bronie 27 gr., składnego 3 złp. Srotarzom, co do piwnicy nosili wino z gospody, 4 złp. 27 gr. Bednarzowi 6 gr. Na drzewo do piwnicy i pomocnikowi 37 gr. Stanisław Mączka strawił w drodze przy winie 5 złp.
Wino i nakład kosztował do Lublina 911 złp. Sprzedało się wino za 980 złp., zysku zostaje 69 złp. Na pieniądze czekał już Marcin Zoner, kupiec z Gdańska, któremu Mączka był winien. Tymowski na swą część dostał tylko 180 złp. i dwie kufy małmazyi za 300 złp. Że zaś wprzódy więcej dał i wszystkie wydatki poniósł, został mu zięć winien 218 złp. 16 gr.
Był w kłopocie pieniężnym, musiał sprzedać jatkę szewską, którą nabył jeszcze dawniej za niewypłacone towary. Kupił ją Wojciech Jawor szewc za 22 grzywny (35 złp. 6 gr.), lecz wypłata na raty. Jatkę tę wraz z naczyniem szewskiem wziął przedtem Tymowski w długu od Malchera (Melchiora) Brody: za 2 beczki śledzi po 14 złp. 8 gr., za 3 łokcie karazyi i za kopę 7 groszy, co ręczył za Frączka z Barcic. Było to za mało. Na szczęście przyjechał ks. Jan Gładysz z Grybowa, łaskawy zawsze na dom Tymowskiego i żony jego Jadwigi. Przywiózł z sobą 380 złp., prosząc małżonków, aby mu je przechowali, czego naturalnie nie odmówili. Później pożyczył jeszcze 400 złp. szpitalnych grybowskich i tak im dopomógł, bo pieniądze nie próżnowały, a kupiec na zawołanie potrosze oddawał gotówką i towarem. Również i pan podsędek, Adam Rożen, pożyczył mu 100 złp. Tylko Jan Lutosławski, pisarz grodzki, zawiódł, bo obiecał dług oddać, tymczasem umarł i nic nie zapłacił. Zawiedziony Tymowski pod rachunkiem jego dopisał: „Obiecał oddać, nie oddał, umarł, wisus z niego“, i policzył go w poczet „starych dłużników, jakoby ze starych snopów gorzałka“.
Umarła też w tym samym roku i żona Tymowskiego, pani Jadwiga. Stroskany kupiec zapisał, co czuł: „Panie Boże Wszechmogący, racz mi bydź miłościw, proszę przez miłosierdzie Twoje najświętsze, proszę bądź mi miłościw“. Nadszedł właśnie był do sklepu następca Jana Lutosławskiego, pan Jakób Chwalibóg z Ropy. Widząc kupca strapionego, cieszył go i obiecał jeszcze być na weselu jego. Nabrał towaru, zapłacił i zostawił jeszcze kilkadziesiąt złp. nadwyżki. Uradowany pobożny kupiec wpisał do księgi, dziękując Bogu: „Panie Boże najmilejszy, przez smutek matuchny Twojej pod krzyżem stojącej, zmiłuj się nademną“. Pocieszające słowa pana Chwaliboga przypadły do serca Tymowskiemu, bo przypadła też do serca i nadobna panna Krystyna Adamowiczówna,[21] którą poślubił niedługo po śmierci pierwszej żony. Pan Chwalibóg dotrzymał słowa, zaszczycił gody Tymowskiego swoją obecnością i kazał dać dwa achtele piwa, które zapłacił Ferencowej. A miał Tymowski wtedy, prócz córki wydanej, syna Jędrzeja takiego, że go już w sklepie wyręczał i sukna ukroił. Wzruszenie serca wywoływało pobożne westchnienia, wpisywane pomiędzy rachunki owego czasu, mianowicie po Przewodniej Niedzieli: „Dominus noster Jesus Christus. Sanguine proprio redemisti nos Deus. Sanguis Christi filii Dei. O Jesu mi dulcissime“. Pobożne te westchnienia w pośród rachunków, w czasie żenienia się dorywczo wpisywane, lepiej go znamionują, niż wszelki opis.

R. 1611.

Sanctus Deus, Sanctus Sabaoth. Takim napisem rozpoczął nowy rok obok swej młodej małżonki. Powtarzał to kilka razy, chwaląc Boga: Sanctus Dominus, Deus Dulcissimus in Excelsis. — Kasper hutnik z Jazowska przysłał szyb drobnych 2.000, później znowu przywiozła hutniczka 2 skrzynie, przejrzystych zaś 2.000. — Ołowiu taż hutniczka wzięła przeszło cetnar. — Co się tyczy sierpów, „stało się postanowienie z panem Wacławem Morawcem, iż od Świątek przyszłych, co będzie miał na przedaż sierpów, nikomu inszemu nie da, okrom mnie. Dałech mu gotowych pieniędzy 200 złp.“ Dawał po kilka i kilkadziesiąt złotych gotówką i towarem, a Morawiec po paręset sierpów oddawał. W wilię św. Jędrzeja oddał już 4.000 sierpów. — „Stało się postanowienie z panem Stanisławem Dzierzwą, iż mi przedawać ma sierpy: 100 za 3 złp. Dał mi na ten rok 3.000 sierpów, a później 1.500.“ A brał towar i gotówkę. — Notatki tu i owdzie w dyaryuszu nie pochodzą od samego Tymowskiego, ale od jego dłużników, którzy własnoręcznie zeznawali pożyczki: „Ja Walenty Woliński, mieszczanin grybowski, winienem panu bratu: Jerzemu Tymowskiemu w Sączu za sukna 140 złp.“
Wzmagała się też wiara (kredyt) Tymowskiego u ludzi. Ks. Jan Gładysz z Grybowa, jak za pierwszej żony był przyjacielem domu, tak i teraz się nie odsuwał. Pieniędzy nie odbierał, owszem co nadebrał towarem, zapłacił i zaokrąglił do 500 złp. Wielmożny Zygmunt Stradomski, widząc także potrzebę kupca a nie mając sam pieniędzy, postarał się o nie u swego brata Olbrachta, który na jego słowo i ręce przysłał 397 złp., i pożyczył Tymowskiemu na kilka miesięcy, t. j. od 11. marca do 24. czerwca. Kupiec nie posiadał się z radości, bo pieniędzy potrzebował, i bezzwłocznie kupił za nie od Krzysztofa złotnika w Lublinie 14 cetn. miedzi po 34 złp. = 469 złp., a osobno 10 cetn. blachy miedzianej za 250 złp. Poczem uiścił się na termin i zyskał jeszcze większe zaufanie.
Na wiosnę zjechał z Węgier sługa pana Mikołaja Boczkaja[22] wprost do Tymowskiego, prosząc imieniem wielmożnego pana swego o zamówienie pięknej karety od atłasów i jedwabiów. Tymowski ugodził karetę u stelmacha za 200 talarów, sam pilnował roboty, kupił w Lublinie skór juchtowych, zgoła starał się, aby węgierscy panowie byli zadowoleni. Sługa pana Boczkaja zostawił mu 100 talarów na wydatki, a on wypłacał rzemieślników, częścią gotówką, częścią towarami.

R. 1612.

Pani Krystyna Tymowska, widząc wziętość męża swego u panów, więcej o sobie trzymała. Żądała poważania dla swej osoby nawet w kościele. A że zdarzało się, że drugie mieszczki, wcześniej przyszedłszy, zajęły ławkę a ona stać musiała, nie mogąc znieść krzywych spojrzeń ludzkich, kazała sobie zrobić osobną ławeczkę. Sprzeciwiał się temu mąż, grożąc, że tam nigdy nie będzie siedział. „To ja sama będę siedziała!“ — „Siedź sobie sama!“ — była jego odpowiedź i na tem się skończyło. Stolarz Gwóźdź, zgodzony za 2 złp. 15 gr., zrobił ławkę, a Tymowski, według zwyczaju swego zapisując do księgi obok rachunków uczucia swoje, zanotował: „Stolarzowi Gwoździowi 3 łokcie karazyi. Urobił ławkę Samej do fary za 2 złp. 15 gr.“
Lecz zato pani Krystyna nie wymawiała się od trudów kupieckich. Sprzedawała w sklepie, a jak wypadło, to i do Jarosławia i Lublina na jarmark jechała, a miała też i o czem. „A. D. 1612 na św. Stanisław w Maju: Małżonka moja Krystyna dała mi pieniędzy gotowych swoich w moje ręce 700 złp. spełna, które dałech panu Samuelowi Cyrusowi, kupcowi krakowskiemu, na dług za nieboszczki Jadwigi za sukna.“ — „W dzień św. Bartłomieja dała żona moja Krystyna swoich pieniędzy panu Wacławowi Morawcowi na sierpy 230 złp.; Stanisławowi Dzierzwie również na sierpy 150 złp.“
Tegoż roku „stało się postanowienie z panem Wacławem Morawcem i ze mną takowe: Iż on ma mnie jedno samemu mieć na sierpy sprawę przez cały rok ten przyszły. A ja na każdy czas i potrzebę pieniędzy jemu dodawać, na cośmy się własnoręcznie podpisali.“ Brał też po kilkadziesiąt i 200 złp. Oddał zaś sierpów na św. Jędrzej 1000, na św. Mikołaj 4.000, na wilię Bożego Narodzenia 3.000, w św. Łucyę 1.800, w Wielki Tydzień 5.000, w Wielki Czwartek po obrachunku został winien własnych 5.000 sierpów, czeladź zaś osobno 2.100 sierpów. I tak z pomiędzy czeladzi Wacława Morawca: Jakób Trebski wziął na 500 sierpów, Walanty Kot na 300, Jakób Kot na 100, Paweł Niezgoda na 200, Marcin Golonka na 100, Kasper Kogut na 500, Wawrzyniec na 400.
Rachując się z sierparzami i sierparczykami, rozmawiali o sprawach publicznych i o Turkach, bo Tymowski wpisał: „Sanctissimus Dominus Deus Sabaoth. Sanctissima Virgo Maria, ora pro nobis — a zwłaszcza za Ferdynanda węgierskiego króla, aby mu dał Bóg zwycięstwo nad nieprzyjacielem Kościoła chrześciańskiego.“[23]
Stanisław Dzierzwa oddał w środopoście 2.400, w sobotę kwietnią 2.800 sierpów. Robił wraz z synowcem swym Wojciechem. Jan Drabik oddał 100 sierpów. — „Wziąłech w Gorlicach od Jana Żelaska 200 złp.. które był winien mojej małżonce, dałech je księdzu Janowi Gładyszowi.“
Tego roku kupił Tymowski folwark na wielkiem przedmieści u Sebastyana Kitlicy. Kasprowi Kogutowi, sierparzowi, wypuszcza mieszkanie: w czarnej izbie[24] z dwiema komorami za 150 sierpów, które ma oddać do roku. Sobie dla posług domowych lub inszego komornika zostawia jeszcze dwie komory: jedną na dole, drugą po schodku. — Rinka krawiec mieszkał u niego w świetniczce.[25] Obrachowali się... „zrobił żałobę mnie i Jędrzejowi synowi, także i ubraniczko Wacławowi; także żupan lazurowy falendyszowy i moje ubranie zielone karazyowe. Został winien 24 gr. okrom arendy domowej, od której mi powinien płacić za ¾ lata 6 złp. W wilię Wszystkich Świętych zrobił Józefowi synowi jupkę, od niej 9 gr.“ — Śledzi tonnę[26] za 11 talarów posłał Tymowski: Sekielowi Baldizarowi[27] do Preszowa.[28]

R. 1613.

Miedź największy prawie przynosiła zysk, lecz też i wielkiego wymagała nakładu, a Tymowski, popłaciwszy długi a nie odbierając własnych, nie mógł się zdobyć na większe kupno. Tylko Salmonowi Hanuszowi z Nowejwsi[29] dał 48 talarów na 2 cetnary miedzi, którą ma odstawić, skoro tylko urobi. Także Mikołaj Żmijowski z Nowego Sącza kupił miedź na Węgrzech i odprzedał ją Tymowskiemu, który mu dał 78 złp., a 200 pozostał winien.
Zbliżał się jarmark lubelski, trzeba było wykupić miedź, bo tamby ją z zyskiem sprzedał; a tu pieniędzy nie ma, choć towar jest, mianowicie sierpy i sukno. Tymowski znów z prośbą do swej żony. Lecz pani Krystyna dała już półtora tysiąca, więcej nie chce dać i wymawia się, że płaci obce długi, a tamte nawet niezabezpieczone jej dzieciom. Tymowski łagodzi, uspakaja, prosi. Wkońcu otrzymuje 86 złp. Nie chcąc być niewdzięcznym, zapisuje do swej księgi:
„A. D. 1613 dała mi małżonka do Lublina 86 złp. Te pieniądze, którech od niej powziął dla długów, którychem był narobił z małżonką swą Jadwigą (pierwszą żoną) w chorobie jej do kilkuset złotych; także na budowanie po nieszczęsnem pogorzeniu:[30] Przeto te 16 set złotych, którech wziął od małżonki swej Krystyny, tedy oddaję jej takową sumę we wszystkiej majętności mojej, i nie ma się z niej wyprowadzać, ażby po żywota jej zakończeniu takowa suma dzieciom jej własnym była oddana, czyniąc ją wolną we wszystkiej majętności, dokąd dali Bóg będzie żywa. Działo się 13. lutego 1613.“ Dała mi małżonka moja w ręce moje 100 złp. w kwietni tydzień. Tego, com powziął wyżej, jest 1.700 złp.
Na saletrę dał bratu swemu Stanisławowi Tymowskiemu do Grybowa. — Wina mnichom (Franciszkanom) kupił beczkę za 33 złp. u Djaka Istwana. — Kasper hutnik z Sulina przywiózł 800 szyb przejrzystych.

R. 1614.

O Jesu mi dulcissime, spes spirantis animae. — Pani Krystyna jeździła do Krakowa do Samuela Cyrusa, od którego pobierali sukna. Została mu winna 80 złp., a 40 dał na ołów, który też cetnarami kupował konwisarz sandecki, a błoniarze funtami. — Szkło, mianowicie 200 szyb po 9 gr. i półkamienia[31] ołowiu, brała Kloska błoniarka ze Szpitalnej ulicy w Nowym Sączu, dając w zastaw: szablę i latarnię. — Kasper hutnik z Sulina przywiózł szyb 300 przeźroczystych, a 3 skrzynie drobnych. — Wina od pana na Torysie, Deżeffiego Janusza, kupił Tymowski 6 beczek na spół z Kosturkowiczem, posłał mu za nie prócz pieniędzy: sukna i śledzi 4 beczki. Sekiel Baldizar przysłał też za sukno i korzenie 2 beczki wina — Ryb lwowskich[32] i śledzi zborgował też Tymowski w Kezmarku: Demianowej za 36 talarów. Było to dla pana Stefana Tökölego, a szafarz jego dał złotego furmanowi, co je woził z Gniazd.[33] — W Lublinie dał sobie Tymowski urobić sygnet. Dał na to 3 pierścionki, z których jeden zamiast oczka miał: łosi róg, ten jako cudownie pomocny wyjął z niego. Wszystko złoto ważyło 3 czerwone.

R. 1615.

Anno Domini 1615 w dzień Młodzianków (28. grud.): Tęcza była w Sączu nad ratuszem. Widziałem ją, stojąc przed domem swoim z panem Piotrem Rdzawskim. Tychże mięsopust były gwałtowne mrozy i śniegu dosyć. Mimo to pojechał na Spiż za miedzią, którą zamówił w Lewoczy.
Saletra popłacała widocznie tych lat, kiedy jej Tymowski tyle zamawiał i kupował. I tak Tomasz Ogonek z Grybowa, i syn jego Jan z Kruźlowej, wzięli na 2 cetnary i 2 kamienie, po 30 złp. cetnar. Oddawali po kilka do 30 funtów, lecz saletra nie była czystą, więc ją Tymowski niechętnie brał. A później, dając im na świeży cetnar, wymówił sobie, żeby była lutrowana.[34] Szymon, saletrnik ze Starego Sącza, wziął na cetnar. Przez syna odstawił połowę, a gospodyni po kilka kamieni przywoziła. Sebastyan Szalbierz wziął na półcetnara.
Kasper hutnik z Sulina w sam nowy rok przywiózł szyb drobnych 2 skrzynie, przejrzystych 200. Po Gromnicach hutniczka przywiozła drobnych 1½ skrzynki, przejrzystych 350. Został hutnik winien 500 szyb drobnych. — Wacław Morawiec, nie dotrzymując słowa, stracił wiarę (kredyt). Ledwo za rękojmią Wacława Grabki, dał mu Tymowski 6 cetnarów żelaza po 3 złp. 10 gr.; dał na to 400 sierpów, a miał w zimie dodać 800.
W lipcu posłał Tymowski do Lewoczy na 6 cetnarów miedzi xpanów[35] (sic) po 26 talarów i na 4 cetnary blachy po 23 talary, i znów 50 talarów przez Szczyrbaka.
Na początku roku jeszcze jeżdżąc za miedzią, kupił Tymowski wina 10 beczek w Kezmarku u Fraja Michała po 23½ talara; zadał 30 czerwonych złotych i wziął mu chłopca do szkoły do Nowego Sącza, którego umieścił u Bartosza Witaliszowskiego. W Lewoczy też u Mnicha Jura kupił wina za 400 złp. Powiózł je do Warszawy, a pieniądze później odsyłał przez Szczyrbaka. Marczałę i innych spławników po kilkadziesiąt i paręset złp. Widząc zaś zysk i pokup, umówił się z Jędrzejem Jordanem i podwodą doświadczonego sołtysa z Muszyny ruszyli na Węgry. Tu w Torysie kupili u Peregrina Istwana 24 beczki po 100 talarów węgierskich. Od pana Peregrina otrzymali fury i przewodnika Węgrzyna, dobrze dróg świadomego, a same fury kosztowały do Nowego Sącza 96 złp., t. j. po 4 złp. od beczki. Jechali na Koszyce, Drynów,[36] Preszów, Sobinów,[37] Nowąwieś, Petrowianiec,[38] a wierny i doświadczony zięć Tymowskiego, Stanisław Mączka, jechał przy winie, nie odstępując ani na krok. Wydatki w drodze, oprócz wszelkich opłat i myt, wynosiły 17 złp., razem więc 116 złp., czyli prawie 5 złp. na beczce. Wino złożono w piwnicy pana Jędrzeja Jordana, a było to w wielki tydzień. Ustawiwszy wino w piwnicy, poobcierano beczki i podolewano, a skoro się trochę podstało, upuszczono naprzód 3 kwarty i posłano do 3 kościołów (do kollegiaty, Franciszkanów i Norbertanów), a potem znów 3 kwarty: dla Tymowskiego, jego spólnika, i pana podstarościego.
Pan podstarości sandecki, Sebastyan Gładysz, który pożyczył był Tymowskiemu 400 złp., tak blizko zetknięty z temi winami, raczył osobą swą godną zaszczycić Tymowskiego w sam św. Wojciech, i przy pogadance o tem i owem wraz z sąsiadami wypito 3 garnce wina. Pan podstarości opowiadał też przed bracią szlachtą o dobroci wina i przysłał 13. września po półgarnca na okaz. Wielmożny Pieniążek z Kruźlowej i Simbar, brat starosty grodowego, Sebastyana Lubomirskiego, uznali dobre jego własności i udali się do Tymowskiego wraz z panem podstarościm i zapewne jeszcze z kim więcej, bo przecie dla trzech nie wyniesionoby 5 garncy tego wina. W najbliższy czwartek po 13. września zażądał pan podstarości 2½, w poniedziałek ½, w następny czwartek dla pana Chrzanowskiego 2½, a w drugi czwartek dla siebie 1 garniec tego wina. Nawet wielmożny pan starosta grodowy przysłał po 1½ garnca. Obaj kupcy, rozumie się, nie mogli się sami nachwalić. Tymowski, jadąc do Ciężkowic na jarmark i w różnych okazyach familijnych, wypił tego wina za 7 złp. 15 gr., a Jędrzej Jordan garncem i półgarncówką jeszcze więcej wybrał, bo za 9 złp. 25 gr., czego kwarta kosztowała 5 gr.
Owe kosztowne wina, kupione w Torysie naspół z Jędrzejem Jordanem, spławiano do Warszawy Dunajcem i Wisłą, zaraz w pierwszych dniach października. Popłynął z niemi sam pan Jordan, Tymowski zaś wysłał swojego Józefa, któremu musiał kupić buty, bo przyjechawszy do domu zastał go bez nich. Na drogę dał mu legumin za 50 złp. i gotowych pieniędzy 20 złp., a więc koszta podróży tam i nazad dla jednego wspólnika wynosiły 70 złp. — Na wszystko to kupno toryskich win wydał Tymowski 623 złp. 22 gr. Pan podstarości potrosze wybierał pieniądze swoje. Za 94 złp. kazał sobie kupić łańcuch złoty, który wnet zastawił u Leszczyńskiego; przez pannę zaś służącą wybierała żona jego po kilkanaście i kilkadziesiąt złotych.

R. 1616.

Po nowym roku ruszył Tymowski znowu na Węgry. W Hunsdorfie[39] za Kezmarkiem kupił u Sekiela Baldizara 9 beczek wina po 29 talarów węgierskich. Mieli oni ze sobą częste rachunki, bo Sekiel wiele korzenia i sukien brał od niego. Więc po obliczeniu 96 talarów długu zostało zadatkiem na to wino.
Nadjechał też z winem Kajdasz Istwan z Koszyc, a nie mając o czem jechać dalej, złożył wino w piwnicy pani Szpitarskiej. Rad nie rad, musiał w Nowym Sączu sprzedawać. Tymowski kupił od niego 4 beczki po 34 złp. Węgrzyn prosił na miły Bóg, żeby najprzód zapłacić, co ludziom winien, więc Tymowski płacił: Jaworskiemu podpiskowi[40] z grodu od 10 beczek po 2 złp., za wolność sprzedaży i furmanom 90 złp. od 10 beczek, dalej dolewkę, srotarzy, bednarza.
Wina zakupione w Hunsdorfie u Sekiela Baldizara, wyprawił Tymowski na wozach do Warszawy. Z wina hunsdorfskiego 6 beczek było lepszych, 2 gorsze, 1 na dolewkę. Wybrał z nich 6 lepszych i obrachował się z tego transportu. Za wino przychodziło 180 talarów węgierskich = 200 złp. Od tych 6 beczek trycatku i fircykarstwa[41] 14 złp. 2 szelągi, a w Lubowni po 2 gr. Furmanom 15 złp. W Sączu na pobór 12 złp. na królewską grzywnę. Na kwit poborowy Leszczyńskiemu 3 złp. Fury do Warszawy po 9 złp. od beczki. W Warszawie marszałkowskiego i staroście 2 złp., miejskiego od beczki 6 gr.; furmanom, co 2 dni czekali, 1 złp. 12 gr.; na drwa z fury i świece 24 gr.; od świetniczki 15 gr.; dla Bielawskiego i Czajki, co chodzili sami ze mną (widocznie faktorowie), na 7 kwart po 8 gr.; na litkup[42] 3 kwarty po 8 gr.; dałem za sanie, drągi, stryczki 26 gr.; w Warszawie w gospodzie u Józefa 38 złp.; kucharce 3 gr. Strawiłem do Warszawy i w Warszawie mieszkając, na wyprowadzeniu w gospodzie i na drwa, i zaś do domu jadąc: 41 złp. albo i więcej.
Tegoż roku furmanom od śledzi 28 złp., od myta od każdej beczki śledzi po 15 gr. Śledzie te beczkę po 15 złp. brali od niego bracia Kwiatoniowscy, jeden w Nowym, drugi w Starym Sączu.
Na św. Mikołaj w Lublinie miał Tymowski ową lewocką miedź w xpanach,[43] w dnach i blachach. Kupowali kotlarze lubelscy cetnar po 40 złp., i Jerzy Turan z Gdańska. Miał też blaszki albo siekierki (ostrza) do szabel (klinie) 2 snopy. Wszystko to z Lewoczy odstawiał Marczała, spławnik sandecki.
Kasprowa hutniczka z Sulina przywiozła w zimie szyb przejrzystych 400, drobnych zaś 3 skrzynki bez 100. W lecie sam Kasper hutnik przywiózł przejrzystych 1.750, drobnych 3 skrzynki; w jesieni zaś Kasprowa 700 szyb.
Wojciech Stypuła z przedmieścia dostarczył saletry 2 cetnary, po 16 złp. Sebastyan saletrnik z Białej niżnej 2 cetnary nielutrowanej, więc tylko po 13 złp.; brał zaś prócz sukna: proch i siarkę funtami.
Krawiec Rinka zrobił Tymowskiemu: delię zieloną i ubranie, a Józefowi (synowi) kopieniaczek, żupan lazurowy i ubranie. Wesele jakieś Tymowski wyprawiał tego roku, na które od pana Jędrzeja Rozembarskiego wziął: 3 wiertele pszenicy po złotemu, na Wielkanoc zaś 2 wiertele. — Posiadał dwie jatki rzeźnicze i wydzierżawił je Janowi Obłąkowi.

R. 1617.

Stanisław Dzierzwa wziął na 4.000 sierpów, a sprowadziwszy sobie z Lublina pomocnika Dzwoniarza, dostawił ich dwa razy tyle. Lonarczyk dostarczył 650, Jakób Slaga 100. — Saletry kamieniami i prochu funtami dostarczał Tomasz Ogonek z Grybowa. — Sukno rozmaite postawami bierze Walenty Woliński, kupiec z Grybowa. Płaci pieniędzmi, łańcuszkiem złotym i koniem. — Od Zygmunta Stradomskiego pożyczył Tymowski 400 złp.

R. 1618.

Miedzi 8½ cetnara kupił w Nowejwsi naspół z Tomusiem (Tomaszem Pytlikowiczem),[44] który po nią jeździł z Lewoczy, gdzie oba byli. Miedź tę wodą spławiał mu Nożyński, który u niego mieszkał, i prócz spławu za jaką parę butów po jarmarkach mu pomagał; jakoż i miedź ową sprzedał częściowo w Sandomierzu i Kazimierzu, resztę w Lublinie. — Sierpy i śliwy wraz z miedzią stanowiły ładunek pletów, którym przewodził. Śliwy szły aż do Gdańska. — Wina 16 beczek kupił od Deżeffiego Janusza za 384 talarów węgierskich. W miejscu Matys Bereza, pisarz miejski, wziął na drobną sprzedaż 6 beczek.

R. 1619.

W Kezmarku od Zacharyasza Gutsmittla kupił 7 beczek starego wina. Przyłączył się do spółki Tomuś (Pytlikowicz), i zebrawszy 12 beczek doborowych, puścili się wodą ku Lublinowi w sobotę przed św. Filipem. O fliśnika wystarał się pan Tomuś, a prowadził towar: Józef syn Tymowskiego z wiernym Nogawicą. Na drogę dał mu Tymowski 12 złp, i ruszyli na dół t. j. popłynęli Dunajcem. Stary Tymowski pozostał w domu wraz z żoną, i pełen dobrej myśli nie jedną półgarncówkę wina brał dla siebie do stołu, na jarmarczne pożegnanie lub witanie. Nie tak wesoło szło Józefowi na wodzie. Pod Zakliczynem wjechał plet na jaz: jedna beczka wina rozbiła się a dwie popłynęły wodą. Szczęście, że jazownik dopomógł ruszyć plet, a rybak ułapił płynące beczki tuż pod młynem, dokąd niosło je prosto. Jazownik dostał 8 gr., młynarz 12 gr., a poczciwy rybak prosił o dwa drzewa wartości 4 gr. W Sendomirzu i Zawichoście opłacono myta, pobito beczki i wozami jechali do Lublina. Sprzedał tam wino panu Sieczce po 80 złp., lecz nie za gotówkę i do roku trwała wypłata. Za oba plety wziął kopę (60 gr.), strawił zaś 24 złp. w Lublinie i z powrotem. Tymowski, zapisując wydatki na ów jaz zakliczyński, nazwał go „złodziejskim jazem“.
Wacław Morawiec urobił sierpów 2.800. Stan. Dzierzwa zaś w r. 1618—1619 urobił i oddał 12.000 sierpów. Pieniądze wybrał naprzód gotówką, suknem i kilkudziesiąt cetnarami żelaza. — Hutnik z Sulina przywiózł szyb przejrzystych 3.800 po złotemu, drobniejszych 8 skrzyń po 5 złp. — Jan Siwiec z Siołkowej (alias Bratek) urobił saletry 2½ cetnara, a Stanisław Tymowski, brat Jerzego, dostarczył cetnar. Saletrę do Krakowa odwoził Jantek z Chomranic, a wracając stamtąd przywoził sukna i glejtę.[45]
Śliwy suszone węgierskie sprzedawali poddani pana Deżeffiego Ferencza,[46] mianowicie Lenart Sokoł, wójt z Czerwienicy,[47] Janusz Koczwara sąsiad jego, także Michał Burdy, Stefan Mięsiar, za których ręczył wspomniany wójt, iż dadzą: gbeł[48] sobinowski lub preszowski za 80 gr. Także z Lipian[49] Simek i Marcin Gribowski, sługa pana Deżeffiego, pobrali zadatki. — Polskich śliw dostarczali chłopi ze Zręczyc, od których skupował je Grygier Sienawka z Lubomirza. Wziął za nie 83 złp.

R. 1620.

Hutnik z Sulina dostarczył szyb przejrzystych 4.500, drobnych 10 skrzyń. Stanisław Jędrzejków z Biecza wziął drobnych szyb 6 skrzyń, po 6 złp. — Wojciech Stypuła z przedmieścia urobił saletry cetnar. Wojciech Hamerla 2 cetn. Stanisław brat Tymowskiego, Jan Brotka alias Kotlarz z Siołkowej, Tomasz Ogonek, Stachurka i Jędrzej Wątróbka, dostarczyli razem 9 cetnarów 4 kamienie i 4 funty saletry.
Od pana Zygmunta Stradomskiego pożyczył Tymowski 400 złp.,[50] na które się zapisał wraz z żoną. Nakupił od Rokickiego w Muszynie 12 beczek wina po 57 złp., z któremi nie potrzebował płynąć na dół, bo szlachta całej Polski ruszała się na Turka, a po wszystkich królewszczyznach zjeżdżali się zbrojni pod swoje chorągwie. Więc też w Nowym Sączu Matys Bereza brał beczkę za beczką, a szlachta zbrojna wypijała. Wołkowicz z Nowego Miasta Korczyna dał chętnie za 10 beczek 840 złp.
W tymże roku wszedł Tymowski w spółkę z Wacławem Grabką, która jest najbardziej charakterystyczną: mianowicie nie mogąc sam osobiście zajmować się handlem miedzi, pożyczył Grabce 600 złp. na zakupno tejże w Lewoczy, a warunek układu brzmiał: „Ma bydź: moje pieniądze a Grabczyna praca, zyskiem na poły się dzielić.“
W krzyżowy tydzień, przyjechawszy z Krakowa, miałem sukien pozostałych dawnych, wszystko w sumę jedną rachując jako je kupuję, za 550 złp. okrom długów. Z gotowizny natenczas doma mając, zapłaciłbym panu Samuelowi Cyrusowi, com mu nie dodał 334 złp. — Wina mam natenczas beczek 16, śliw fas 8, sierpów 14.000 swoich, żyta wyżej 100 wierteli. Winienem na to Rokickiemu i Hamerli 100 złp.
Miastu na potrzeby publiczne dawałem pieniędzy, mianowicie na komisyę do Lublina względem czopowego[51], dokąd wyprawiono Stanisława Pełkę.
Dnia 4. Maja kupiłem kamienicę Wrzesińską pustą, odartą i z browarem za 450 złp. według szacunku. Urząd radziecki wszystek był na szacunku, także z urzędu wójtowskiego była ta kamienica rewidowana, co w niej było. Dałem na litkup panu wójtowi wszystkiego 3 złp. 4 gr. — Zjednałem Marcina Wilgę cieślę[52] wierzch postawić i świetnicę z komnatą opierzyć od rynku; na obu wierzchnie piętra szpuntować i schód. Zjednałem się z nim i dałem od tej roboty 60 złp., żyta 5 wierteli po 32 gr., jęczmienia 2 po 24 gr., mięsa połeć za 3 złp., sera półkopy za 2 złp.
Kamienica ta, oprócz murowanego sklepu i świetnicy nad nim, niewiele murów miała; na piętrze zaś komnatę niedopierzoną i zły dach; z tyłu był browar. Do piwnicy nie było drzwi a u studni cembrzyny, nie było też schodu na górę. W wielkiej izbie i komnacie wierzchniej i świetniczce na górze trzeba było pował.
Tymowski, prócz tych poprawek naglących, postawił jeszcze na piętrze wiązanie drewniane od świetniczki z przodu aż do browaru na 6 słupach, i od ulicy kazał zapierzyć. Kuchnię też zapierzył i 2 transyta kazał postawić i bramę. W browarze postawił piekarnię z sienią, komórkę od ulicy i schód na górę. Piec kupił w Gorlicach za 12 złp., zapewne do drewnianej wielkiej izby dolnej. Mury też ponaprawiał i wyszło mu ciosowych kamieni 34 i 1.500 cegieł. Haki do sklepu osadzono na ołowiu, w komnatce kraty w okno, a na odrzwia wyciosano kamienne słupy, okna wszędzie wprawiono na ołowiu, więc z drobnych szyb, w komnatce krata w okno i okiennice. Gliny na polepienie piekarni i świetniczki nowej, także na ognisko, wyszło 31 fur; do czarnego pieca 4 fury kamieni; do wielkiej świetnicy i pieca w niej 33 fur gliny. W świetnicy dokoła dano listwy,[53] za których łokieć stolarz brał 5 gr. Studnię podebrano, do cembrzyny dano 6 forsztów nowych modrzewiowych po 7 gr., obudowano ją, dano nową korbę i łańcuch. — Wapno sprowadzał Tymowski z Grybowa wozami, a z Drużbak na Spiżu 4 pletwy naraz po 3 złp. 20 gr. Drzewo kupował w Muszynie u Rokickiego i spławiał Popradem. Za 22 półtramów grubych dał 6 złp. — Tarcic 20 pozostałych darował księdzu gwardyanowi w Lublinie, a kiedy mu to wymawiano, dopisał: „Tom swoje darował nie czyje“.

R. 1621.

Jędrzej Wędzicki z Grybowa przywiózł saletry 8 cetnarów i 5½ kamienia, Tarczała 3 kamienie, Marcin Bogacz cetnar. — Kasper hutnik, jak zwykle po nowym roku, zjechał z towarem i przywiózł 1.500 szyb przejrzystych i 3 skrzynki drobnych; w lecie przywiózł 1.100 szyb i 6½ skrzynki drobnych.
W spółce z Zygmuntem Stradomskim[54] u Piotra Walentyna, Ślęzaka z Międzyrzecza, kupił Tymowski sukien czerwonych morawskich 20 postawów, zielonych 7, żółtych 2, goździkowych 3, błękitny 1 i mięsi 1 postaw. Pan Stradomski dał 526 złp., a wziął 4 postawy czerwone a 2 zielone. Dał to sukno zaraz Węgrzynowi za wina. — Śledzie beczkami bierze pani Południowa z Nowego Sącza, a 13 beczek po 21 złp. przysłał Wołkowicz z Nowego Miasta Korczyna za wino.
Najwięcej wina kupował Tymowski od Gutsmittlów w Kezmarku. W czerwcu od Sebastyana 8 beczek po 55 złp., od Zacharyasza 7 beczek po 48 złp. Tylko się migło. Widząc nagły pokup, wszedł w spółkę z Janem Łykawskim, i znowu u Zacharyasza Gutsmittla w Kezmarku kupili 27 beczek po 40 talarów węgierskich. Trycatku od win dali 30 talarów, a podstarościemu w Lubowli półbeczek wina. Gutsmittel sam spławił te wina i zaraz sprzedał z nich 15 beczek po 69 złp., o co się obaj spólnicy wcale nie pogniewali, bo zysk był dla nich.
Lecz i tego było zamało, więc znowu u tegoż Zacharyasza Gutsmittla kupili 44 beczek po 46 węgierskich złotych. Trycatek, myto, pletwy i fliśnicy aż do Sącza kosztowało to wszystko 184 złp. 15 gr. W Sączu królewskiego myta i poboru czwartego grosza wypłacono Pruchnickiemu poborcy 182 złp., miejskiego zaś myta po 4 gr. od beczki. Wino miało pokup. Najprzód przybiegł Matys Bereza i wziął 2 beczki po 60 złp., tak samo 2 beczki pan starosta Sebastyan Lubomirski; Tabaszowski beczkę za 70 złp.; Wiktor 2 po 100 złp.; Zakonnicom Zwierzynieckim kupił Krzysztof Halinowicz 2 po 60 złp.; Samuel Cyrus z Krakowa 2 po 80 złp.; Słowikowski 6 po 80 złp.; Lichowski z Olkusza 12 po 90 złp.; a Wołkowicz z Nowego Miasta Korczyna 8 po 80 złp. Wołkowicz w pieniądzach przysłał śledzi 13 beczek po 21 złp., z których Łykawski wziął 9 beczek.
W sprawach miejskich jeździł do Warszawy Tomasz Pytlikowicz; z dzierżawy żeleźnikowskiej dał mu na drogę Tymowski 40 złp. Mury miejskie przy bramie młyńskiej zwątlałe walono kawałkami i stawiano nowe.[55] Tymowskiemu oddało miasto nadzór nad tą robotą; on płacił cieślom i mularzom, kupował wapno, gonty i gwoździe do pokrycia murów i baszt. Płacił też rurmistrzowi, który zawiadywał rurmuzem, czyli wodociągami.
W tymże roku wyprawiło miasto przeciwko Turkowi pod Chocimem, pod wodzą sławetnego Stanisława Protwicza 3 wozy wojenne czterokonne, zaopatrzone w rozmaite prowianty, jako to: 5 połci mięsa i ćwierć, 3 faski masła, 3 kopy sera, 3 wiertele krup tatarczanych, 3 wiertele jagieł, 2 wiertele grochu, 3 faski soli, suchary i owies dla koni. Wszystkie te wiktuały kosztowały ryczałtem 63 złp. 26 gr. Do tego dwóch kozaków konnych, uzbrojonych w szable i karabiny; tudzież 4 hajduków z woźnicami, zaopatrzonych w szable, muszkiety, półhaki i śmigownicę.[56] Hajducy otrzymali nowe delie z sukna luńskiego, i żupany z sukna zielonego, co kosztowało razem 55 złp. 8½ gr. Zakupiono też 9 koni u Rusinów za 169 złp. Dwa najlepsze konie dano kozakom, za które zapłacono 55 złp. Sprawiono także, oprócz 3 wozów nowych, 2 muszkiety pachołkom za 11 złp., 2 szable za 4 złp., karabin kozakowi za 7 złp., 3 półhaki z ładunkami i prochownicą za 10 złp., nadto 36 podków za 2 złp. 12 gr., i inne jeszcze przybory wojenne... Na drogę dano 4 hajdukom 13 złp, 2 kozakom konnym 16 złp., a sławetnemu Stanisławowi Protwiczowi, gdy wyjeżdżał z nimi, 25 złp.
Wskutek słoty jesiennej i niesworności powiatów krakowskiej ziemi, dotarli zaledwie pod Jaworów 10 października, kiedy właśnie regimentarz generalny, Stanisław Lubomirski, złamał pod Chocimem ottomańską potęgę, „quem Ottomanica Chocimensis pugna celebri elogio reddidit in seram posteritatem commendatissimum“.
Ogólny wydatek „na wozy pospolitego ruszenia i dwóch jezdnych przeciwko Turkowi in anno praesenti 1621“ wynosił 400 złp. Tak pokaźnej sumy nie mógł dostarczyć na razie wyczerpany skarb miejski, więc pan Jerzy Tymowski, kupiec i rajca, „zadał naprzód ad rationem arendy żeleźnikowskiej 400 złp.“

R. 1622.

Wątróbka urobił 3 cetnary saletry,[57] Jędrzej Trębski cetnar, Stan. Tymowski 2 cetn., Tarczała z Białej ½ cetn., Krawiec Szczęsny z Łącka cetnar i Wojciech Rospad od Grybowa cetnar.
Hodorek z Podolińca[58] nadpłynął z winem do Nowego Sącza. Tymowski w spółce z Janem Łykawskim odkupili na wodzie (Dunajcu) stojące 24 beczki po 58 złp., pletwy 5 w dodatku. Z 23 beczkami na tych 5 pletwach popłynął Łykawski do Sendomirza i Lublina, gdzie sprzedał 12 po 70, a 11 po 72 złp. Do powrotu kupił kolasę i konia z chomątem.
Pan podwojewodzy, Zygmunt Stradomski, zawezwał Tymowskiego do ustanowienia cen wina. I ustanowił u Berezy, Cichoniowej i Organiściny kwartę po 6 gr., a u tej ostatniej później po 7 gr. A była to honorowa czynność! Ceny bowiem żywności i robót rzemieślniczych ustanawiał co rok podwojewodzy krakowski, wraz z podstarościm sandeckim, burgrabią zamkowym i pisarzem grodzkim.[59]
Jerzy Tymowski, arendując wieś miejska Żeleźnikową, nie zapomniał o przędziwie, w owych czasach tak ważnej gałęzi gospodarstwa. Żona jego zajmowała się tem, jak wszystkie podówczas mieszczki, i rozdawała len prządkom: Dejkowej z Marcinkowic i jakiejś ubogiej niewieście z Zawady.
Nadzór wyrobu dachówki kościelnej poruczono także doświadczonemu Tymowskiemu. Urabiał ją Bartosz Marszałek, garncarz. Tymowski sprawił żarna do ołowiu i dostarczał na glazurę potrzebnej glejty, i to raz 30½ kamienia po 3 wiardunki = 36 złp. 18 gr., a po powietrzu znowu 13 kamieni po 36 gr. Powietrze morowe przeszkadzało tej, jak każdej innej robocie.[60]
Tegoż roku niesnaski jakieś miał Tymowski z swą pasierbicą Zofią. Po pojednaniu się z chęci, jak pisze, dałem dla wnęczki do schowania: 35 złp. czwartakami, licząc 4 na złoty; 6 złp. trojakami, licząc 6 na złoty; talar całki drabinkowy za 4 złp.; tkankę perłową dla Hanusi córki jej, także feretów krupka[61] złotych.

R. 1623.

Wosku sprzedał Tymowski księdzu Jędrzejowi 57 funtów po 11 gr. Miodu od Krassowskiego kupił 4 beczki po 44 złp. — W spółce z Marcinem Tymowskim z Grybowa, kupili w Bardyowie u Foltyna Sandora[62]: 14 beczek wina po 66 złotych węgierskich z dolewką; 25 beczek po 75 zł. węg.; a Marcin za swe własne kupił u Wulgrota: 23 beczek po 55 zł. węg., razem 51 beczek. Opłacili w Grybowie poboru królewskiego 16 złp. 10 gr. panu Molendzie poborcy, a w Sączu panu Pruchnickiemu poboru 204 złp.; na królewskim (sic) 10 złp. 6 gr.; na miejskim zaś po 4 grosze od beczki; trycatek węgierski osobno 45 złp.
Grybowscy panowie, korzystając ze sposobności, brali wino dla siebie. Sam pan poborca Molenda 11 garncy, syn jego 3 kwarty; ksiądz pleban Jan Gładysz półgarncówkę na skosztowanie, a pan podstarości Sebastyan Gładysz 5 garncy. W Nowym Sączu pana Pruchnickiego uraczono 3 kwartami, pan Stradomski na początek wziął 2 garnce; pani starościna 2 kwarty, a OO. Franciszkanom na Wielkanoc posłano też 2 kwarty.
Skoro się wino podstało, znaleźli się kupcy lubownicy. Wielmożny Rupniowski, zięć Jana Krzesza, wziął 10 beczek po 114 złp.; Sędzimir beczkę za 108 złp. Z Krakowa Wichman 3 po 122 złp.; Samuel Cyrus 4 po 108 złp.; Stanisław złotnik 2 po 112 złp.; Tymowskiego pani ciotka 3 po 96 złp. Kwartami zaś i garncami brali i pili panowie: Maszkowski, Kiciński, Gorzkowski, Strowski, Brzeziński, Błędowska, Jędrzej Jordan ze Strug i Krzesz. Sam pan Stradomski wypił w chorobie 1½ garnca, a za zdrowia przed lub po każdej małej podróży, jak do Brzeznej lub Grybowa, po garncu. Mieszczanie też kwartami pili, a księżom Franciszkanom od czasu do czasu posyłał dzban wina pobożny kupiec.
Po sprzedaży obrachowali się oba spólnicy. Zysku było 747 złp.; iścizny (kapitału) Jerzego Tymowskiego 2.896 złp. 10 gr., iścizny zaś Marcina Tymowskiego 2.749 złp. 25 gr.
Objąłem arendę miejską w Żeleźnikowej[63] od nawrócenia św. Pawła (25. stycznia). Daj Boże, abym w dobrem zdrowiu wytrzymał i z pożytkiem. Sprzedałem pszenicy 44 wierteli po 3 złp. 10 gr.; jęczmienia 1, tatarki 6 wierteli po grzywnie. Kupiłem słomy kóp 7 po 2 grosze i szeląg. Gospodarz mój oddał masła 10 fasek i 4 kopy sera. Namłócili pszenicy wierteli 63, żyta 40, tatarki 30, owsa 109 wierteli i nieco jęczmienia. — Zboże wypożyczał Tymowski w przednowek chłopom w tejże Żeleźnikowej. Za 2 wiertele żyta, 1 pszenicy, 1 jęczmienia, brał pszenicy wierteli 5. Za 1 wiertel żyta, 1 pszenicy, 1 jęczmienia, brał pszenicy 4 wiertele mniej więcej nowego zboża.
Opiekę sierot Jodłowskiej kramarki, na żądanie umierającej objął wraz z Tomaszem Pytlikowiczem, kupcem i rajcą. Kram nieboszczki sprzedali za 400 złp., a folwarczek wydzierżawili panu Krassowskiemu za 10 złp. rocznie; lecz nie dał i tego, bo mu woda wszystko z ogrodu zabrała wraz z parkanem, który musiał na nowo grodzić, więc dał tylko 4 złp., i to pani Wielogłowska zań dała. Później Tymowski sam dzierżawił i wypłacał po kilkanaście groszy, to do skarbu poborów, to sierotom, ścisły prowadząc rachunek.

R. 1624.

Jędrzej Kutalik z Biecza wziął 600 szyb przejrzystych po grzywnie i 2 skrzynki drobnych. Sukno jak najczęściej sprowadzał Tymowski od Samuela Cyrusa z Krakowa.
Wina 25 beczek po 46 talarów węgierskich kupił Tymowski u Semsaja Jurka,[64] Węgrzyna. Wiózł je na Nowąwieś i Pławiec, płacąc w obu miejscach myta po 46 gr., a od ceduły 18 gr. Na pieniądzach przy tem kupnie wiele utracił. A mianowicie: na 116 czerwonych złotych, dając po 3 złp. 10 gr. (gdy właśnie w tym roku 1 czerwony złoty = 4 złp.), utracił 76 złp. 4 gr.; na 246 talarach (który w tym czasie wynosił 2 złp. 15 gr., dając zań po 2 talary węgier.), utracił 68 złp. 10 gr.; na 308 talarach węgierskich, płacąc czeskimi (czeski po 4 szelągi), utracił 34 złp. 6 gr.
W spółce z panem Jędrzejem Jordanem ze Strug, komornikiem ziemskim, kupili w Kruźlowej 41 beczek wina po 79 złp. od Marcina Kopcia.[65] Poddani pana Jordana przywieźli to wino. Zaraz pan Jordan posłał do Krakowa prokuratorowi swemu beczkę za 80 złp.; 1 beczkę wziął pan miecznik koronny; panowie rajcy 1 beczkę za 95 złp.; Mstowski 1 beczkę za 100 złp.
Panowie rajcy zrobili początek drobnej sprzedaży, a Jerzy Tymowski najprzód ugościł pana Zygmunta Stradomskiego, z którym wypił półgarncówkę; panu Pruchnickiemu poborcy posłał 3 kwarty. Odtąd panowie Stradomski i Tabaszowski bardzo uczęszczali do Tymowskiego, począwszy od 29. czerwca. Towarzyszył im wiernie ks. Jan Ptak, pleban z Siedlec, a Tymowski, rad nie rad, musiał też pić z nimi półgarncówkę. Na jedno posiedzenie wypili tak 2½ garnca. Przed jarmarkiem na św. Małgorzatę zjechawszy się znów Tabaszowski z ks. Ptakiem, przy pomocy pana Depskiego, który dał kwartę, i Jerzego Tymowskiego, który jako gospodarz swoją kwartą rozpoczął, wypili ni mniej ni więcej tylko 3½ garnca. Pan Wodzisław Jordan z Jerzym Tymowskim 3 garnce; tyleż wypili w dzień św. Małgorzaty panowie Strowski i Tabaszowski. Panowie zaś Wojakowski i Domaradzki już skromniej, bo wraz z Tymowskim ledwie 2 garnce wzwyż. Pan Gołuchowski po kilkanaście garncy brał w ogromne cynowe flaszki; ks. pleban z Siedlec po kilka. Ale najwięcej sam pan Jędrzej Jordan: w lipcu wziął 25½, w sierpniu 16, i tak co miesiąc do 20 garncy. Część wypijał w miejscu z panem Stradomskim, Tabaszowskim, Wojakowskim, a nawet kilka razy z panią Kopciową. Z pierwszych sześciu rozpoczętych beczek wypił 81½ garnca. Kozacy waleczni i komornik króla Jegomości, wzywający na pospolite ruszenie przeciwko królowi szwedzkiemu, Gustawowi Adolfowi,[66] także się tam pozbyli pragnienia.
Panie nawet nie gardziły szlachecko-mieszczańskiem wspólnem winem. Jejmość pani starościna Lubomirska[67] raczyła nawiedzić panie: Wierzbięcinę, Wojakowską, Stradomską, Błędowską, Gładyszową i Zawadzką. A pani Jordanowa, jako współwłaścicielka, dla niewieścich gości swoich w izbie swej kazała grzać wino, albo z kupcem Tymowskim w poważnej rozmowie o kupi (towarach) i molach futrzanych wypiła 3 kwarty, a panią Wierzbięcinę, przyjaciółkę starościny, raczyła kwartą, podczas kiedy pan Jordan do panów z półgarncówki wypijał. W ten sposób pan Wojciech, brat Tymowskiego, wyszynkował 11 beczek. Sam Jerzy Tymowski wypił go niemało, przypijając do gości według obyczaju, pijąc w domu z żoną, lub biorąc w drogę. O klasztorach, mianowicie o Franciszkanach i mniszkach Kletkach, pamiętał także; nawet mamce swej, sprawiając wesele, dał 1½ garnca wina. Trzeba też w to wliczyć i litkupy daremne dawane kupującym, które pan Wojciech, wpisując do księgi kupieckiej, nie zapomniał zaznaczyć krzyżykiem (†), jakby żegnając się z pieniędzmi na zawsze.
Oprócz wymienionych brali beczkami: Księża Cystersi z Mogiły 3; pan Gołuchowski 5, na które zapisał się w grodzie panu Jordanowi; podstarości sandomierski a Jordanów szwagier 2; Błędowski 1; Mstowski 2; Guzowski 1 za 106 złp.; do Uszwi 2; Zarzecki 2; Różyc 4; chorąży kozacki 3; do Wieliczki 11; Samuel Cyrus do Krakowa 2 beczki. Cena tych win była od 80 do 106 złp. beczka.
Do powyższej spółki dał Jędrzej Jordan 1.800 złp., a Jerzy Tymowski 1.815 złp. Pieniędzy nadebrał pan Jordan 471 złp. nad swoją połowę i nie chciał ich zwrócić, a miał do tego słuszną przyczynę. Sprzedając te wina Marcin Kopeć, zaręczał znaczny zysk, odpowiedni tak znacznej iściźnie. Lecz przeciwnie się stało, bo wina podlejsze skwaśniały i okazało się zysku tylko 98 złp. i beczka wina. Z tej przyczyny zatrzymał pan Jordan 400 złp., zapisując je na Kopcia, jak to zanotował własnoręcznie w księdze kupieckiej. — Prócz tego nie obeszło się bez innych przykrych zajść i wydatków, albowiem poddani pana Jordana ze Strug, przyjechawszy po wino do Kruźlowej, pospuszczali konie na paszę, z czego przyszło do kłótni i krwawej bójki z miejscowymi, aż Tymowski, łagodząc sprawę, za paszę i krwawe guzy zapłacił 1 złp. 15 gr.

R. 1625.

Pan Zygmunt Stradomski, podstarości sandecki, przystąpił do spółki sukiennej, dając 500 złp., a Jerzy Tymowski 600 złp. Piotr Walentyn z Międzyrzecza dostawił im do Krakowa morawskich sukien 34 postawy.[68] Pan Stradomski wziął z nich 15 postawów i 5 złp. dodatku, a Tymowski posłał furę do Krakowa; jeździł, jak zwykle, Wojciech brat Tymowskiego, z Jantkiem z Chomranic. Pan Stradomski swoje 15 postawów dał Węgrzynowi z Preszowa wzamian za wina. — Na św. Urszulę miał Tymowski rozmaitego sukna w swoim sklepie za 3.600 złp., a jak na owe czasy za sumę rzeczywiście ogromną.


∗             ∗
Oprócz powyższych artykułów handlowych, sprzedawał także Jerzy Tymowski rozmaite korzenie, jako to: anyżek, bobek, cukier, cynamon, cyment, cytwar, dyptan, fiołkowy korzeń, gwoździki, gałgan, imbier, limonia, migdały, oliwa, kwiat muszkatowy, pieprz, ryż, rodzynki, ser wołoski, szafran, szafran-argan, stokłoska, tatarskie ziele. Te wszystkie jednak drobiazgi sklepowe pominąłem zupełnie, nie chcąc rozrywać związku wybitniejszych rzeczy. Bądź co bądź Dyaryusz Jerzego Tymowskiego rzuca niemało światła na handel ówczesny Nowego Sącza, nie tylko z miastami węgierskiemi: Bardyowem, Lewoczą, Kezmarkiem, Koszycami, Preszowem i Podolińcem, lecz także z miastami polskiemi: Krakowem, Nowem Miastem Korczynem, Międzyrzeczem, Lublinem, Sandomierzem, Warszawą i Gdańskiem, w epoce panowania Zygmunta III. Oby takich dyaryuszów kupieckich więcej odszukać się dało, w takim razie moglibyśmy mieć jaśniejszy i obszerniejszy pogląd na stan przemysłu i handlu dawnych miast polskich. Ta bowiem gałąź pozostawia jeszcze u nas w Polsce obszerne pole do historycznych badań, zwłaszcza w epoce Zygmuntów i Wazów. Cenne prace Dra Stanisława Kutrzeby: „Handel Krakowa w wiekach średnich“, tudzież „Handel Polski ze Wschodem w wiekach średnich“, dają nam szeroki pogląd na stan handlowy dwóch miast: Krakowa i Lwowa w epoce Piastów i Jagiellonów.

∗             ∗

Jerzy Tymowski zmarł w r. 1631. Kamienicę w rynku, folwark i ogród na przedmieściu większem czyli węgierskiem, zapisał żonie Krystynie w dożywocie i synowi Janowi.[69] Z ruchomości zaś:
Łyżek srebrnych 20.
Pasy srebrne złociste 2.
Pierścieni z kamieniami 2.
Kubki srebrne 2.
Cyny różnej sztuk 50.
Lichtarzów mosiądzowych 6.
Miednic mosiądzowych 2.
Panwi 8.
Kotłów 2.
Pieniędzy gotowych 680 złp. dla pana Samuela Cyrusa w Krakowie.
Glejty beczka cała, druga poczęta.
Ołowiu sztuką cała wartości 100 złp.
Szyb różnych za 50 złp.
Sukiennego towaru cokolwiek.
Żupanów 3 falendyszowych, z guzikami srebrnymi.
Ferezya falendyszowa lazurowa z jedwabnymi guzikami, podszyta szlamami lisiemi.
Delia z jedwabnymi guzami, podszyta kunami, kołnierz u niej sobolowy.
Delia obłoczysta grzbietami lisimi podszyta, guzy srebrne złociste.
Delia letnia falendyszowa zielona, podszyta błękitną bają.
Delia letnia lazurowa, podszyta czerwoną bają.
Kopieniak falendyszowy.
Jupka falendyszowa, kunami podszyta z kołnierzem sobolowym.
Kołpak[70] sobolowy.
„Dwie pary wołów, które są w Żeleźnikowej, oddaję parę do św. Franciszka (Franciszkanom), drugą parę do św. Ducha (Norbertanom), a piątego, który jest u św. Walantego, tegom tam darował szpitalowi.“[71]







  1. Jerzy Tymowski (wiemy to z własnoręcznego jego zapisku w księdze kupieckiej) urodzony w Grybowie 1559 r., osiadł w Nowym Sączu i przyjął prawo (obywatelstwo) miejskie 1599, zmarł w r. 1631. Jego Dyaryusz zawiera porozrzucane rozliczne zapiski, z których można powziąć jasne wyobrażenie o prywatnem życiu kupca, o jego wykształceniu, zapatrywaniach, wychowaniu swych dzieci, jak się dorabiał majątku i jak się czuł w swojej ojczyźnie. Lecz co ważniejsza, owe zapiski są nieocenionym dokumentem do poznania spółczesnego życia mieszczaństwa, jego stosunku do szlachty, a przedewszystkiem stosunków handlowych i przemysłowych Nowego Sącza w epoce panowania Zygmunta III. Dyaryusz Tymowskiego in folio przechowuje się w archiwum miejskiem Nowego Sącza. Jego oprawa skórzana świadczy o wysoko rozwiniętym przemyśle introligatorskiej sztuki. Na obydwóch okładzinach są wyciśnięte en relief postaci Ojców Kościoła: św. Augustyna, Ambrożego, Grzegorza i Hieronima; po bokach zaś w medalionach popiersia: Zygmunta I., Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III.
  2. W r. 1613 przeniósł się z Jazowska do Sulina na Spiżu, jak zobaczym poniżej, i stamtąd przywoził szkło do Nowego Sącza. — Huty w Jazowsku (w Sandeckiem) istniały jeszcze w I. połowie XIX. wieku.
  3. Małmazya czyli wino małmaskie, tak nazywano w Polsce wina greckie, a wreszcie wogóle południowe t. j. nie węgierskie, ani reńskie i francuskie, ale zabałkańskie, sycylijskie, kanaryjskie i hiszpańskie. Nazwa pochodzi od miasta Malwoazyi w Morei greckiej.
  4. Janusz = Jànos, Jan.
  5. Torysa = Tàrcza.
  6. Lewocza = Löcse, Leutschau.
  7. Bardyów = Bàrtfa, Bartfeld.
  8. Klinkarz wyrabiał klinki (klinie), czyli ostrza do klinic (szabel), a odstawiał je w pewnej ilości wiązkami, a jak wówczas nazywano snopami.
  9. Istwan = Istvàn, Stefan.
  10. Koszyce = Kassa, Kaschau.
  11. Hamry = officina falcium, kuźnice; hamernik = sierpiarz. W XVI. i XVII. wieku istniały te kuźnice sierpowe nad rzeką Kamienicą w Nowym Sączu.
  12. Hakownica, bombarda major — wielka strzelba do strzelania z baszt i murów fortecznych, nabijana kulą żelazną.
  13. Płytwy, płatwy, pletwy, plety, w skróceniu pty — z niem. Pletten, spojone belki, tratwy.
  14. Mowa tu oczywiście o mieście Kazimierzu nad Wisłą w Lubelskiem.
  15. Opłata na komorze celnej węgierskiej wynosiła pierwotnie (w XV. wieku) trzydziesty grosz, od łac. tricesimus. W XVII. wieku była już znacznie większą.
  16. Lubotynia — Lyubotin.
  17. Lubowla — Lubló, Lublau.
  18. Pławiec — Palocsa.
  19. Srotarze, szrotarze od niem. Schröter, schröten, rąbać na kawałki, rąbali drzewo, mięso, ryby, wtaczali beczki do piwnicy, szrotowali zboże w młynie itp.
  20. To znaczy nad górnym Popradem na Spiżu, gdzie zbijano płytwy czyli tratwy.
  21. Córka Andrzeja Adamowicza, rajcy sandeckiego (1600—1632).
  22. Mikołaj Bocskay, brat młodszy owego Stefana Bocskaya, który w r. 1604 stanął na czele powstania całych Węgier przeciwko rządom cesarskim, i obwołany księciem siedmiogrodzkim, zmusił cesarza Rudolfa II. do traktowania z sobą o pokój 1606 r.
  23. Wskutek zwycięstwa pod Mohaczem w r. 1526, większa część Węgier stała się prowincyą turecką aż do r. 1686, dopiero pokojem karłowickim w r. 1699 zrzekła się Porta Ottomańska Siedmiogrodu i Węgier. Nie dziw przeto, że pobożny kupiec Tymowski modlił się o zwycięstwo nad nieprzyjacielem chrześcijańskiego kościoła.
  24. Izba z dymnikiem zamiast komina, piekarnia.
  25. Świetnica, świetniczka = izba jasna, w przeciwstawieniu do komory lub komnaty, które zwyczajnie miały mało światła.
  26. Tonna, tuna = beczułka, faska.
  27. Baldizar = Baldizsàr, Baltazar.
  28. Preszów = Eperjes.
  29. Nowawieś = Igló, Neudorf.
  30. Jest tu mowa o pożarze w r. 1611, który pochłonął całe miasto w obrębie murów fortecznych, razem z trzema kościołami. Porów. Hist. Now. Sącza tom III.
  31. Kamień = dawna waga polska, zawierająca pospolicie 32 funty; półkamienia =16 funtów.
  32. Pod tem ogólnem wyrażeniem rozumiano szczuki czyli szczupaki, a przedewszystkiem liny i wyzinę czyli wyzy, gatunek jesiotra, ale większy, które poławiano w Dunaju, Wołdze i Donie.
  33. Gniazda = Gnèzda.
  34. Lutrowany = czysty, od niem. läutern. czyścić, cedzić.
  35. Miedź w xpanach (gspanach, kspanach, z niem. gespannt) = miedź w sztabach, czyli sztukach podłużnych; tak zwane xpany najdroższe były.
  36. Drynów = Somos.
  37. Sobinów = Cibinium, Kis-Szeben, Kleinzeben.
  38. Petrowianiec = Pétermezö.
  39. Hunsdorf = Hunfalu.
  40. Podpisek — pomocnik pisarza grodzkiego, zajęty wyłącznie wpisywaniem aktów.
  41. Fircykarstwo — opłata czterdziesty grosz od niem. vierzig, podobnie jak trycatek opłata trzydziesty grosz.
  42. Litkup z niem. Leihkauf — poczesne przy kupnie i sprzedaży.
  43. Zob. wyżej pod rokiem 1615.
  44. Długoletni i zasłużony rajca sandecki w latach 1619—1636: podobnie jak Jerzy Tymowski w latach 1607—1628.
  45. Glejta — siarkan ołowiu, powszechnie używany do polewu garnków, a niegdyś i na dachówki.
  46. Ferencz = Franciszek.
  47. Czerwienica = Vörösalma.
  48. Gbeł, z niem. Kübel = półkorca polskiego.
  49. Lipiany = Héthárs, Siebenlinden.
  50. Połowę w dukatach, połowę w trojakach, zwrotu zaś żądał Stradomski w ortach czeskich.
  51. Opłata to skarbu królewskiego od wszelakich napojów.
  52. Cieśle Nowego Sącza byli tak niepospolici, że ich wzywano nawet na Spiż, a jeden z nich wykonywał całą ciesielską robotę w sławnym bardyowskim ratuszu, który należy do najbardziej charakterystycznych budowli nie tylko na Spiżu, ale do pewnego stopnia i Węgrzech. Oto ciekawy jego list do rady miejskiej w Bardyowie: „Quare si fiet voluntas Dei et Vestrarum Dominationum, completo labore in curia Domini Episcopi in Sandecz, si me certificabitis de labore, veniam ad Vestras Dominationes et id perficiam, quod fiet ad placitum et ad voluntatem Vestrarum Dominationum. De meo labore me non landando, sed patet labor meus multis hominibus in Regno Poloniae. Datum in Sandecz feria quinta post Dominicam Resurexi. Anno 1501. Magister Thomas Carpentarius de Nova Sandecz“. (Sprawozdania komis. do bad. hist. sztuki w Polsce t. VII. 214).
  53. Listwy z niem. Leiste — były to przybicia drewniane do ściany, dla ozdoby lub kładzenia czegoś na nich.
  54. Następnego roku 1622 przycisnęła Stradomskiego bieda, skoro pożyczył pieniędzy u Tymowskiego, płacąc Węgrzynowi za 2 beczki wina 144 złp. Prócz tego pożyczył 256 złp. i dał w zastaw miednicę srebrną pozłacaną, konew srebrną garncową i parę rostruchanów. Łańcuch też złoty ważący 50 czerw. złotych, i to nie swój, lecz pani Pieniążkowej, zastawił w 100 złp. u pana Krzysztofa Wielogłowskiego. I to wykupił Tymowski. Tego samego jednak roku wypłacił się Stradomski.
  55. Rozmaite wydatki na naprawę warowni miejskiej zob. Hist. Nowego Sącza t. II.
  56. Działo mniejszego kalibru, długie, ważkie, dalekonośne, spoczywające na dwóch kołach. Śmigownice należą dziś do rzadkości archeologicznych. Jeden taki okaz przechowuje się w Muzeum Przemysłowem we Lwowie.
  57. W latach 1615—1622 widocznie dobrze popłacała saletra, skoro Tymowski na wszystkie strony ją zamawiał i skupywał, i 40 kilka cetnarów zapisał jej w swym dyaryuszu. I nie dziw, skoro na te lata przypada wojna Polski z Turcyą: pod Cecorą i Chocimem.
  58. Podoliniec = Podolin, Pudlein.
  59. Zob. Hist. Now. Sącza t. II. 121, 132.
  60. O morowem powietrzu w tym czasie w Nowym Sączu zob. Hist. Now. Sącza t. I.
  61. Znaczy to tyle co krubeczka, krobeczka = puszeczka, pudełko. Feret = sprzączka.
  62. Sàndor = Aleksander.
  63. Wieś Żeleźnikowa i Paszyn należą po dziś dzień do dóbr miejskich Nowego Sącza.
  64. Jurek, Jur = Jerzy.
  65. Marcin Kopeć, kupiec grybowski, miał w Kruźlowej swoje piwnice i składy wina.
  66. Od chwili wstąpienia na tron polski Zygmunta III. w r. 1587, stosunek między Polską a Szwecyą był wciąż nieufny. Wojna tlała, wybuchała i znów chwilowo gasła. Trwało to z przerwami aż do roku 1629, kiedy Stanisław Koniecpolski, wojewoda sandomierski i hetman polny koronny, odniósł zwycięstwo nad Gustawem Adolfem pod Trzcianą.
  67. Elżbieta z Drohojowskich Lubomirska, starościna sandecka. Porów. Drohojowski: Kronika Drohojowskich. Część I. str. 83. Kraków 1904.
  68. Postaw sukna miał w sobie łokci 32.
  69. Jan Tymowski kształcił się najprzód w szkole sandeckiej, następnie w Akademii Jagiellońskiej w Krakowie (1639—1645). W r. 1645 zamianowała go Akademia bakałarzem wyzwolonych nauk. We wrześniu 1649 r. przywieźli go rajcy sandeccy z Krakowa kolasą miejską, ażeby w swem rodzinnem mieście kierował młodzieżą szkolną. (Zob. Hist. Now. Sącza, t. II. 221—222).
  70. Objaśnienia rozmaitych ubiorów i strojów zob. w następnym rozdziale.
  71. Acta Scabinalia Neosandecensia T. 51, p. 359.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.